Gra wstępna burmistrza
Robert Pawłowski, burmistrz złotego miasteczka, potrafi jak mało który gminny włodarz zadbać by lokalne społeczeństwo o nim nie zapomniało. Jeszcze nie opadł kurz po nasłaniu armii urzędników wspomaganych przez straż miejską na miejskie gimnazjum w celu "pojmania" byłej już dyrektor placówki, co jako żywo przypomina zwyczaje rodem z kraju prezydenta Łukaszenki lub Putina, a ponownie o Pawłowskim jest głośno. I znowu przez kobietę...
Podobno Pawłowski zwany niezależnym burmistrzem, nie mając zaplecza politycznego w Radzie, postanowił "przepraszać się" z osobami kojarzonymi z poprzednim burmistrzem zwanym pieszczotliwie Dobrym Gospodarzem. W ramach "gry wstępnej" przyznano dotacje ponad 2 tysięcy dla Stowarzyszenia pani prezes od kijków, byłej pracownicy Urzędu. W Złotoryi doskonale pamiętają iż ta pani co prawda znakomicie spisywała się jako organizatorka życia sportowego promując m.in. zawody nordikowców, ale i do samego końca trwała przy poprzednim burmistrzu. Rozstanie z nią z końcem 2014 roku odebrano jako początek czystek personalnych w ratuszu, ale... nic takiego nie nastąpiło. Po krótkiej "emigracji" pani kijkowa zaczęła ponownie działać aktywnie w Złotoryi. Pawłowski doskonale pamięta iż startowała ona w wyborach zarówno samorządowych, jak i parlamentarnych z ugrupowania bezpartyjnych. Powrót tej pani do łask Pawłowskiego lokalne środowisko polityczne odbiera jako początek umizgiwania się Pawłowskiego do tego właśnie ugrupowania i kuszenia m.in. Roberta Raczyńskiego, który w błyskotliwy sposób przejął władzę w Sejmiku Dolnośląskim.
Na dzień dobry dotacja dla stowarzyszenia prezesowej, a potem bliższa współpraca. Jak bliska? Wróble ćwierkają, że w zapowiadanych zmianach w systemie administrowania obiektami sportowymi Złotoryi to właśnie niedoszła posłanka miałaby pokierować namiastką na roboczo zwaną Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. I nie ważne, że liczne grono osób wspierających na finiszu kampanii samorządowej Pawłowskiego doskonale pamięta "czarni pijar" uprawiany przez podporę DG i są mocno zbulwersowani kierunkiem zmian w Złotoryi. Ale Pawłowski nie ma wyboru... Nie ma? Czy nie chce mieć? Złośliwi mówią: lokalna Magdalenka!