Wywiad z prezydentem Legnicy - Maciejem Kupajem
LEGNICA. Rozmowa z prezydentem Legnicy Maciejem Kupajem, który na czele miasta stoi nieco ponad rok. Wywiad o pierwszym okresie jego rządów w mieście przeprowadził Dawid Sołtys.

Jak minął pierwszy rok Pana na stanowisku prezydenta Legnicy? Z czego jest Pan najbardziej zadowolony?
- To były niezwykle intensywne miesiące. Nie spodziewałem się aż tak dużej ilości pracy
i problemów wymagających natychmiastowej interwencji. Wiele spraw rozstrzygnęliśmy pozytywnie, z korzyścią dla mieszkańców. Najbardziej cieszy mnie fakt, że legniczanie zauważają zmiany na lepsze już po pierwszym roku naszej pracy! Oczywiście dużo jest jeszcze do zrobienia, zwłaszcza, że postawiliśmy przed sobą bardzo ambitne cele. Chcemy, żeby Legnica każdego dnia stawała się wygodniejsza, przyjaźniejsza i bezpieczniejsza nie tylko dla mieszkańców, ale i gości coraz licznej odwiedzających miasto. Legnica zachwyca – to ma być nie tylko nasze hasło promocyjne, lecz codzienność. O to walczymy.
Z jakimi wyzwaniami musieliście się zmierzyć w ostatnich miesiącach?
- Sporo ich było niestety. Zaczęliśmy od skutecznych negocjacji ze związkami zawodowymi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Dość szybko podpisaliśmy porozumienie płacowe, a przypomnę, że spór narastał od miesięcy i groził zamknięciem żłobków. Musieliśmy zmierzyć się także z przedłużającym się oddaniem Centrum Witelona. Jak Pan wie, to była bardzo trudna inwestycja, wcześniej firma prowadząca remont, a później wykonawca wystaw nie dotrzymywali deklarowanych terminów i opóźnienia były duże. Podjęliśmy decyzję, że nie zgodzimy się na kolejne aneksy do umów (przypomnę, że mój poprzednik podpisał ich kilkanaście) - udało się tego dotrzymać i twardą polityką zmobilizować firmę do dokończenia zadania. Wciąż trwają spory z wykonawcami, zwłaszcza części budowlanej, który nie przedstawił jeszcze pełnej dokumentacji i rozliczeń. Mamy też spór z wykonawcą wyposażenia. Jednak Centrum jest nareszcie otwarte, prowadzi ciekawą działalność edukacyjną i stanowi wizytówkę Legnicy.
Czy były momenty zaskoczenia, coś czego się Pan nie spodziewał, w skali trudności bądź oporu?
- Było bardzo dużo „bałaganu” administracyjnego, który wciąż porządkujemy. Także zmiana podejścia pracowników i niskie wynagrodzenia w urzędzie były dużym wyzwaniem. Staramy się to poprawiać, bo urząd, nie był najlepszym pracodawcą – chcemy to systematycznie zmieniać. Nie możemy od urzędników wymagać wszystkiego: żeby byli świetnymi fachowcami, przyspieszali procesy, w momencie, kiedy muszą się borykać z takimi problemami dnia codziennego.
Urzędnicy zobowiązani się dbać o mieszkańców, ale będą to robić tylko wtedy, gdy sami będą odpowiednio docenieni. W okresie covidowym, przy wysokiej, nawet 20% inflacji, podwyżki były minimalne, na poziomie 2%. To się udało zmienić. Następuje naturalna wymiana kadr, pojawia się coraz więcej młodych ludzi.
Na pewno można zauważyć zdecydowanie wzmożony ruch przy remontach na drogach. Jak idzie realizacja tej obietnicy?
- Legnicki Program Drogowy jest jednym z naszych priorytetów. Niestety potrzeby w tym zakresie są ogromne, nadrabiamy wieloletnie zaległości. Przypomnę, że gdy zostałem prezydentem, to na przykład na ulicy Karlińskiego były dziury jak w lejach po bombie. A trzeci etap Zbiorczej Drogi Południowej zakończyliśmy szybko, mimo początkowych trudności. Wspólnie z prezydentem Jackiem Baszczykiem, moim zastępcą staramy się konsekwentnie, zgodnie z harmonogramem i co ważne w przemyślany sposób prowadzić inwestycje na ulicach Legnicy. Zmieniliśmy podejście do napraw dróg - zamiast łatania, wymieniamy całe fragmenty nawierzchni, co jest trwalsze i bardziej estetyczne. Stawiamy też jasno sprawę z terminowością wykonywania prac. Temat ciągłego aneksowania umów został w Legnicy zakończony. Nie oczekujemy niczego ponadto, na co umawiamy się podczas podpisywania umowy. Wygrałeś przetarg za określone pieniądze w określonym terminie realizacji, więc proszę wywiąż się z tej pracy. Oczywiście, nie mówię, że żadnych aneksów nigdy nie będzie, bo są czasem sytuacje nieprzewidywalne, jak coś niespodziewanego się wykopie w ziemi albo takie, jak wybuch pandemii.
