Złotoryja przyciągnęła kawał dobrego kina
ZŁOTORYJA. Jeżeli ktokolwiek stwierdzi, że już wszystko zostało wymyślone, to niech po prostu przyjedzie na festiwal do Złotoryi i zobaczy, jak wiele młodzi twórcy mają jeszcze do powiedzenia – mówili jurorzy VII Dolnośląskiego Festiwalu Filmowego Złoty Samorodek podczas niedzielnego rozdania nagród. Fachowcy podkreślają bardzo wysoki poziom artystyczny imprezy, która zdaje się jednak być wciąż sporym wyzwaniem dla złotoryjskiego odbiorcy. – Co prawda covid kulturę trochę uśpił, ale w dziedzinie filmu, zwłaszcza w kinie amatorskim, przez ostatnie dwa lata stało się coś niesamowitego. W zeszłym roku przyjęliśmy ponad 170 zgłoszeń na nasz festiwal, a w tym roku mieliśmy prawie 200 filmów – podkreślał wczoraj Zbigniew Gruszczyński, dyrektor Złotoryjskiego Ośrodka Kultury i Złotego Samorodka, który przypomniał, że 7 lat temu impreza startowała z zaledwie 26 produkcjami.
By ułatwić pracę festiwalowemu jury, organizatorzy i w tym roku przeprowadzili wcześniejszą preselekcję, wybierając do konkursu głównego po 10 ich zdaniem najlepszych produkcji w każdej kategorii. Ostateczną oceną filmów zajęła się dwójka filmoznawców: Małgorzata Dancewicz i Michał Staniszewski oraz Łukasz Matecki, aktor pochodzący ze Złotoryi.
– Na początek małe sprostowanie: nie jest to już festiwal filmów amatorskich, nawet jeśli sobie to zakładają organizatorzy. Jakość zgłoszonych filmów w każdej z trzech kategorii wskazuje, że jest to bardzo dobre kino. Zwłaszcza w przypadku filmów animowanych byliśmy pod ogromnym wrażeniem różnorodności tematycznej, realizacyjnej, technicznej. Polska animacja nadal stoi na wysokim poziomie. Gratulacje należą się wszystkim twórcom, nie tylko tym trzem filmom, które znalazły się na podium – podkreślała Małgorzata Dancewicz.
– Wybór nie był łatwy. Chcielibyśmy wyróżnić jak najwięcej filmów, niestety taka jest idea konkursu, że musimy wybrać te trzy pierwsze miejsca. Staraliśmy się, żeby podstawowym czynnikiem przy ocenie był pomysł na film i warsztat. Cieszy mnie to, że przy tym wyjątkowo wysokim poziomie byliśmy zgodni przy wyborze pierwszych miejsc. Dylematy zaczynały się, gdy trzeba był wskazać, kto ma być trzeci. Dlatego różnica między filmami z trzecich miejsc i tymi, które znalazły się poza podium, jest często niewielka – tłumaczył z kolei Łukasz Matecki.
Michał Staniszewski, kolejny juror, zdradził natomiast, że rozmowy w jury były pełne pozytywnych emocji. – To pokazuje tylko, z jakimi filmami mamy do czynienia. Choć różniły się między sobą, to były zrobione z pasją, z wizją. Zapamiętam je na długo. Gratuluję wszystkim, bo jest to naprawdę bardzo dobra robota – podsumował.
W kategorii „fabuła” jury nagrodziło dwa obrazy, które były m.in. nominowane do konkursu filmów krótkometrażowych podczas ubiegłorocznego festiwalu filmowego w Gdyni. To „Niewolnik” Grzegorza Piekarskiego (3. miejsce) i „The hero” Mileny Dutkowskiej (2 miejsce). Ten pierwszy to dramat z Andrzejem Chyrą w roli głównej. Bohaterem filmu jest Nikodem odbywający wyrok w ramach nowego programu penitencjarnego, polegającego na pracy w domu Mai i Łukasza, którzy mają nad nim pełną władzę. Drugi z nagrodzonych obrazów opowiada o 10-letnim Cyprianie, sierocie wychowywanej przez ukochaną babcię, który marzy, by zostać prawdziwym bohaterem. Gdy babcia umiera, nad Cyprianem wisi groźba trafienia do domu dziecka. Jedną z głównych ról zagrała tutaj Anna Seniuk.
Za najlepszy film fabularny tegorocznego Złotego Samorodka jurorzy uznali natomiast „Stagnant”. To 18-minutowa opowieść o twardym skinheadzie Adamie, który ignoruje swoją niepełnosprawność, starając się dominować nad bliskimi. Decyzja opiekującego się bohaterem brata dotycząca zmiany pracy zmusza Adama do ponownego przeanalizowania swojej sytuacji i zmierzenia się z własnymi ograniczeniami.
– Nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy się na festiwal, nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy wyróżnienie, a pierwszego miejsca to już się w ogóle nie spodziewaliśmy – przyznał Konrad Kultys, reżyser filmu. – Bardzo wszystkim dziękuję, przede wszystkim organizatorom za to, że takie festiwale się odbywają. Powinno być ich jak najwięcej, świetnie, że takie inicjatywy są. Zrobić festiwal w multikinie to nie jest problem, ale zrobić w tak pięknym, urokliwym miejscu to jest coś wspaniałego – dodał, rozglądając sie po sali widowiskowej ZOK-u.
