Zarzynanie amatorskiej piłki czy falstart PZPN?
REGION. W miniony czwartek w Centrum Konferencyjno Szkoleniowym w Wielogórze odbyło się spotkanie prezesów Okręgowych Związków Piłki Nożnej. Dotyczyło ono podjętej uchwały przez PZPN, mówiącej o tym, że od 1 lipca rozgrywki przejmą wojewódzkie związki. Poniżej zamieszczamy treść oświadczenia, podpisanego przez wszystkich prezesów okręgowych związków!
Oświadczenie
My, Prezesi Okręgowych Związków Piłki Nożnej, pragniemy wspólnie wyrazić ogromne zaniepokojenie uchwałą Zarządu PZPN IV/62 z dnia 24 kwietnia 2019 o przyjęciu „Regulaminu Ochrony Danych osobowych PZPN” (dalej uchwała). Jednocześnie jako przedstawiciele ogromnego środowiska piłkarstwa amatorskiego oświadczamy co następuje:
Apelujemy do Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej o wycofanie Uchwały IV/62 z dnia 24 kwietnia br. w treści, która została uchwalona. Naszym zdaniem powyższy dokument został podjęty pochopnie, bez koniecznych dyskusji i konsultacji z tymi, których ta zmiana dotyczy szczególnie
tj. klubów zrzeszonych w ramach Okręgowych Związków Piłki Nożnej (dalej OZPN). Wierzymy, że dialog i rozmowa pozwolą nam wypracować WSPÓLNE stanowisko, które będzie korzyścią przede wszystkim dla tych „maluczkich” poczynając od drużyn seniorskich występujących w rozgrywkach IV Ligi, Ligach Okręgowych oraz w klasach A, B i C, na klubach szkolących tylko młodzież, czy też kobiety kończąc.
Rzeczone kluby to instytucje, które w wielu przypadkach swoje istnienie zawdzięczają zarówno pasjonatom, społecznikom, jak i nierzadko władzom samorządowym. Jesteśmy dumni z tego, że nasze działania są zauważane i doceniane przez wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast. To właśnie działacze OZPN poświęcając niejednokrotnie godziny swojego wolnego czasu przemierzali dziesiątki kilometrów by móc podtrzymać tak istotny dialog z przedstawicielami władz lokalnych, dzięki czemu kluby mogły dalej funkcjonować, otrzymując wszelkie potrzebne wsparcie oraz zaplecze infrastrukturalne.
Zgodnie z treścią ww. uchwały OZPN stracą możliwość prowadzenia rozgrywek na rzecz Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej (dalej WZPN). PZPN argumentuje tę zmianę zmniejszeniem opłat dla klubów i uproszczeniem procedur. Naszym zdaniem jest to jednak zagrożenie bytu piłki nożnej na szczeblu niższych rozgrywek lokalnych. Nie rozważono chociażby uwarunkowań geograficznych wpływających na możliwości organizacyjne wynikające z odległości pomiędzy właściwym WZPN,
a poszczególnymi klubami lokalnymi. Uregulowanie powyższe spowoduje wprost zwiększenie kosztów utrzymania klubów, bez zapewnienia dodatkowych środków ze strony PZPN lub WZPN. Z uwagi na znacznie większe odległości zmiana ta spowoduje nie przyspieszenie, a wydłużenie wszelkich procedur.
OZPN zgodnie z ustawią o sporcie i ustawą o stowarzyszeniach posiadają osobowość prawną i są wpisane do właściwych rejestrów. Każdy okręg jest również Członkiem właściwego terytorialnie WZPN zgodnie z odpowiednim Statutem WZPN. My jako Prezesi OZPN wybierani zgodnie z obowiązującymi przepisami na 4-letnie kadencje, na niespełna 2 miesiące przed wejściem w życie uchwały musimy zmierzyć się z problemami, które są jej następstwem. By móc sprostać oczekiwaniom ufających nam klubów oraz by móc realizować Statut naszych stowarzyszeń podpisaliśmy porozumienia i umowy z władzami samorządowymi, sponsorami. Posiadamy majątki i siedziby, w których zatrudniamy przynajmniej kilku pracowników etatowych. Zgodnie z decyzją Zarządu PZPN z dniem 1 lipca 2019 r. wszystkie powyżej wymienione części naszej działalności pójdą w niepamięć i będą musiały zostać zakończone z uwzględnieniem ich następstw tj. kar umownych, podziału majątku itp.
Zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej! Powtórnie apelujemy o dyskusję oraz znalezienie konsensusu i rozwiązania, które będzie adekwatne również dla tych z najniższego szczebla organizacyjnego.
O sprawie szeroko piszą media zarówno lokalne ,jak i centralne. Tak o sprawie napisał wrocławianin Antoni Bugajski z "Przeglądu Sportowego":
" Wielki konflikt w piłkarskim środowisku. PZPN przyjął uchwałę, która rozsierdziła armię lokalnych działaczy. Futbolowa centrala zabiera władzę okręgowym związkom. – To początek końca amatorskiej piłki – alarmują terenowi prezesi. – To tylko uporządkowanie zasad. Futbol amatorski nie ucierpi, a może nawet zyskać – odpowiada PZPN.
Ofiary intrygi?
Na pierwszy rzut oka chodzi o formalną i nieatrakcyjną dla mediów regulację, a w istocie ma ona potencjał bomby, bo może wykluczyć z piłkarskiej działalności wielu zwykle społecznie działających ludzi organizujących rozgrywki na samym dole – w powiatach i gminach.
Uchwała zarządu PZPN z 24 kwietnia stanowi, że w związku z regulacjami UE dotyczącymi ochrony danych osobowych (RODO), od lipca 2019 roku „wszystkie rozgrywki mogą być prowadzone wyłącznie przez związki – jako organizacje członkowskie PZPN – lub działając z ich upoważnienia jednostki organizacyjne danego Wojewódzkiego ZPN, nie posiadające osobowości prawnej”.
W efekcie powyższe kompetencje stracą okręgowe związki, które wbrew pozorom nie należą do struktur PZPN, mają swoją osobowość prawną, a rozgrywki organizują, bo dostały taką możliwość od wojewódzkich związków, które w terenie są „przedłużeniem” PZPN-u. Oczywiście uchwała nie likwiduje OZPN-ów, bo związek nie ma takiego prawa. Ale przekreśli sens ich istnienia, czyli skutek będzie identyczny.
– Jesteśmy zaskoczeni tą uchwałą. W środowisku mówi się, że ma ona pomóc dwóm–trzem baronom w uporządkowaniu spraw na swoim terenie, a ofiarami intrygi będą wszystkie okręgowe związki. A faktu, że w żaden sposób nie była ona konsultowana ze środowiskiem, nie potrafię nawet skomentować – mówi Sławomir Pietrzyk, prezes OZPN Radom. I dodaje: – W mojej ocenie taka uchwała w przyszłości zlikwiduje piłkę amatorską. Wojewódzkich związków nie będzie stać na przejęcie kompetencji, którymi teraz się zajmujemy. Wojna polsko-polska już się zaczęła, ale nie powinniśmy pozwalać na jej kontynuację.
Obecnie OZPN-y to skutek uboczny reformy administracyjnej z 1999 roku, która zredukowała liczbę województw z 49 do 16. W wielu miastach, które utraciły wojewódzki status, pozostały okręgowe związki, zyskując osobowość prawną ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Z biegiem czasu coraz bardziej było widać, że choć współpracują z Wojewódzkimi ZPN i realizują ich zlecenia, to mają wyraźną autonomię. PZPN nic nie mógł im „kazać”, bo jako suwerenne stowarzyszenia działały na podstawie własnego statutu. Dla piłkarskiej władzy w niektórych przypadkach zaczęło to być problemem. Prezesi OZPN-ów, których w całej Polsce jest 23, paradoksalnie mieli pewien wpływ na „baronów” choćby dlatego, że co najmniej piętnastu z nich ma status delegatów na zjazd PZPN. Zaczęli więc oddziaływać na wielką piłkarską politykę. To oczywiste, że tak arbitralny prezes jak Zbigniew Boniek nie chciał tego dłużej tolerować. On na sali zjazdowej chce mieć za sobą sprawdzonych i przewidywalnych ludzi – wystarczy, że wciąż musi się układać z zawodowymi klubami.