Teraz w wielu miejscach Legnicy trwają remonty i robimy wszystko, aby szybko je zakończyć. Tam, gdzie jest to możliwe np. na ulicy Muzealnej część prac będziemy prowadzić nocą, by zminimalizować utrudnianie życia kierowcom. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że już oddaliśmy Al. Rzeczpospolitej, Zbiorczą Drogę Południową, ulicę Piastowską. Schumana, Spółdzielczą.
Drogi to nie tylko jezdnie, ale też chodniki i ścieżki rowerowe. Nie wszędzie to jest robione od razu, jak choćby na ul. Piastowskiej, dlaczego?
- Niestety, muszę powiedzieć to wprost: gdy rozpocząłem kadencję, to w Urzędzie Miasta nie było żadnej dokumentacji na nic. Złożyliśmy wnioski na termomodernizację 15 obiektów oświatowych, ale nie otrzymaliśmy środków. Jak poprosiłem o audyty efektywności energetycznej, to się okazało, że wcale ich nie ma. Gdzie mamy projekty budowlane na drogi? Też nie są przygotowane, itd., itd. To, co mogliśmy szybko zrobić w ramach remontów dróg uproszczoną procedurą – zrobiliśmy. Jednak są inwestycje takie jak modernizacja dróg, które wymagają pozwolenia na budowę, przeprowadzenia procedury przetargowej na dokumentację, roboty itp. To są bardzo czasochłonne procedury. W urzędzie powinna być zawsze teczka z projektami gotowymi do wyciągnięcia do złożenia wniosku o dofinansowanie. Takich w Legnicy nie było. Musimy działać z większym wyprzedzeniem i planować na zapas. To teraz robimy. I wracając do ścieżek rowerowych. Zaczęliśmy w końcu realizację koncepcji ich budowy pochodzącą z 2017 roku. Przypomnę, że głównym założeniem było połączenie osiedla Piekary z centrum miasta. Teraz na odcinek na ul. Żołnierzy II Armii Wojska Polskiego został wyłoniony wykonawca w trybie zaprojektuj i wybuduj. Docelowo chcielibyśmy odejść od fragmentarycznej budowy ścieżek rowerowych przy okazji remontu czy budowy drogi na rzecz zintegrowanego połączenia, w tych wskazanych w koncepcji obszarach. Sama koncepcja jest dobra, będziemy ją wprowadzać w życie.
Myślę, że też warto poruszyć wątek szybszej obsługi przy załatwianiu spraw związanych z rejestracją pojazdów. Czas realizacji spadł z 50 do 10 minut. Na marginesie dodam, że staliśmy się trochę ofiarą własnego sukcesu, bo w związku z usprawnieniem procesów, sporo osób z Dolnego Śląska przyjeżdża załatwić rejestrację u nas. Pracujemy nad tym, żeby wprowadzić zasadę priorytetowej obsługi mieszkańców.
Na przykład dla posiadaczy Legnickiej Karty Miejskiej?
- Taki jest plan. I skoro już jesteśmy przy tym temacie, to chciałbym podkreślić, że wprowadzenie Legnickiej Karty Miejskiej przebiegło bardzo sprawnie. Z atrakcyjnych benefitów karty mogą korzystać wszyscy mieszkańcy, którzy rozliczają podatki w Legnicy.
A są to na przykład darmowe przejazdy autobusami MPK dla seniorów oraz dzieci i młodzieży do 18 roku życia lub młodych ludzi, którzy nadal się uczą do 25 roku życia. Z LKM otrzymacie także specjalne zniżki na bilety do Centrum Witelona, niektóre z imprez LCK, do Muzeum i na baseny. Wśród partnerów LKM jest coraz więcej legnickich firm: kawiarni, restauracji i innych przedsiębiorców świadczących działalność usługową. To się zwyczajnie wszystkim opłaca.
Kolejny ważny temat - przy dworcu kolejowym ma powstać centrum przesiadkowe, a sam dworzec też powinien zostać dokończony. Czy były prowadzone rozmowy z PKP, by otworzyć miasto od strony północnej i przebić tunel? I jak ma wyglądać samo centrum przesiadkowe?
- Rozmawialiśmy z wszystkimi zainteresowanymi stronami - Kolejami Dolnośląskimi, PKP. Najważniejsze jednak jest to, że przeszliśmy od fazy rozmawiania i planowania do etapu ogłoszonego przetargu w formule zaprojektuj i wybuduj. Zrobiliśmy bardzo dużą robotę i całkowicie zmieniliśmy pierwotną koncepcję.
