Tylko młodzież może uratować ekstraklasę...
REGION. Dobre występy Ernesta Terpiłowskiego w tym sezonie ekstraklasy nie przeszły bez echa. Piłkarz Widzewa - odkryty przez Górnika Polkowicach na dolnośląskich boiskach - jest bacznie obserwowany przez skautów włoskiego FC Bologna i pewnie latem wyjedzie z Polski. Jeśli nie do Serie A, chętny i tak się znajdzie, przy okazji wykładając na stół odpowiednio wysoką kwotę, co może przyczynić się do rozwoju klubu.
A takich przykładów jest więcej. Do wyjazdu szykują się też Ariel Mosór, Michał Rakoczy, Michał Skóraś, Szymon Włodarczyk i jeszcze kilku młodych zdolnych zawodników. Każdy ma inne atuty, ale łączy ich jedno – zostali umiejętnie wprowadzeni do pierwszego zespołu, co pozwoliło im zabłysnąć. A to wcale nie jest proste.
Młodego trzeba dobrze poznać
– Gdyby istniał jeden sprawdzony przepis, wszyscy by go stosowali – zauważa z uśmiechem Sebastian Pietrzyk, trener młodzieży w fundacji Polish Soccer Skills, organizującej obozy szkoleniowe dla piłkarzy w wieku od 7 do 19 lat. Jednym z graczy, którzy przewinęli się przez PSS jest Igor Strzałek. Pomocnik Legii powoli przebija się do składu pierwszego zespołu i w rundzie jesiennej zagrał już w trzech meczach ekstraklasy. O ile występ przeciwko Koronie (3:2) był krótkim epizodem, to już w spotkaniu z Zagłębiem i Widzewem Strzałek odegrał dużo większą rolę.
– Igor na pewno był zawodnikiem wyróżniającym się, ale pewnie na tym samym obozie było jeszcze kilku chłopaków prezentujących podobny poziom – uważa Pietrzyk.
I tu zaczynają się schody. Bo z jednej strony nie można przegapić talentu młodego zawodnika, z drugiej trzeba go odpowiednio poprowadzić, by był w stanie wskoczyć do pierwszego zespołu w idealnym momencie.
– Kiedy trenowałem Koronę, razem z moim asystentem, Kamilem Kuzerą, byłem częstym gościem na meczach rezerw i zespołów młodzieżowych. Chcieliśmy mieć jak największą wiedzę o tych chłopkach, by później wiedzieć, jak mądrze ich prowadzić – mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym Maciej Bartoszek.
Miejsce w szeregu
Efektem wizyt na tych meczach było wyciągnięcie do pierwszego zespołu kilku piłkarzy: Daniela Szelągowskiego, Iwo Kaczmarskiego i Wiktor Długosz. Cała trójka kilka miesięcy po pracy z Bartoszkiem w pierwszej drużynie trafiła do Rakowa, dając Koronie zarobić i złapać finansowy oddech w trudnym dla klubu momencie.
– I to jest tak naprawdę nasze miejsce w piłkarskim ekosystemie. Prawda jest taka, że wychowywanie zdolnych piłkarzy to jedyny sposób, żebyśmy ruszyli do przodu jako całość – uważa Pietrzyk z Polish Soccer Skills.
Jako pierwszy na polskim rynku zrozumiał to Lech. Dziś w Poznaniu zbierają plony inwestycji sprzed kilku lat, gdy Kolejorz mocno postawił na szkolenie. Efekt jest taki, że obecnie dość regularnie i za coraz większe pieniądze, szefowie aktualnych mistrzów Polski sprzedają kolejnych wychowanych w klubie graczy. W latach 2019-22 na transferach Kolejorz zarobił ponad 40 milionów euro. Latem tego roku będzie mógł dopisać do tego bilansu kolejne miliony, bo z klubem pożegna się Michał Skóraś (zresztą też absolwent obozów Polish Soccer Skills), notujący fantastyczny sezon (cztery gole i asysta).
Mental też jest ważny
I tu warto podkreślić drogę, jaką przeszedł skrzydłowy, bo akurat jego przypadek wcale nie był oczywisty. Ba, był moment, gdy mało kto w niego w Poznaniu wierzył. Niewiele brakowało, a kilka lat temu zostałby bez żalu skreślony, ale dobre występy na mistrzostwach świata do lat 20 w Polsce, przekonały działaczy Lecha, że jeszcze warto na niego stawiać. Ale nawet w zeszłym roku na początku rundy wiosennej przy Bułgarskiej mieli wątpliwości, czy Skóraś to gracz prezentujący odpowiedni poziom. Maciej Skorża sadzał go na ławce, a kolejni sprowadzani na jego pozycję piłkarze, tylko potwierdzali tezę, że mało kto na urodzonego w Jastrzębiu Zdroju zawodnika liczy.
– Nigdy nie odpuszczał. Często trzeba było go hamować i zganiać z boiska. Zawsze wiele od siebie wymagał i chciał cały czas się rozwijać – charakteryzuje skrzydłowego Krzysztof Kołodziej, który prowadził go w juniorskich zespołach Lecha.
I opłaciło się W tym sezonie jest jednym z kluczowych graczy poznańskiego klubu, a dobre występy w rundzie jesiennej pozwoliły mu wywalczyć miejsce w kadrze na mundial w Katarze. Za kilka miesięcy pewnie już go w Polsce nie będzie.
– I tu dochodzimy do kolejnej ważnej sprawy. Nie wszystko zależy od klubu, czy trenera. Sporo musi dać od siebie piłkarz. Dziś świat jest pełen pokus i to, że utalentowany chłopak nie odnosi sukcesu, nie zawsze jest winą trenera. Czasem po prostu młody piłkarz dokonuje złych wyborów. Naprawdę żyjemy w takich czasach, że coraz częściej aspekt mentalny odgrywa większą rolę niż piłkarski – przekonuje współpracujący z Polish Soccer Skills Pietrzyk.
Zwrot „wychowanie piłkarza” zaczyna nabierać coraz bardziej dosłownego znaczenia. Złotego środka na to nie ma, ale warto młodym zaufać i na nich stawiać. Już Jan Zamoyski mówił: „Takie będą rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie” i nie inaczej będzie z ekstraklasą. Jeśli będziemy w stanie wyszkolić dużą liczbę graczy na odpowiednim poziomie, liga automatycznie stanie się lepsza.