Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Rozmowa z lubińskim liderem Nowoczesnej

Młody, nieznany w środowisku polityków i samorządowców, pełen idei i pragnący zmieniać rzeczywistość na lepsze - z Grzegorzem Zielińskim, przewodniczącym struktur Nowoczesnej Ryszarda Petru powiatów lubińskiego i polkowickiego rozmawia Henryk Opatowiecki.

Rozmowa z lubińskim liderem Nowoczesnej

Nowoczesna.pl – nowa struktura na terenie naszego regionu. Nowi ludzie, nowe zamierzenia, nowe poglądy, nowe sytuacje. Także pan jest „nową”, nikomu właściwie nieznaną osobą w polityce. Jak pan i Nowoczesna zamierzacie tutaj zaistnieć w świadomości mieszkańców? Co zamierzacie robić, po co i dlaczego?
- Wszystko jest nowe, łącznie z nazwą. Nowoczesna.pl już nie istnieje – jest Nowoczesna Ryszarda Petru. To ze względu na kolizję nazwy Nowoczesna.pl z zarejestrowaną kiedyś tam nazwą innego stowarzyszenia. Żeby tej kolizji uniknąć, zmieniliśmy naszą nazwę. A wracając do pytania. Dlaczego? Ja, podobnie jak i większość działaczy powiedzieliśmy „dość, najwyższy czas żeby się zaangażować”.

Pan przecież nie był działaczem...
- Nie byłem. Jestem z zamiłowania i wykształcenia ekonomistą. Od lat interesowałem się gospodarką narodową i związkami przyczynowo-skutkowymi, które wpływają na to czy kraj jest bogaty czy nie i ile w nim ludzie zarabiają. Śledziłem doniesienia ekonomiczne w TV. I kiedyś - wiem, że zabrzmi to niemal jak jakieś science-fiction - oglądając razem ze swoja mamą Ryszarda Petru wypowiadającego się dla NBC Business, powiedziałem: jakby taki gość wszedł do polityki to by było coś! To ja idę od razu za nim. To było x lat temu.

Czyli zachwycił pana Petru - ekonomista?
- Tak, byłem jego sympatykiem jako naukowca specjalisty-ekonomisty. Pewnie on wtedy też o polityce nie myślał. I właśnie pół żartem, pół serio powiedziałem o jego przejściu do polityki, ale pomyślałem sobie – gdzie tam on się za politykę weźmie jak zarabia pieniądze jako ekonomista, jak ma pozycję jako specjalista. Po co mu użerać się z tym wszystkim. Jak widać i u niego coś pękło. I on i jego otoczenie chcą wziąć sprawy w swoje ręce. I moje marzenie czy raczej życzenie się spełniło. Petru poszedł do polityki a ja poszedłem za nim.

Co chcecie osiągnąć na naszym terenie?
- Jesteśmy siłą, która chce budować, nie rujnować. Jeśli samorząd funkcjonuje dobrze, mieszkańcy są zadowoleni, to zamierzamy z takimi samorządami współpracować. Oczywiście będziemy się przyglądać, analizować czy można zastosować jeszcze lepsze rozwiązania. Natomiast ani moje prywatne ambicje, ani ambicje działaczy, nigdy nie będą przedkładane nad interes mieszkańców. Nie jesteśmy totalną opozycją: nie zakładamy z góry, że obecni rządzący samorządowcy są źli i należy ich wymienić. Obserwujemy, rozmawiamy z mieszkańcami, analizujemy. Jeśli z naszych analiz wyjdzie, że może być dużo lepiej w Lubinie, jeśli z rozmów z mieszkańcami wyjdzie, że oczekują czegoś więcej od samorządu, wówczas nie będzie mnie interesowało jak silny jest przeciwnik wyborczy. Pójdę za ciosem i wystartujemy w wyborach. Nie boję się tego, że o kimś mówią, że jest duży. Ta wielkość jest zawsze względna.