Odeszliśmy od tematu międzynarodowych przesiadek z czterema peronami, co było jakimś absurdem. Chcemy przygotować miejsca parkingowe, włączyliśmy do przebudowy ul. Kartuską i teren przy dworcu, po to, by dać pierwszeństwo komunikacji publicznej. Ona ma mieć priorytet i autobusy muszą zatrzymywać się przed dworcem. To była absurdalna sytuacja, w której zakładano, że pasażerowie komunikacji miejskiej będą mieli 200 metrów do dworca. Wszyscy muszą mieć dogodne i bliskie dojście na dworzec. Zgodnie z europejskimi trendami planujemy ścieżkę rowerową i specjalne przystanki na rowery.
Dużo rzeczy będzie tu nowoczesnych. Jednocześnie legnicki projektant Adam Santorowski zaproponował bardzo ciekawe rozwiązanie nawiązujące do wzorów przystanków poniemieckich. Lokalni architekci chcą się odwoływać do historii miasta.
Natomiast co do przebicia tunelu, to nie jest kluczowa kwestia. Dla nas podstawą jest remont pozostałej części peronów. Otwarcie na drugą stronę nie jest tak istotne. Niewiele by zmieniało, bo nie wybudujemy tam nowych miejsc parkingowych. Chociażby dlatego, że nie mamy tam swoich terenów.
W Legnicy mamy sporo miejsc, które ze względów estetycznych i wizerunkowych wymagają wypełnienia, remontu czy wyburzenia. W samym centrum, w okolicy Qubusa mamy kino Ognisko, teren przed hotelem z obskurnymi parterowymi budynkami usługowymi. Do tego wciąż nierozwiązana sytuacja zabudowy działki po byłej „skarbówce”, czy po browarze. Czy jest szansa, że do końca tej kadencji będzie to wszystko uporządkowane?
- Tak, jest szansa. Teren przed hotelem Qubus, gdzie są obiekty parterowe próbowaliśmy dwukrotnie bezskutecznie sprzedać. Ostatecznie, zamieniliśmy się działkami z właścicielem terenu przy dworcu, na którym ma powstać właśnie centrum przesiadkowe. Budynek, o który Pan pyta zniknie w ciągu najbliższych miesięcy, jest już złożony wniosek na rozbiórkę. Ma być tam budowany obiekt usługowo-mieszkalny.
Zgadzam się z Panem, że całe wnętrze podwórkowe w tej okolicy nie jest chlubą miasta, ale mamy pomysł ma jego zagospodarowanie, bo to też ważna kwestia dla mieszkańców. Oczywiście nie tylko w centrum.
A co z innymi obiektami, o które pytam?
- Na teren po "skarbówce" złożony został wniosek o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Spotkałem się z właścicielami i liczę, że tam inwestycja też niedługo się rozpocznie.
Problem z dawnym browarem jest, delikatnie mówiąc, dość duży. Konserwator zabytków zablokował realizację tej inwestycji a odwołanie inwestora też zostało odrzucone przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ten wniosek, który był procedowany nie może być więc zrealizowany.
Natomiast w przypadku dawnego kina „Ognisko”, chcielibyśmy wyremontować obiekt i utworzyć tam inkubator przedsiębiorczości. Mamy dobry projekt. Złożymy go w kolejnym naborze.
Tematy inwestycyjne są ważne, ale istotne są też wątki społeczne. Jakie kroki należy poczynić, by poprawić demografię miasta, bo przyszłość nie wygląda obiecująco, co oczywiście dotyczy większości miast w Polsce. W którą stronę iść? Jak zachęcić ludzi do pozostania tutaj czy osiedlania się nowych mieszkańców. Są realne pomysły? Jakie atuty ma Legnica w wydaniu Macieja Kupaja?
