Fałsz darmowej komunikacji
Co znaczy DARMOWA/BEZPŁATNA komunikacja publiczna? Producenci autobusów dają je za darmo w nagrodę? Autobusy same się napełniają paliwem? Kierowcy pracują za darmo? Ubezpieczenia autobusów są za darmo? Ktoś naprawia autobusy za darmo? Odpowiedź: Nie, nie ma darmowej komunikacji. Żeby ktoś nie musiał zapłacić za bilet, ktoś musi sfinansować koszty funkcjonowania. Za komunikację płacą więc podatnicy, ja, Ty, inni mieszkańcy. Jedni chcieliby bezpłatnej komunikacji a drudzy są przeciw. Żeby jednak w ogóle mówić o tzw. "bezpłatnej komunikacji", trzeba wyjaśnić idące za tym konsekwencje. Na minus te głównie finansowe, na plus te związane z ochroną środowiska i potencjalnie lepszą przepustowością na drogach.
Każdy wie, że za darmo nic nie ma. Żeby ktoś dostał przywileje, ktoś inny musi za to zapłacić. Kto za to zapłaci? My, podatnicy. Bardzo popularny w sieci jest cytat byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeżeli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy". Tak samo jest również w samorządzie. Jedni prześcigają się z drugimi, co komu dadzą. Raczej powinno to brzmieć, ile wam zabierzemy pieniędzy, żeby pojawił się kolejny przywilej.
Najbardziej na bezpłatnej komunikacji publicznej skorzystają osoby, które poruszają się nią na co dzień. W Legnicy zaoszczędzą miesięcznie przynajmniej kilkadziesiąt złotych. Część ludzi faktycznie mogłoby zrezygnować z jazdy samochodem na rzecz komunikacji, ale nie łudźmy się, że będzie to masowe zjawisko (możliwe, że zmieni się to za kilka lat, raczej nie dziś). Na pewno korzystne będzie to dla osób ubogich, które dziś wcale albo rzadko jeżdżą autobusami MPK. Również osoby starsze mogłoby pozwolić sobie na częstszą jazdę autobusami. Zniknie problem "jeżdżących na gapę". Odpadną koszty kontroli biletów i kupna czy eksploatacji kasowników/biletomatów. W teorii też powinien zmniejszyć się ruch samochodowy na ulicach. Mniejsza liczba aut na drogach, to też plus jeśli chodzi o ochronę środowiska.
Jakie są natomiast negatywne konsekwencje wprowadzenia bezpłatnej komunikacji? Finansowanie komunikacji miejskiej przez gminę prawie w 100% (niewielka część mogłaby być pokryta przez usługę diagnostyki wykonywaną przez MPK). To mogłyby być koszty sięgające nawet 25 milionów złotych rocznie (średnio rocznie gmina dotuje spółkę kwotą ok. 11 mln zł). To by oznaczało, że trzeba by było wydawać na MPK o jakieś 12-14 mln zł rocznie więcej (inflacja, koszty produkcji biletów, kontrola) Wiązałoby się to z tym, że w każdym roku działania bezpłatnej komunikacji, w Legnicy byłoby mniej pieniędzy na inwestycje, np. remont i budowę dróg, chodników, kamienic, budowę basenu czy nawet likwidację budżetu obywatelskiego. Całkiem realnym wydawałoby się też scenariusz ze zmniejszoną częstotliwością połączeń i mniejszą liczbą linii (w Lubinie, w którym funkcjonuje bezpłatna komunikacja liczba połączeń jest znacznie niższa). Prawdopodobne zwiększyłaby się też większa liczba aktów wandalizmu, a część osób, głównie bezdomnych, traktowałaby autobusy jako noclegownię (szczególnie zimą). Więcej osób korzystających z komunikacji zmniejszyłoby komfort podróżowania.
Dziś Legnica już w części dotuje komunikację, dzięki czemu za darmo podróżować mogą osoby najmłodsze i najstarsze, a młodzież ucząca się płaci za bilet mniej.
Natomiast pytanie brzmi, kto po przejrzeniu zalet i wad komunikacji bezpłatnej jest za, a kto przeciw. Dlaczego koszty funkcjonowania całej komunikacji publicznej mieliby pokrywać wszyscy podatnicy, którzy i tak już często płacą za finansowanie rzeczy/usług/wsparcia socjalnego z których nie korzystają. Dlaczego mieliby się godzić na opłacanie kolejnych przywilejów? Czy zgodzą się na sfinansowanie w całości komunikacji publicznej myśląc potencjalnie o tym, że szybciej (a może nie?) przejadą z punktu A do punktu B, albo uznają, że to koszt tego, że powietrze w mieście może być lepszej jakości. Są to jednak dywagacje, bo nikt nie jest dziś w stanie sprawdzić, czy faktycznie powietrze byłoby lepsze i czy przejazd byłby szybszy.
Na pewno jednak należy mówić o tym, że nie ma czegoś takiego jak DARMOWA komunikacja. To FAŁSZ, bo płacą za nią bowiem podatnicy, zarówno ci, którzy jeżdżą MPK, jak i ci, którzy z usług miejskiego przewoźnika nie korzystają. Bezpłatna komunikacja to też na 100% mniej pieniędzy na inwestycje w mieście albo znaczne zmniejszenie liczby połączeń i częstotliwości kursów autobusów MPK.
Dziś miasto na Legnicki Budżet Obywatelski przeznacza 2,75 mln zł. Bezpłatna komunikacja dodatkowo (oprócz 11 mln zł dotacji) rocznie pochłaniałaby ok. 12-14 mln zł, więc nawet jakieś 6 lat funkcjonowania LBO. Być może kiedyś bezpłatna komunikacja utrzymywana w 100% z pieniędzy podatników będzie czymś naturalnym, bo nie będzie dylematu na co wydać pieniądze. Tylko czy to już ten czas i Legnicę na to stać? Jak myślicie?