Na co dzień działacze z OZPN-ów mają kontakt z rozsianymi po całej Polsce drużynami i lokalnymi samorządami, co przynajmniej dla niektórych wojewódzkich związków i warszawskiej centrali też zaczynało być kłopotem. Rozwiązano go jedną uchwałą zarządu PZPN, w którym większość stanowią baronowie. – Teraz rozgrywkami będą się zajmować umiejscowione w terenie delegatury wojewódzkich związków. To dobry i ważny ruch, porządkujący sytuację w piłce – mówi Eugeniusz Nowak, wiceprezes PZPN ds. organizacyjnych, który sam jest baronem, kierując Kujawsko-Pomorskim ZPN. – Na moim terenie od początku nie było żadnego OZPN-u, a mimo to dobrze funkcjonują rozgrywki na każdym poziomie za pośrednictwem wyznaczanych przez nas przedstawicieli – argumentuje Nowak.
Baron to nie zupa
Prezesi OZPN-ów uważają jednak, że tam, gdzie działają już od lat, może teraz dojść do poważnych komplikacji. – Przykładowo u nas, w Radomiu, mamy sponsora na ligę okręgową, A klasę, B klasę, rozgrywki pucharowe, halowe, do tego projekty ze współpracy z urzędem marszałkowskim, urzędami miejskimi. Pozyskujemy pieniądze na rozwój futbolu. Posiadamy osobowość prawną, dlatego wojewódzkie związki nie będą mogły, ot tak, przejąć naszych kontraktów. Zostaną one zerwane, co będzie się wiązało ze stratami i koniecznością wypłaty odszkodowań – dowodzi prezes Pietrzyk.
– Bez ostrzeżenia podjęto uchwałę, która zabija OZPN-y. To niestety przejaw arogancji władzy. Gdy Zbigniew Boniek został prezesem, zaprosiłem go na nasz teren. Pytał, jak nam może pomóc. Powiedziałem mu, że sobie poradzimy, wystarczy, jeśli pozwoli nam pracować jak do tej pory. Deklarował, że nie ma zamiaru nas likwidować. Co takiego nagle się zmieniło? – pyta Grzegorz Maciejasz, szef koszalińskiego OZPN.
– Głęboko nie zgadzam się z tą uchwałą. Nie wiem, dlaczego potraktowano nas tak obcesowo, bo do tej pory lojalnie współpracowaliśmy z wojewódzkim związkiem, realizujemy wszystko, czego oczekują od nas kluby. Nikt nie robi tego dla pieniędzy, to przede wszystkim jest piłkarska pasja ludzi. Tą uchwałą wyrządza im się wielką krzywdę. Dlaczego nie było żadnych konsultacji? – zastanawia się Zbigniew Jurkiewicz, prezes OZPN w Tarnowie.
– Wyobrażenie prezesa Bońka o tym, jak wygląda amatorska piłka, jest oderwane od rzeczywistości. Działamy prężnie i transparentnie, zainwestowaliśmy we własną siedzibę, jesteśmy skuteczni i pomagamy małym klubom. Odgórnie nie da się tego robić z takim skutkiem. Obawiam się, że tam u góry nie tylko nie wiedzą, gdzie leży na przykład Golanka Dolna a gdzie Golanka Górna, ale że w ogóle istnieją takie miejscowości. Na dodatek uchwała jest bezprawiem, niezgodna z zapisami statutowymi WZPN i PZPN. Takie zmiany powinien przeprowadzać zjazd, a nie zarząd. Próbowałam to wyjaśnić panu Bońkowi, ale nawet nie chciał słuchać moich argumentów. Powiedział, że spotkał się ze mną dwa razy: pierwszy i ostatni – mówi Maria Kajdan, szefowa Legnickiego OZPN. Pojawiają się sygnały, że od jakiegoś czasu iskrzyło w jej relacjach z dolnośląskim baronem Andrzejem Padewskim, wiceprezesem PZPN i zaufanym człowiekiem Bońka. – Ja nie muszę lubić prezesa DZPN, bo to nie jest zupa pomidorowa. Ważne, że rzetelnie wykonujemy powierzone nam zadania dotyczące piłkarskich rozgrywek – odpowiada Kajdan. – Rozumiem, że te zmiany mogą budzić emocje, ale to czysto merytoryczna kwestia, zupełnie nic personalnego. Przykładowo na Dolnym Śląsku w miejsce okręgów w Legnicy, Wałbrzychu i Jeleniej Górze zostaną utworzone podokręgi podległe wojewódzkiemu związkowi. Ludzie, którzy teraz są potrzebni w OZPN-ach, będą mogli pracować w podokręgach. Według mnie ich pomoc będzie wręcz niezbędna – komentuje Andrzej Padewski.