- Legnica ma mnóstwo atutów, i nie chodzi tu o to, kto rządzi. Jest atrakcyjna przede wszystkim dla rodzin. Liczę na to, że mieszkanie w Legnicy będzie coraz popularniejsze wśród młodych ludzi. Sam mam małe dzieci i wiem, że łatwiej jest je wychowywać w mieście, szczególnie kiedy oboje rodziców pracuje. Zdecydowanie wygodniej się wtedy żyje. Legnica ma dobrą edukację na każdym poziomie - od żłobka do uczelni wyższych. Szeroką ofertę zajęć dodatkowych, edukacyjnych, kulturalnych, sportowych, czy rekreacyjnych, na które dzieci mogą dojechać autobusem za darmo. Zresztą zawiezienie dziecka na jakieś aktywności popołudniowe to w Legnicy 15 minut, a nie godzina czy półtorej, jak to czasami bywa we Wrocławiu lub gdyby trzeba było dojeżdżać kilka razy dziennie z okolicznych miejscowości. Łatwiej jest też skorzystać z ciekawej oferty kulturalnej miasta, z wielkimi wydarzeniami typu Satyrykon, ale i codziennymi zaproszeniami do fajnego spędzania czasu. Teatr, Muzeum Miedzi, Galeria, MCK, kluby osiedlowe, Centrum Nauki Witelona, naprawdę jest dokąd pójść. Mamy też niezłą bazę sportową (choć tu jest wiele jeszcze do zrobienia) i ambitne drużyny w wielu dyscyplinach. Zabytkowy rynek, ładne centrum z lubianymi lokalami gastronomicznymi. Można spotkać się z przyjaciółmi, znajomymi. Z rodziną pójść na spacer do pięknego parku Miejskiego i posiedzieć przy nareszcie czystym Kozim Stawie.
Bardzo zachęcamy do zamieszkania w Legnicy. Tworzymy sprzyjające warunki. Przede wszystkim uruchamiamy nowe tereny inwestycyjne pod zabudowę mieszkalną, również tę jednorodzinną. Rozpoczęliśmy sprzedaż działek, by mieszkańcy mogli budować tu swoje wymarzone domy. Walorem Legnicy są stosunkowo tanie nieruchomości Cena metra kwadratowego mieszkania do remontu wystawianego przez miasto w przetargach to około 4 tysięcy złotych. Ale to jednak 4 tysiące a nie 14 tysięcy za metr, jak we Wrocławiu. Dla młodego człowieka, który ma kupić mieszkanie i zapłacić 300 tysięcy zł w Legnicy, w porównaniu do 600 czy 800 tysięcy zł we Wrocławiu, to jest to znacząca różnica. Stawiamy na rodziny z dziećmi i chcemy by Legnica była tak odbierana. Liczymy na to, że jeśli ktoś będzie miał wybór: mieszkać z rodziną pod Legnicą, czy w mieście, to zdecyduje się jednak na Legnicę, bo jest to, jak już mówiłem, wygodniejsze.
Co z ludźmi młodymi, wykształconymi, którzy chcą znaleźć dobrze płatne miejsca pracy?
- I mam nadzieję znajdą je w Legnicy. Jeśli będą chcieli mogą też szybko dojeżdżać do innych miast. Nie przypadkiem promujemy się jako alternatywa do mieszkania we Wrocławiu.
Z dużych miast naszego województwa jesteśmy najlepiej skomunikowani kolejowo. Jest kilkadziesiąt połączeń między Legnicą a Wrocławiem. Czas przejazdu to około 40 minut. Teraz Koleje Dolnośląskie, na mój wniosek, uruchomiły połączenie nocne. Ktoś, kto mieszka w Kątach Wrocławskich i musi codziennie jechać samochodem do Wrocławia, pewnie marzy, by dotrzeć do centrum miasta w 45 minut.
Jesteśmy idealnie położonym miastem, zarówno w kontekście Wrocławia i tamtejszego lotniska, jak i układu komunikacyjnego w skali Dolnego Śląska. Autostrada A4, droga ekspresowa S3, bliskość granicy z Niemcami i Czechami to też atuty, o które Pan pytał.
Wiem, że czasem jesteśmy za to krytykowani, że promujemy się we Wrocławiu, ale musimy pokazać ten patriotyzm lokalny. Część ludzi wstydziła się, że jest z Legnicy a ja się tego nie wstydzę. Miasta 100-tysięczne są naprawdę dobrymi miejscami do życia.
Powiem więcej, każdy kto przyjeżdża do nas jest zachwycony, a mamy coraz więcej turystów z Polski i z zagranicy. To też efekt otwarcia miasta na turystykę, jakiego wcześniej nie było.
Czy widać już efekty działań promocyjnych i napływu większej liczby turystów? I przy okazji, czy takim głównym tegorocznym eventem zachęcającym do przyjazdu do Legnicy ma być finisz etapu wyścigu kolarskiego Tour de Pologne?
- Na pewno Tour de Pologne jest jednym z ważnych elementów naszej promocji. Chcemy, żeby Legnica została zauważona w skali ogólnopolskiej. Ludzie zobaczą, że mamy piękne, zabytkowe miasto. Powoli pokazujemy się na mapie turystycznej ze swoimi atrakcjami i walorami. Trzeba podkreślić, że to dzięki pracy mojej zastępczyni Aleksandry Krzeszewskiej, która wywalczyła mocną pozycję w Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej. Uczestniczymy w wielu wydarzeniach, promujemy Legnicę w kraju i za granicą. To u nas odbyło się wielkie otwarcie sezonu turystycznego z udziałem kilkudziesięciu podmiotów z całego Dolnego Śląska. Zaczynamy powoli pojawiać się w przewodnikach, jesteśmy dostrzegani jako miasto turystyczne. To jest początek bardzo długiej drogi. Oczywiście, nie ukrywam, że nadal jest bardzo dużo rzeczy do zrobienia w zakresie infrastruktury turystycznej.