Wśród produkcji dokumentalnych zwyciężyła Zofia Sawicka z filmem „Od nowa”. To zapis emocji Weroniki, nastolatki, która opuszcza ośrodek socjoterapeutyczny i ma obawy przed przyszłością. Dziewczyna próbuje zmierzyć się z nową rzeczywistością. Drugie miejsce przypadło filmowi „Joanna d’Arc” Aleksandra Szamałka. Pokazuje on młodą Polkę, Anetę, która wyjeżdża z rodziną do Francji w poszukiwaniu lepszego życia i trafia na niepowtarzalną okazję przejęcia nietypowego biznesu, który może odmienić jej los. Na podium znalazł się również „Skarb Gerdy” Kuby Witka – niesamowita i niezwykle emocjonalna historia rodziny Hillerów w obliczu wydarzeń i następstw II wojny światowej oraz tajemnicy, która rozdzieliła jej członków na 75 lat.
Złote Samorodki otrzymali też twórcy trzech filmów animowanych. W tej kategorii wygrało „C’est la vie” Rafał Sankiewicza, Jacka Olejnika, Wojciecha Sankiewicza i Bartosza Terlickiego. To krótka opowieść o człowieku, który znalazł się właśnie w najosobliwszym momencie sztuki balansowania, sztuki wyboru, sztuki życia. Nagrody trafiły też do Anny Jasińskiej za „Romans wschodni” oraz Artura Wyrzykowskiego za „Skafander Klingerta”.
Jeżeli ktokolwiek stwierdzi, że już wszystko zostało wymyślone, to niech po prostu przyjedzie na festiwal do Złotoryi i zobaczy, jak wiele młodzi twórcy mają jeszcze do powiedzenia – mówili jurorzy VII Dolnośląskiego Festiwalu Filmowego Złoty Samorodek podczas niedzielnego rozdania nagród. Fachowcy podkreślają bardzo wysoki poziom artystyczny imprezy, która zdaje się jednak być wciąż sporym wyzwaniem dla złotoryjskiego odbiorcy.
– Co prawda covid kulturę trochę uśpił, ale w dziedzinie filmu, zwłaszcza w kinie amatorskim, przez ostatnie dwa lata stało się coś niesamowitego. W zeszłym roku przyjęliśmy ponad 170 zgłoszeń na nasz festiwal, a w tym roku mieliśmy prawie 200 filmów – podkreślał wczoraj Zbigniew Gruszczyński, dyrektor Złotoryjskiego Ośrodka Kultury i Złotego Samorodka, który przypomniał, że 7 lat temu impreza startowała z zaledwie 26 produkcjami.
Twórcy nagrodzonych filmów odebrali czeki i statuetki. Pogratulował im m.in. senator Krzysztof Mróz. – Niech to będzie element w państwa karierze prowadzący do następnych nagród – powiedział parlamentarzysta, który życzył też organizatorom kontynuowania festiwalu. – Jak coś siódmy raz wyszło, to już jest tradycja, którą trzeba pielęgnować – dodał.
– Twórcy dzielą się na tych, którzy tworzą do szuflady i na tych, którzy chcą się pochwalić całemu światu. Cieszę się, że należycie państwo do tej drugiej kategorii, że to, co wyszło spod waszej ręki, jest rzeczywiście na bardzo wysokim poziomie. To jest zobowiązanie dla nas, żebyśmy popracowali nad formułą tego festiwalu. Kultura wysoka dzisiaj nie jest może w wielkiej cenie, ale my ją w Złotoryi doceniamy, choć może nie widać tego po widowni. Ale zapewniam, że tak jest – powiedział z kolei na zakończenie festiwalu burmistrz Robert Pawłowski.
Nagrodzone filmy złotoryjscy widzowie będą mogli obejrzeć jeszcze raz w kinie Aurum podczas Dyskusyjnego Festiwalowego Klubu Filmowego. O terminach spotkań i projekcji będziemy informować na naszym portalu.
Złoty Samorodek jest jednym z ok. 70 polskich festiwali filmowych. Przeznaczony jest dla amatorów. Na początku mogły w nim brać udział wyłącznie filmy dolnośląskie: o Dolnym Śląsku lub zrobione przez twórców z Dolnego Śląska. – Zbierając doświadczenia, cztery lata temu poszerzyliśmy jednak ofertę i teraz cała Polska, cały świat może się zgłaszać do nas z produkcjami. To wyszło na dobre festiwalowi, zwłaszcza pod względem ilości filmów – zaznacza dyrektor Gruszczyński. – Mamy już 7 lat, skończyliśmy okres noworodkowy i wkraczamy we wczesny okres szkolny z coraz większą liczbą zgłoszeń. Nie chcę się absolutnie porównywać do dużych marek festiwalowych, do festiwali zawodowych, ale dążymy do tego, żeby Złoty Samorodek był coraz lepszy.
Dodajmy, że jak zwykle rozdaniu nagród towarzyszyło wydarzenie kulturalne. Tym razem był to monodram pt. „Boży Lew” w wykonaniu znakomitego aktora teatralnego i filmowego Michała Koseli. Spektakl przedstawiający skomplikowaną relację przyjaźni, miłości, śmieci i nadziei, nawiązywał do wydarzeń z sierpnia 2007 r., gdy nad jeziorami mazurskimi przeszedł tragiczny w skutkach biały szkwał.