Siatkarski ród Popiwczaków wierzy w Ikara
LEGNICA. Młodzi siatkarze Ikara Legnica idą jak burza przez rozgrywki Kinder plus Sport. Finałowa rozgrywka dopiero przed podopiecznymi Bogdana PIELUCHA, ale już wiadomo, że odkryciem tej edycji turnieju jest najmłodszy z siatkarskiego rodu POPIWCZAKÓW - Filip. Specjalnie do Legnicy przyjechał zagrzewać brata do boju Jakub Popiwczak, zawodnik Jastrzębskiego Węgla i świeżo upieczony reprezentant Polski.
Z braćmi Popiwczak Filipem i Jakubem rozmawiamy podczas rozgrywek Kinder plus Sport.
Filip jesteś dumny ze swojego brata?
- Tak, bardzo.
A którym drużynom z naszego regionu kibicujesz?
- Kibicuję Ikarowi i Jastrzębiu Węgiel, bo tam przecież gra Jakub. A za Cuprum tak nie przepadam. Oni grają przecież przeciwko Jastrzębiu.
Grałeś poprzednio w piłkę nożną – kto wciągnął cię do siatkówki tato czy brat?
- No tato i Jakub, choć bardziej jednak tato.
Na jakiej pozycji chciałbyś grać w drużynie?
- Na libero. Bardzo mi się podoba jego rola w zespole.
Jakub, widać, że jesteś wzorem dla młodszego brata. Jest on wpatrzony w Ciebie.
- Tak, na pewno teraz. Kiedyś dla niego była tylko piłka nożna, z czasem jednak siatkówka zdominowała jego zainteresowania. Widzi, że ja doszedłem do czegoś, gram w lidze i może będę walczyć o medale w plus lidze. To dla niego jest dowodem, że ciężką pracą i wielkim poświęceniem, można wiele osiągnąć. Ja się bardzo z tego cieszę, że mogę dać mu taki przykład i udowodnić, że takie rzeczy są możliwe.
Bardzo mi się podoba twoje nastawienie i to, że wspierasz brata, ponieważ rok temu też kibicowałeś jemu na takim turnieju.
- Jestem bardzo związany z rodzicami, z bratem. A ponieważ rzadko mam okazję oglądać jak on gra, to staram się w tym ważnych dla niego turniejach bywać. Poza tym Filip dojrzewa co raz szybciej i zmienia się bardzo w tym wieku. Jeszcze rok temu miał problemy, żeby przez siatkę przebić, a dziś widzę, że z drużyną atakują, blokują. Dla mnie to przyjemność popatrzeć jak on gra.
Jakub znalazłeś się na liście kandydatów do reprezentacji kadry Polski w siatkówce.
- To duży zaszczyt dla mnie, fajnie jest przeczytać swoje nazwisko na takiej liście. Ale to mimo wszystko jest bardzo szeroka grupa. W tym jest chyba siedmiu libero. Dlatego aż się tym tak nie emocjonuję. Nie mogę się tym zachłysnąć ani popadać w samozachwyt, bo to daleka droga.
Pierwszy raz trener kadry umieścił twoje nazwisko na liście?
- Tak to mój debiut. Wcześniej grałem raz w reprezentacji młodzieżowej, ale jeśli chodzi o kadrę seniorską o szerokim składzie reprezentacyjnym to po raz pierwszy wzięto mnie pod uwagę.
Wśród tych siedmiu libero z listy kadrowiczów, kto według ciebie ma największe szanse?
- Najlepszy z tej grupy jest Paweł Zatorski, który w kadrze gra od kilku lat. On jest jednym z najlepszych libero na świecie i pewno on będzie tą jedynką.
Czy jest już jakiś terminarz kadrowiczów?
- Pierwsza lista jest taka bardzo ogólna, później będzie ona na pewno bardzo zawężana przez trenera. Na razie nie wiadomo kiedy będzie zgrupowanie, pewnie gdzieś w maju.
Jak ocenisz szanse swojej drużyny w lidze?
- W tym roku wygrywaliśmy prawie ze wszystkimi, oprócz ZAKSĄ. Z Zaksą graliśmy bardzo dobre mecze, ale mimo to nie udało nam się z nimi wygrywać. Ale uważam, że Play Offy żądzą się z kolei swoimi prawami i tam wszystko się może zdarzyć. I na pewno Jastrzębie będzie celować w najwyższe lokaty. Na razie jednak nasze miejsce w pierwszej czwórce nie jest pewne i musimy do play offów najpierw awansować.
Oprócz ZAKSY kto wam może w tym zagrozić?
- AZS Olsztyn. Skra jest za nami i czekają na nasze potknięcia. Pozostały nam dwa mecze do rundy zasadniczej i chcemy oba wygrać, żeby ta czwórka była pewna. Na razie nie ma co martwić się przeciwko komu zagramy w play offach.
Skończyłeś Akademię Jastrzębia, co oprócz grania teraz robisz?
- Studiuje na AWF w Katowicach. Jestem samodzielny, prowadzę własne gospodarstwo domowe tzn. żyję na swój rachunek.
Rodzice bardzo dumni są z Ciebie.
- Tak, oni zawsze mi mocno kibicowali. Emocjonowali się moimi osiągnięciami sportowymi, tak samo jak teraz młodszego brata.
Często zaglądasz do Legnicy?
- Jeśli mam tylko okazję, to staram się tu przyjeżdżać. W Jastrzębiu przebywam cały czas sam, nie mam rodziny, spędzam wolny czas głównie z kolegami z drużyny. Przyjazd tutaj jest dla mnie taką odskocznią.
Masz dziewczynę?
- Nie, nie mam. Miałem dużo dziewczyn, teraz jestem samotny. Siatkówka to moja dziewczyna.
Czy to znaczy, że dziewczyna za bardzo przeszkadza w sukcesie na parkiecie?
- Nie, nie wydaje mi się, że to przeszkadzało mi. Natomiast mi jest bardzo dobrze w sytuacji jakiej teraz jestem, nie narzekam na brak towarzystwa czy brak emocji w życiu. Ale też nie szukam wrażeń. Skupiam się na grze w siatkę: treningach, meczach.
Czy wierzysz, że Ikar odrodzi się i pojawi się w centralnych rozgrywkach, tak jak to było w czasach kiedy siłą zespołu był Dariusz Popiwczak?
- Pewnie, że tak będzie. Legnica to nie wysychające źródło siatkarskich talentów. Trzeba tylko wspólnie - władze miasta i sponsorzy stworzyć przychylny klimat dla siatkówki. Po prostu postawić raz i konkretnie mocno na siatkówkę.
Dziękuję za rozmowę.