Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Kto po Raczyńskim? Imperium trwa, ale...

LUBIN. W stolicy Zagłębia Miedziowego panuje - i to od dość dawna - przekonanie, że z urzędującym prezydentem Robertem Raczyńskim nie można wygrać wyborów. Co jednak się stanie kiedy zostanie wprowadzona dwukadencyjność i start obecnego szefa miasta będzie niemożliwy?  Kto go zastąpi? Od pewnego czasu lokalni politycy i samorządowcy rozpoczęli spekulować i szukać odpowiedzi na pytanie: kto po Raczyńskim? Pospekulujmy i my...

Kto po Raczyńskim? Imperium trwa, ale...

Praktyczny monopol medialny – własna telewizja, najstarszy lokalny portal, dwie gazety i kolejny portal regionalny – to powoduje, że Robert Raczyński jest postrzegany jako bezkonkurencyjny faworyt. Jeśli dodamy do tego także praktyczny monopol na bilboardy (rezerwacje na czas przewidywanej kampanii wyborczej dokonywane na lata wcześniej) to nie należy się dziwić, że potencjalni konkurenci na prezydencki stołek nie wierzą w swój sukces.

Sytuacja jednak ulegnie zmianie kiedy Raczyński nie będzie mógł startować. Szanse na zmianę nie tylko jednego człowieka, ale całej władzy wydaja się już być realne. Oczywiście, nadal wielką przewagę ma opcja związana z obecną władzą – przewaga w kampanii wyborczej pozostanie. Zabraknie jednak… LIDERA. Kto wobec tego może zostać prezydentem Lubina? Rozpatrzmy to analizując różne opcje. Na początek przyjrzyjmy się ludziom związanym z obecną władzą.

Lubin 2006 - bezpartyjna partia.
Ugrupowanie rozpoczęło przejmowanie władzy w 2002 – wygrywając wybory prezydenckie – wtedy Robert Raczyński powrócił na fotel szefa miasta. Od tego czasu ugrupowanie rozszerzało swoje wpływy o Radę Powiatu, starostę, Radę Miejską i gminy Lubin i Ścinawa. Nie stanowi monolitu – wewnątrz ugrupowania istnieją frakcje – co najmniej dwie, ale mówi się, że może nawet trzy. Kto wchodzi do jakiej frakcji nie jest jasne. Ogólnie mówi się o „młodych” i „starych”, ale ten podział może być nieprecyzyjny. Kto może być kandydatem w przyszłych wyborach? Powszechnie uważa się, że następca zostanie „namaszczony” przez Raczyńskiego. Jednak dochodzą głosy, że jeżeli tak się stanie to frakcja przeciwna wystąpi przeciwko kandydatowi.

Tymoteusz Myrda – jeden z najpoważniejszych kandydatów. Zazwyczaj stojący „za plecami” prezydenta jednak uważany za ścisłe kierownictwo ugrupowania. Krążą opowieści o jego legendarnej miłości do władzy i lekceważącym stosunku do ludzi. Powszechnie uważany za jednego z autorów kampanii medialnych promujących ugrupowanie podczas wyborów. Wśród nielubiących go współpracowników ma ksywkę „Gebelsik”. Dwukrotnie startował w wyborach do Sejmiku Dolnośląskiego – bez powodzenia – zostawał jednak radnym jako, że zawsze był drugi na liście ugrupowania a startujący w tych samych wyborach Robert Raczyński rezygnował z mandatu.

Jak wielki jest jego apetyt na władzę świadczyć może to, że podczas ostatnich wyborów samorządowych, zdradził mieszkańców Lubina i zapragnął zostać… prezydentem Legnicy. Te wybory także przegrał. I to z kretesem. Powalczy o fotel prezydenta Lubina jeżeli taki dostanie rozkaz od wodza. Być może zostanie rzucony na innym odcinek do zdobycia. Być może ponownie będzie to Legnica, które zdobycie dla tego obozu staje się nawet nie priorytetem co... obsesją.

Damian Stawikowski – także poważny kandydat. Kolega Tymoteusza Myrdy – razem prowadzili kampanię wyborczą Raczyńskiego w 2012 roku. Uważany za Machiavelego ugrupowania – potrafi bez mrugnięcia okiem wygłaszać opinie i informacje, które… niekoniecznie się potem potwierdzają. Bezwzględny dla przeciwników tak politycznych jak i ideologicznych. Obecnie jest jednocześnie wicestarostą lubińskim, prezesem RTBS i radnym powiatowym. Uważa się go za współautora kampanii wyborczych ugrupowania.

Adam Myrda – ojciec Tymoteusza, obecny starosta lubiński. Uważa się, że ma największe szanse ze względu na mały elektorat negatywny i wielu potencjalnych wyborców ze względu na związkową przeszłość. Jego wadami jest brak wyraźnej charyzmy i nijakość. Mówi się także, że nienajlepsze zdrowie może spowodować rezygnację z kandydowania na prezydenta. Stanowisko starosty wydaje się mu odpowiadać całkowicie i być może jego ambicje nie sięgają wyżej.

Marek Zawadka – jeden z najbliższych współpracowników Raczyńskiego. Mimo że w rozmowach próbuje się dystansować od obozu władzy, to tajemnicą Poliszynela są jego bliskie związki z Raczyńskim. Tym bardziej, że panowie dzielą te same zainteresowania: badminton i militaria. Raczyński ufa mu do tego stopnia, że powierzył kilka funkcji dyrektorskich: Wzgórza Zamkowego, Centrum Edukacji Przyrodniczej i Muzeum Historycznego. Bez powodzenia startował w wyborach do Rady Powiatu – w 2006 roku otrzymał 279 głosów, w 2010 roku 297 głosów, a w 2014 roku jeszcze mniej gdyż 211 głosów. Mimo, że nie jest najlepszym kandydatem, to przemawia za nim zaufanie, którym obdarza go Robert Raczyński.

Bogusława Potocka-Zdrzalik – przewodnicząca Rady Miejskiej bezkrytycznie popierająca Raczyńskiego. Argumentem przemawiającym za nią jest fakt bycia w tej kadencji przewodniczącą Rady Miejskiej oraz tym, że byłaby pierwszą kobietą-prezydentem w historii Lubina. Jednak jest mało prawdopodobne by to wystarczyło.

Wśród pozostałych potencjalnych kandydatów wymienia się radnych: Tomasza Górzyńskiego – syna zmarłego wieloletniego Przewodniczącego Rady Miejskiej i Tomasza Kulczyńskiego.
Niewykluczone jest, że z tego ugrupowania wyłoni się… więcej niż jeden kandydat – tak silne są tarcia wewnętrzne. Ale siła Raczyńskiego - i zarazem walka o życie jego obozu - jest tak mocna iż nie pozwoli on na podziały czy wojenki. Czy wyborcy samorządowe będą celem samym w sobie (np. kasa w Sejmiku Dolnośląskim) czy tylko najważniejszym sparingiem przed wyborami parlamentarnymi? 

Nieoficjalnie wiemy iż "Drużyna RR" już jest skompletowana i zbyt wielu wolnych miejsc do obsadzenia już nie ma... Problem w tym, że apetyty na władzę ma nie tylko ten obóz...