Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

"Polska spłynęła krwią"

6-ty maja tego roku. Tuż przed wizytą. Dudy na kontynencie amerykańskim. Przed konsulatem RP w Nowym Jorku zbierają się młodzi ludzie, zarzucają Polakom mordowanie Żydów...

"Polska spłynęła krwią"

"Polska spłynęła krwią", to hasło przewodnie. Owszem. Polska spłynęła krwią, hmm, siłą rzeczy, także Polaków. Wśród których nie brak było zdrajców i donosicieli. To nasze grzechy. Choć mogę się mylić. Nie było mnie wtedy na świecie, podobnie jak tej młodzieży. Ale... no właśnie, protest dotyczył terenów III Rzeszy Niemieckiej. W owym czasie nie było , ponownie, Państwa Polskiego.

Czy to wybryk? Czy zła ocena sytuacji, a może, po prostu, zła wola nauczyciela-przewodnika? Wszak obozy koncetracyjne ulokowane były na terenach niemieckich. Tyle, ze obecnie, są one w granicach RP. Tzn. nie wszystkie. Nie mnie oceniać. Polskie media zamiotły temat pod dywan. Bo wizyta Prezydenckiej pary itp. Ale jest coś co mogę zrobić. Napisać świadectwo, tego co przeżyłem, zrobiłem, lub zaniechałem.

Niedziela. Data nieistotna. Redakcja jednej z gazet, mieszcząca się pod tzw. Arkadami.  Vis a vis Katedry. Legnickiej Katedry.

Poranny dyżur reporterski. Zazwyczaj przed południem dzwonił jakiś „fan”. Zadawał to samo pytanie - Panie redaktorze, czy widzi Pan jakimi osiołkami zajeżdżają nasi duszpasterze?
Owszem. widziałem. Skoro prosił, patrzyłem przez okno, i tyle. Bo ile razy można pisać to samo, lub o tym samym? Tego dnia scenariusz się zmienił. Rutyna prysła.
Cholernie chciało mi się zapalić. ale papierochy zostały w chacie. Kiosk w pasażu w niedziele nieczynny. Nagle natarczywe "PUK , PUK".  Odkluczam zamki, a zuhalty takie, ze sporo to zajmowało.

W drzwiach niewysoki kolo. Skromnie ubrany.
- Mogę wejść?. zapytał.
- Skoro pukałeś, to skąd takie pytanie - mruknąłem.
Był wyraźnie stremowany. I wtedy sięgnął za pazuchę.  Wyjął pół paczki POPULARNYCH, bez filtra, a ja na głodzie nikotynowym. No, nic tak nie zagaja gadki miedzy facetami jak odpalona fajka.

I teraz zaczęła się jazda. Okazało się, że przyjechał do Legnicy, by zająć się Synagogą i cmentarzem Żydowskim przy Wrocławskiej. Zapytał, czy mogę coś napisać w tym temacie. Mogłem. Wyłuszczył więc sprawę. Wychodząc dał mi trzy papierosy.  

Mogłem pisać, no i miałem już co zajarać. Napisałem. Ukazało się w druku.
 Po jakimś czasie, siedzę, piszę, palę. Dzień jak co dzień. 

Wezwanie do sekretariatu. Dwoje ludzi, sędziwe małżeństwo. Prawie czystą polszczyzną, kobieta się odzywa:
- To dla Ciebie.  
Wręczyła coś owinięte w obrus, szmatkę?
To była maca. Wiozła ją aż z Izraela, choć wtedy można już było ją kupić w naszym kraju. Ale ona chciała... Jakie wnioski? Pierwszy: czy można przekupić dziennikarza za trzy fajki? Drugi wniosek, wysnujcie sami.

Tego już nie opisałem... A jak wygląda synagoga i cmentarz, nie wiem, wyjechałem krótko po tym wydarzeniu.