W centrali próbują zachęcić amatorskie kluby do spokojnego przyjęcia nowych rozwiązań. Zapowiadają uchwałę redukująca o połowę obowiązkowe opłaty. Dla małego klubu może to być oszczędność kilkuset złotych w skali roku, co nie jest bez znaczenia. Sugestia jest przejrzysta: jeśli nie weszłaby w życie nowa uchwała odbierająca rozgrywki OZPN-om, redukcji kosztów może nie być. Ale w OZPN-ach mają swoje argumenty.
– Brak bezpośredniego kontaktu małych klubów z ludźmi reprezentującymi związek spowoduje, że ludzie zaczną uciekać od sportu – ostrzega prezes Pietrzyk. – Prezes Boniek mówi, że działacz w terenie to człowiek
z butelką w jednej i z kieliszkiem w drugiej kieszeni, który wyciąga olbrzymie pieniądze od klubów oraz związku. To fałszywa diagnoza. Radomski OZPN ze składek członkowskich z klubów dostaje 40 tysięcy złotych, a przekazuje 80 tysięcy w formie sprzętu uzyskanego od darczyńców i sponsorów. Mamy zatrudnione dwie osoby i księgową na pół etatu. Ja zarabiam 1300 złotych. Jestem przedsiębiorcą, utrzymuję się z czego innego. Wszyscy ludzie w komisjach i wydziałach pracują społecznie. Łączna kwota na delegacje w skali roku to 3–4 tysiące – wylicza szef radomskiego OZPN. I podkreśla zalety dotychczasowych zasad. – Jako OZPN w Radomiu kilka lat temu przyjęliśmy regulację, że kluby przelewają na nasze konto ustalone środki, za które opłacamy sędziów i prowadzimy pełną obsługę łącznie z rozliczeniem podatkowym. Te małe kluby nie wyobrażają sobie, żeby znowu miało to spaść na ich barki – zaznacza prezes Pietrzyk.
Przyznaje, że być może jest w Polsce jakiś gorzej działający okręgowy prezes, ale to nie powód, by burzyć cały dobrze funkcjonujący system. – A czy wszyscy prezesi wojewódzkich związków też działają nienagannie i bez żadnych zastrzeżeń? – pyta Pietrzyk. Przy okazji ujawnia wypowiedź Bońka z oficjalnego spotkania już po przyjęciu uchwały. – Przyznał, że gdyby miał wpływ na to, kim są szefowie wojewódzkich związków, to większość z nich by wymienił na swoich ludzi, bo ci, którzy są, do tego się nie nadają. Znamienne słowa – relacjonuje prezes Radomskiego ZPN.
Dodajmy, że operacja „zwijania” OZPN-ów jest już testowana w Śląskim ZPN. – Na naszym terenie okręgi w Bielsku-Białej oraz Częstochowie są w stanie wygaszenia. W sierpniu ubiegłego roku walne zgromadzenie delegatów na wniosek klubów odpowiednio zmieniło statut. Trwał już nowy sezon, a więc regulacje obowiązują od lipca. Podokręgi podlegają bezpośrednio wojewódzkiemu związkowi, a ludzie. którzy pracowali w OZPN-ach, znajdują zatrudnienie w nowych strukturach. Oczywiście nie mówimy o wielkiej pracy zarobkowej. To przede wszystkim są osoby pozytywnie zakręcone na punkcie piłki – mówi Henryk Kula, szef śląskiego futbolu.
– Nikogo nie skreślamy. Przecież obecni szefowie OZPN-ów i inni pracownicy będą mogli nadal działać w piłce, ale już w ramach PZPN. Gdy opadną emocje, o takiej współpracy będzie można rzeczowo porozmawiać. Że moment na zmiany jest zły? Taki zarzut zawsze by się pojawił. A mówienie o efekcie w postaci nieuchronnego obcinania dotacji z publicznych pieniędzy dla piłki to są mity. Futbol amatorski niczego nie straci, a może nawet zyska. I chętnie przyłączam się do apelu, byśmy wszyscy działali dla dobra polskiej piłki – górnolotnie puentuje wiceprezes PZPN Eugeniusz Nowak ".