Jeśli chodzi o liczbę turystów, mamy na bieżąco informacje od restauratorów i hotelarzy, dane z ostatnich dwóch-trzech lat pokazują tendencję wzrostową. Jest trochę tak, że liczba kawiarni, restauracji czy miejsc noclegowych w Legnicy będzie wyznacznikiem, czy idziemy w dobrym kierunku. Będzie ich więcej, to znaczy, że jest popyt. My chcemy by restauratorom dobrze się wiodło, bo oni płacą podatki w mieście. Później będą też wskaźniki GUS-u dotyczące liczby osób nocujących na terenie miasta.
W kampanii wyborczej miał Pan sporo postulatów (8 dziedzin po kilka- kilkanaście obietnic). Czy były to obietnice na jedną czy dwie kadencje?
- Umawiałem się z wyborcami na jedną kadencję, bo prezydenta wybiera się na 5 lat, nie na 10 czy 20. Wszystko, co obiecałem, chciałbym zrealizować w tej kadencji, choć wiele zależy od sytuacji finansowej miasta.
To jak wygląda sytuacja finansowa miasta?
- Obecnie jest trudna. To problem sięgający czasów reformy administracyjnej z 1999 roku, gdy Legnica przestała być miastem wojewódzkim, ale utrzymała część zadań województwa. Legnicka oświata, w przypadku szkół średnich, kształci nie tylko mieszkańców miasta, ale i powiatu legnickiego (ok. 50 tys. osób), a powiat ziemski prowadzi tylko jedną małą szkołę ponadpodstawową w Chojnowie. W naszych szkołach są też mieszkańcy powiatów: złotoryjskiego, jaworskiego i lubińskiego. To naprawdę duże obciążenie dla budżetu. Mówimy tylko o kosztach bieżących, a w wielu placówkach potrzebny jest gruntowny remont.
Można rzec, że oświata to dość skomplikowana sprawa, studnia bez dna.
- Oświata i kultura zawsze były niedofinansowane. Szukamy różnych rozwiązań, aby zapewnić jak najwyższy poziom edukacji, pilnując jednak kosztów. Przykładowo trwają rozmowy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego o przejęciu finansowania Zespołu Szkół Muzycznych. To wyjątkowa placówka o wielkiej wartości dla kultury Legnicy, kształcąca wybitnych muzyków. Sam uwielbiam słuchać ich koncertów. Szkoła boryka się jednak z poważnymi problemami lokalowymi. Część pomieszczeń znajdująca się w Zamku Piastowskim jest w złym stanie technicznym. Trwają rozmowy z Ministerstwem o przejęciu szkoły. Myślimy o przekazaniu na potrzeby szkoły budynku po „Ekonomie”. Warunek jest jeden - koszty przeprowadzenia generalnego remontu nie mogą obciążać miejskiej kasy.
Dodatkowo, jak się przyjrzeliśmy finansom miasta, to zwróciliśmy uwagę na pewną niesprawiedliwość. Legnica nie otrzymuje należnego podatku CIT z KGHM, który trafia w całości do Lubina i powiatu lubińskiego. Dla porównania: Legnica ma 14 mln zł wpływów z CIT, a Lubin z powiatem - 315 mln zł.
Dlatego w Lubinie mogli pozwolić sobie na likwidację podatku od nieruchomości dla mieszkańców.
- Oczywiście, że łatwiej podejmuje się decyzje wpływające na przychody miasta w bogatych jednostkach. W Legnicy odważnie planujemy, chcemy przyśpieszyć z wieloma kwestiami inwestycyjnymi zaniedbanymi w poprzednich latach, cały czas jednak pamiętając o możliwościach budżetu. Lubin i Legnicę wiele różni nie tylko w kwestiach finansowych. Chociażby to, że Lubin to miasto przemysłowe, o industrialnej zabudowie, a Legnica jest miastem zabytkowym, pełnym niezwykłych miejsc i budynków. To, nad czym pracujemy, to unowocześnienie miasta w zakresie infrastruktury.
To w takim razie uda coś się z tym podatkiem CIT zrobić, by trafił do Legnicy?
- Trwają rozmowy. Liczymy na częściową rekompensatę utraconych wpływów w przyszłym roku. Powinniśmy otrzymywać ok. 7% wpływów.
Czy jest coś czego na pewno nie uda się całkowicie zrealizować z obietnic wyborczych?
- Nie, nie kojarzę takiej rzeczy.