Co z podatkiem od kopalin?
– Kuriozalną sytuacją jest, że podatek został „uszyty” pod jedną konkretną spółkę. Zniesienie podatku od kopalin jest jedną z obietnic wyborczych obecnej władzy, jak również odnoszę wrażenie, że jest to obietnica najbardziej wyczekiwana w naszym regionie. Jeśli natomiast podatek będzie musiał pozostać, powalczmy aby był elastyczny. Pod ten wzór można podłączyć wiele różnych zmiennych jak choćby zawartość miedzi w rudzie, koszt wydobycia itp. Tak, żeby wykluczyć widmo nieopłacalności produkcji w poszczególnych kopalniach. W tej formie jak teraz jest zbyt duży i „wykrwawia” KGHM. Należy przedyskutować również drugą stronę medalu całkowitego zniesienia tego podatku, gdyż wtedy prawdopodobnie trzeba by podnieść dywidendę a ponad 2/3 z niej nie trafia do skarbu państwa, tylko do rąk prywatnych właścicieli. Trzeba dwa razy się zastanowić, co nam, jako państwu, bardziej się opłaca. Przy czym, my i nasi lokalni liderzy muszą zacząć forsować rozwiązania korzystne dla mieszkańców okręgu miedziowego. Z pewnością można przekierować znaczną część strumienia gotówki w stronę samorządów, tak aby budżet centralny nie był jedynym beneficjentem wielu wpływów z przemysłu górniczego.

Wielu mieszkańców uważa, że żyjemy w środowisku mocno zdegradowanym przez przemysł wydobywczy. Czy wobec tego, my - mieszkańcy zagłębia miedziowego możemy mieć jeszcze jakieś dodatkowe roszczenia?
– Oczywiście, że tak! Pamiętajmy, że to nie nasza wina, że żyjemy w takim, a nie innym „sanatorium”. Wsparcie należy się wszystkim tym, którzy ucierpieli żyjąc w tak specyficznym regionie, jakim jest zagłębie miedziowe. Ze statystyk jasno wynika, że na naszym terenie jest znacznie więcej poronień, narodzin dzieci z wrodzonymi wadami genetycznymi, czy szeroko pojętych problemów zdrowotnych. Jednym z pomysłów jaki mamy jest pewnego rodzaju fundusz rekompensacyjny, finansowany przez przemysł górniczy. Jest to jeden ze sposobów, na to aby środki generowane przez KGHM pozostały u nas, na miejscu. Trzeba mieć na uwadze, że nie wszyscy są zatrudnieni w przemyśle górniczym, za to wszyscy są narażeni na negatywne skutki oddziaływania tegoż przedsięwzięcia. Sprawiedliwym było by, gdyby część środków nie trafiała do Warszawy, ale mogła finansować poprzez samorządy profilaktykę, rehabilitację, obozy i kolonie zdrowotne, czy też sanatoria. Można by również dotować ośrodki dla dzieci typu „WTZ”, czy każde inne miejsca o charakterze integracyjnym, rekompensującym choć w części negatywny wpływ przemysłu na człowieka (pomysłów jest mnóstwo).

A co jest najważniejsze dla gospodarki regionu?
- Jest co najmniej jeden element bardzo ważny i dziwię się, że praktycznie nikt tego nie dostrzega. Szybka kolej. Powinna być analogicznie rozwijana jak S3. Północ –południe Bałtyk – Praga – taki projekt miałby olbrzymie szanse na pozyskanie środków unijnych. Oprócz oczywistych korzyści komunikacyjnych spowodowałoby to rozwój przemysłu kolejowego. Proszę zauważyć, że my w Polsce już robimy doskonałe pociągi. Druga sprawą jest Lubin i Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Temat mocno spóźniony, mocno niedrążony pokazuje słabość samorządu, chociażby w porównaniu do niedalekiej Nowej Soli. Jest szansa, że „ostatnim rzutem” uda się jeszcze to załatwić i bardzo chciałbym, aby nasi parlamentarzyści „za tym deptali”. Wiem, że to nie będzie łatwe, bo firmy nie są zbyt zainteresowane by inwestować na terenach gdzie średnia płaca jest stosunkowo wysoka, ale szanse są. Sporą rolę może tutaj odegrać KGHM. Jeśli jego zarząd będzie nastawiony bardzo biznesowo może zachęcić firmy podwykonawcze i te, z którymi współpracuje do inwestowania w strefie. Można tu by produkować maszyny górnicze, można też rozpocząć produkcje wysoko przetworzonych wyrobów gotowych, o czym mówiłem wcześniej – w końcu surowiec kiedyś się nam skończy.

Dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że kiedy spotkamy się następnym razem to porozmawiamy już o bardzo konkretnych problemach naszego regionu i jeszcze bardziej konkretnych sposobach na ich rozwiązanie.
- Ja także dziękuję i mam podobną nadzieję. Oczywiście zapraszamy sympatyków do kontaktu, wystarczy napisać maila: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.