Latający Św. Mikołaj czyli Poliwka show (FOTO)
LEGNICA. Nie 6 grudnia, ale już w sobotę Św. Mikołaj rozpoczął swoją tradycyjną podróż do dzieci z misją rozdawania prezentów. Ale w tym roku brzęczące dzwoneczki, stukot kopyt reniferów zastąpi warkot silnika i jarzące z oddali biało-czerwone światełka. Największą zmianą jednak był środek lokomocji Św. Mikołaja... Czy Św. Mikołaj porzucił tradycyjne sanie i postawił na nowoczesność? Z tym pytaniem oraz innymi kwestami, pół serio i pół żartem, zwróciliśmy się do jednego z zastępców Św. Mikołaja - Antoniego Poliwki.
Czy Św. Mikołaj porzucił tradycyjne sanie i postawił na nowoczesność?
- Ze względu na to, że już któryś rok z rzędu nie ma w grudniu śniegu, św. Mikołaj ubolewał nad tym bardzo. Martwił się i dumał, co tu zrobić, żeby w Legnicy i okolicy jednak dzieciom paczki porozdawać jak tradycja nakazuje. Ja podsunąłem mu rozwiązanie, które sam podpatrzyłem u kolegi z Rybnika, Dawida Matuszczyka. On już w zeszłym roku to wymyślił i spróbował.
Zaproponował pan Mikołajowi paralotnie?
- Udostępniłem mu swój sprzęt. A w zasadzie wypożyczyłem go Mikołajowi, a on mi pożyczył mi swojego renifera. Dopasowałem go do mojego napędu, którym latam nad Legnicą od paru lat. I tak powstał nowy pojazd. A tak poważnie - sanie to nic innego jak motoparalotnia, która wyposażona jest w silnik na benzynę. Jest to silnik typowy dla samolotów, zbiornik o pojemności 30 litrów, a to starczy na 3 godziny lotu.
Czy pojazd skonstruował pan sam?
- Tak w garażu, popytałem jedynie mojego kolegę z Rybnika jak on to zrobił. On rok temu wpadł na pomysł na tydzień przed Mikołajem. Poszedł do marketu kupił reniferki i wstawił do swojego pojazdu, zamontował akumulator z samochodu, przetwornice kupił. Ja zacząłem budować w styczniu, ponieważ cała wiosna, lato i jesień to dla mnie latanie i nie miałbym kiedy. Więc w styczniu zrobiłem sanie, a w zeszłym miesiącu zrobiłem renifera. Koledzy mi pomogli i pospawali.
Czyli w Legnicy będzie do debiutancki lot . A jaką trasą będzie leciał św. Mikołaja i kiedy?
- Pierwszy lot odbył się podczas inauguracji iluminacji ozdób świątecznych w Legnicy 3 grudnia. Leciałem nad Rynkiem. W poniedziałek 5 grudnia mikołajkowy pojazd poleci nad Męcinką i okolicznymi wioskami oraz nad Jaworem. A 6 grudnia znów powtórzę lot nad Legnicą. Św.Mikołaj zawsze sprawdza pogodę i na ten dzień zapowiadają bardzo dobre lotne warunki. Dlatego św. Mikołaj zamierza podróżować po niebie znacznie dłużej i w planie ma także tego dnia również gminę Kunce np. Rosochatą, Spaloną.
Z jaką prędkością i na jakiej wysokości poruszają się te nowoczesne sanie Mikołaja?
- 70 km/h. Wysokość lotu musi być bezpieczna i z dobrą widocznością poniżej lotu, zwłaszcza w mieście. To warunek, zaś liczbowo - to będzie gdzieś 200-250 m nad ziemią. Przy saniach mam oświetlenie zewnętrzne, a jak będę schodził do lądowania to na ziemi koledzy oświetlą mi teren. Na górze jest niższa temperatura niż na ziemi i troszeczkę więcej wieje. Czuć większy powiew, ponieważ jeszcze dodatkowy podmuch pochodzi od śmigła. Ale ja aż tego zimna i wiatru nie odczuwam ponieważ jestem ciepło ubrany, mam termiczną odzież, kombinezon, kominiarki i kask oraz strój służbowy św. Mikołaja.
Można panu zazdrościć tych widoków z góry?
- Z góry widać wszystko bardzo dobrze. Wszystkie kolory, barwy i nawet ludzi, a przede wszystkim dzieci. Latanie paralotnią jest moją namiętnością od 2011 roku. Zawdzięczam to mojemu szwagrowi, który jest... nurkiem. Zachęcał mnie do dzielenia się jego pasją, ale ja nie przepadam za nurkowaniem. On zmobilizował mnie do tego, żeby zając się realizacją własnych marzeń czyli lataniem w powietrzu. Latam wszędzie. 5 razy byłem w Chorwacji, 2 razy w Grecji. Latałem w różnych rejonach Polski, w Czechach i Niemczech. Kiedy po raz pierwszy wzniosłem się na paralotni to czułem wolność. Nie ma świateł, nie ma skrzyżowań i nikogo. Oczywiście należy też rozglądać się czy jakiś samolocik czy inny paralotniarz nie leci. Mamy ze sobą łączność radiową i staramy się latać bezpiecznie.
Co jest ważne dla motoparalotniarza?
- Dla paralotniarzy istotny jest wiatr. Dla motoparalotniarzy, czyli takich jak ja, wiatr nam przeszkadza, my do lotu mamy śmigło i wolimy bezwietrzną pogodę.
Fot.Bożena Ślepecka
{gallery}galeria/wydarzenia/04.12.16_Mikolaj_nad_Legnica_fot_BSlepecka{/gallery}