Czy hala nie jest taką obietnicą? Jaka jest realna szansa na budowę nowoczesnej hali widowiskowo-sportowej? Na razie rozpoczął się remont obiektu przy ul. Lotniczej, ale nie da się ukryć, że takie miasto jak Legnica zasługuje na coś znacznie lepszego, z dostępem do parkingu, miejscem, gdzie odbywać się będą nie tylko wydarzenia sportowe, ale też chociażby koncerty.
- Mówiłem, że zrealizujemy ten projekt, jeśli znajdziemy dofinansowanie zewnętrzne, bo to nie jest 10 czy 20 milionów złotych.
Powiedzmy, że to będzie 150 mln zł.
- To jest ten rząd nakładów. Musimy wybierać co w tej chwili jest najważniejsze i pilne. Rozmawiamy o faktach. Kluby, dla których budowana byłaby hala aktualnie wprowadzają zmiany w zakresie swojego finansowania.
Nie rezygnujemy jednak z projektu budowy tego obiektu. Mamy pewne pomysły, rozpoczęliśmy rozmowy, natomiast bez wsparcia finansowego z zewnątrz, nie jesteśmy obecnie w stanie zrealizować tej inwestycji. Musimy mieć dużego partnera, żeby nam w tym pomógł. Mamy określone środki na sport i jeśli wszystkie te pieniądze przerzucimy na utrzymanie hali, to też nie będzie dobry kierunek. Kluby nie będą zadowolone, że stracą finansowanie, tylko dlatego, że mają halę.
Będzie więc trudno…
- Jedna rzecz, to budowa hali, która będzie potężną inwestycją. A druga to późniejsze utrzymanie takiego obiektu. Jest bardzo duża lista dodatkowych rzeczy, które trzeba zrobić w mieście, a środki są ograniczone. Mieliśmy m.in. powódź i będziemy musieli też coś zrobić z kąpieliskiem Kormoran. Oczywiście te szkody nie były wielkie w porównaniu do strat w miejscowościach Kotliny Kłodzkiej, ale to są także wydatki i rzeczy, które musimy zrealizować. Do tego dochodzi nowy problem – ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej.
Ostatnio poprosiłem Wydział Oświaty, Kultury i Sportu, by nam wysłał listę niezbędnych potrzeb w zakresie modernizacji infrastruktury i bazy sportowej. Takich podstawowych rzeczy do zrobienia jest na ponad 40 milionów złotych. I to na już. Na przykład w Zespole Szkół Integracyjnych od ośmiu lat, w kilku miejscach z sufitu cieknie woda. Problem był zgłaszany wielokrotnie przez kilka lat wstecz i nic z tym nie zrobiono. Podczas opadów jest rozstawionych kilka wiader, przecież w teoretycznie w nowej szkole. Nie mogę przed tym uciec, więc trzeba te rzeczy robić. Identyczna sytuacja jest w Szkole Podstawowej nr 4. Natomiast w Szkole Podstawowej nr 2 na samochody spada tynk. Tych drobnych rzeczy w placówkach jest bardzo dużo. Cieknące dachy to przerażająca historia. Wszyscy dyrektorzy mówią, że zgłaszali to w poprzednich latach, a nikt na to nie reagował.
Są więc pilniejsze potrzeby i z halą będzie ciężko, mówiąc wprost?
- Będzie ciężko, ale to nie oznacza, że się poddajemy. Będę bardzo się starał, żeby inwestycja rozpoczęła się w tej kadencji. To nie jest do końca zależne ode mnie, ale musimy mieć wsparcie ze strony Ministerstwa Sportu, może marszałka województwa dolnośląskiego. To są inwestycje, na które rzadko kto pozwala sobie na realizację samemu. To nie jest największy problem Legnicy. Powrócę do kwestii demograficznych. Jesteśmy jednym ze 134 miast zagrożonych wykluczeniem społecznym i gospodarczym. Mamy odpływ mieszkańców przy stałych kosztach funkcjonowania miasta. W okresie 20 lat wyprowadziło się z Legnicy ok. 20 tysięcy mieszkańców i ci ludzie nie płacą tu podatków, choć korzystają z całego potencjału miasta, a mieszkają w okolicach. Powiat nie dokłada się do infrastruktury, z której korzystają jego mieszkańcy. 20 tysięcy ludzi to jedna piąta dochodów. Jakbyśmy mieli je w budżecie, czyli dodatkowo ok. 200 mln zł rocznie, to nie ma problemu i budujemy halę. Z pewnością, gdy się pojawi okazja na dofinansowanie, to ją wykorzystamy na sto procent.
Mieszkańcy zdrowi to mieszkańcy zadowoleni. Legnica czysta, zielona, ze świeżym powietrzem. Co z planem „Legnica ekologiczna”, który był w programie wyborczym? Były tam m.in. wykorzystanie potencjału Lasku Złotoryjskiego, więcej ścieżek rowerowych, budowa psiego parku, zamontowanie fotowoltaiki na każdym żłobku, przedszkolu, szkole…
- To po kolei. Co do fotowoltaiki, to szukamy zewnętrznych źródeł finansowania. Pracujemy z NFOŚiGW (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) i WFOŚiGW (Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) w zakresie porozumienia z Tauronem na tworzenie spółdzielni energetycznej. Rozmawiamy z ministerstwem na temat zmian w przepisach, by wprowadzić możliwość tworzenia takich spółdzielni energetycznych dla miast do 100 tysięcy mieszkańców. Rozważamy koncepcję budowy jednej dużej farmy fotowoltaicznej na potrzeby miasta i wszystkich szkół. To jednak potrwa.
Naturalnie pracujemy nad „Legnicą zieloną". Przypomnę, że złożyliśmy wniosek o przejęcie terenu przy ul. Miśka, by stworzyć park kieszonkowy, a mamy też całą koncepcję na jednostkę D osiedla Piekary, także z pięknym parkiem.
Temat Lasku Złotoryjskiego jest nam bardzo bliski i pracujemy nad nim intensywnie, biorąc pod uwagę także teren byłego szpitala. Dziś te 6 hektarów, które leży odłogiem, jest kłopotem miasta, a nie właścicieli. Drobnymi krokami wprowadzamy tam zmiany, na przykład już minionej zimy była przygotowana górka saneczkowa, tylko śniegu nie było, a na pogodę już naprawdę nie mamy wpływu.
I jeszcze Park Miejski - liczymy na to, że powstanie nowy, duży plac zabaw, i mamy na to dwóch sponsorów: firmę Viessmann i Koleje Dolnośląskie. Dopiero w tym roku mamy zabezpieczone środki w budżecie i w tym roku zacznie się realizacja inwestycji. Musimy tylko do naszej koncepcji przekonać konserwatora zabytków. Udało się na wynegocjować chociaż toaletę, ale kawiarni już nie. Liczę, że w roku 2026 będzie w parku piękny, duży plac zabaw.
Sport to dość ważny temat społeczny - zarówno ten zawodowy, jak i amatorski. Jaki jest pomysł na współpracę z klubami? Czy ograniczać się będzie do konkursów na dofinansowanie poszczególnych zadań?
- Ta forma współpracy jest nam narzucona bezpośrednio przez ustawodawcę. Będziemy szli raczej w stronę konkursów, mających charakter bardziej konkurencyjny. Namawiamy kluby sportowe, żeby przygotowywały wnioski nie tylko o wsparcie z budżetu miasta, ale pozyskiwały środki także z zewnętrznych źródeł.
Pierwsze sukcesy w Ministerstwie Sportu przecież już są, czego przykładem jest Miedź Legnica, Siódemka, Dziewiątka i Konfeks. Liczę, że dzięki temu zachęcaniu do pisania wniosków, pieniędzy na legnicki sport będzie więcej. Miejskie pieniądze to tak naprawdę kroplówka i ją mamy, ale nie jesteśmy w stanie zapewnić pełnego finansowania wszystkim klubom sportowym, tak jak tego potrzebują. Chciałbym mieć taką możliwość, tylko tych pieniędzy jest za mało.
Chcemy więc pomagać w nauce pisania wniosków, wspierać kluby i stowarzyszenia. Bardzo podoba mi się współpraca z Miedzianką, która sama aplikuje o środki, pozyskuje sponsorów, ale też może liczyć na nasze wsparcie przy budowie bazy sportowej.
To było już za poprzedniego prezydenta i już wtedy wspierałem w tym władzę. Warto było dołożyć te pieniądze, by ta baza powstała i Miedź mogła się rozwijać. Chcemy dalej wspierać klub w ten sposób. Zaczynajmy od dołu, poprzez szkolenie dzieci i młodzieży, by potem wejść na ten poziom zawodowy. Chciałoby się mieć więcej takich Wiktorów Bogaczów. To był efekt wieloletnich działań właściciela Miedzi, by budować na długi czas. To jego pomysł na funkcjonowanie klubu, który mi się bardzo podoba. Mam nadzieję, że także w koszulkach Konfeksu będzie takich zawodników coraz więcej.
Bardzo istotny temat to bezpieczeństwo. Legnica w niechlubnych rankingach mówiących o przestępczości jest zazwyczaj dość wysoko.
- Jestem w ciągłym kontakcie z panią komendant Miejskiej Policji Anną Farmas-Czerwińską. Często rozmawiamy o problemach i są to rozmowy konstruktywne. Ostatnio była mowa o współpracy ze Strażą Miejską. Chcemy zwiększyć obecność straży miejskiej i policji na legnickich ulicach, bo tego oczekują mieszkańcy.
Mamy projekt budowy nowego systemu monitoringu wizyjnego, a także doposażenia Straży Miejskiej i wsparcia finansowego, bo - nie ukrywam - problemem jest też brak chętnych do pracy w tej instytucji. W miarę możliwości staramy się podnosić wynagrodzenia strażników, by była to praca atrakcyjna.
Ponadto strażnicy miejscy nie siedzą już w Urzędzie Miasta, tylko patrolują legnickie ulice. To była jedna z pierwszych rzeczy, które zrobiłem. Ponadto Legnica co roku otwiera oddziały o profilu policyjnym. Wnosimy też uwagi, by zmienić ustawę, bo dziś absurdalnie pracownikiem straży miejskiej można zostać dopiero w wieku 21 lat, a powinno to być możliwe już od 18.
Kolejny trudny temat, na który zwracali uwagę często mieszkańcy, to czystość.
- Tu dużo już zostało zrobione i ciągle nad tym pracujemy. Zmieniliśmy zasady sprzątania, jego intensywność, dokupiliśmy nowe śmietniki i staramy się, by, w ramach możliwości finansowych, było jak najczyściej.
Rozpoczęliśmy proces kontroli prywatnych terenów - wzywamy właścicieli do sprzątania swoich działek i zmieniamy regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie, by mówić wprost - karać tych, którzy nie dbają o czystość pod swoimi domami.
Rozmawialiśmy też ze wspólnotami mieszkaniowymi, o rozwiązaniach w kwestii zasieków śmietnikowych. Liczę, że już w tym roku będzie widać pozytywny efekt w tej sprawie. Będziemy testować rozwiązanie ze spółką komunalną właśnie w zakresie uporządkowania tych przestrzeni, poczynając od centrum, m.in. w okolicach ulicy Środkowej.
Rozpoczynamy też prace nad uchwałą krajobrazową. Poprosiłem szkoły o nieprzedłużanie umów na użyczenie powierzchni reklamowych na ich terenach. Chcemy skończyć z zaśmiecaniem miasta setkami plakatów, tablic i innych reklam wieszanych na dziko i często po prostu brzydkich.
Relacje z sąsiadami ostatnio są dość napięte. Czy warto iść drogą powiększenia granic miasta przez wchłonięcie części terenów na obszarze innych gmin, jak teraz Miłkowic i Krotoszyc?
- Problemem, nie tylko Legnicy, ale też gmin Miłkowice i Krotoszyce, jest nieuregulowana kwestia cmentarza w Jaszkowie. Teren ten należy do miasta - to są nasze miejskie grunty, które otrzymaliśmy z KOWR-u (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa) na budowę cmentarza. Natomiast z punktu widzenia formalno-prawnego, cmentarz znajduje się na obszarze gmin Krotoszyce i Miłkowice.
W związku z tym płacimy gminom wysokie podatki i to jest, absurdalna sytuacja. Mógłbym przecież żądać od gmin sąsiednich pokrycia kosztów funkcjonowania cmentarza, bo - zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych - to one powinny pokrywać koszty funkcjonowania nekropolii znajdującej się na terenie ich gminy.
To pewna kwadratura koła, którą już dawno temu wskazała Najwyższa Izba Kontroli. To z jednej strony problem miasta Legnicy, bo tam chowani są nasi zmarli, ale z drugiej strony problem włodarzy tamtych gmin. Nie wiem, dlaczego ten problem prawny nie został wcześniej rozwiązany.
Nie możemy przechodzić nad tym tematem do porządku dziennego i udawać, że nic się nie dzieje. Chcę ten temat rozwiązać, a że nie jest on zbyt wygodny dla naszych sąsiadów, to już inna kwestia. Mam nadzieję, że się porozumiemy, jesteśmy w trakcie rozmów.
Jeszcze raz podkreślę - nie chcę przejąć terenu pod inwestycje, a jedynie ten, na którym pochowani są legniczanie. Terytorialnie ta nekropolia powinna znajdować się w granicach miasta Legnica.
Brakuje symetrii w tych relacjach. Relacje dobrosąsiedzkie polegają na współpracy i wszystkim powinno na tym zależeć. Dobro mieszkańców i racjonalizacja wydatków są tutaj kluczem do zmian. Każda taka zmiana musi oczywiście być prowadzona z szacunkiem i merytorycznie. Przy czym jeszcze raz podkreślam - nie chcemy ani metra kwadratowego więcej, poza tym terenem, na którym znajduje się legnicki cmentarz, to wszystko musi być uregulowane zgodnie z prawem. I na taką dobrą współpracę liczę.
Dziękuję za rozmowę.
Dodaj komentarz