Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Remis niedosytu przed derbami

GŁOGÓW.  W rozegranym w Głogowie meczu 6 kolejki Fortuna 1 Ligi Chrobry zremisował z Górnikiem Łęczna 1:1.  - Na ten moment jesteśmy w środku tabeli i to teraz nasze miejsce, dosyć realne na tym etapie. Wszystko, co będzie wyżej, a stać nas na to, to kwestia czasu, bo zespół musi się zgrać. Wiemy i czujemy, że oczekiwania wobec drużyny są dosyć wielkie, bo to pokazaliśmy, ale znamy swoją wartość i wiemy, że przed nami długa droga - mówił trener Ivan Djurdjević po meczu z Górnikiem Łęczna. - To dla nas bardzo trudne spotkanie. Wiedzieliśmy, że po przegranym meczu z Puszczą w dosyć słabym stylu - nie, jak my - bardzo trudno wychodzi się na kolejny. W całym 2020 roku mało meczów przegraliśmy, a jak już, to w dobrym stylu, o ile tak można powiedzieć w przypadku porażki. Z Puszczą nie wyglądało to najlepiej.  Graliśmy z rywalem, który jest bardzo zbudowany awansem, nie przegrał ani razy i stracił tylko jedną bramkę. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudny egzamin. Weszliśmy nerwowo w spotkanie, ale z czasem graliśmy coraz lepiej. Jedną z okazji wykorzystaliśmy. W drugiej połowie chcieliśmy to kontrolować wiedząc, że przeciwnik mocno na nas ruszy i jest na to przygotowany. Kontrolę jednak straciliśmy. Chcieliśmy utrzymać się przy piłce i mieliśmy zawodników, których na to stać, lecz to się nie udawało. Stąd zmiany, żeby to poprawić. Brakowało w tych momentach więcej pewności. Cała ta nerwowość miała wpływ na wyrównanie. Po tej bramce ruszyliśmy do przodu, mieliśmy swoje szanse i mogliśmy wygrać, ale z drugiej strony pod koniec znów było kilka bardzo nerwowych minut. Jest remis i jeśli szukać pozytywów, to jesteśmy pierwszym zespołem, który te punkty Górnikowi odebrał.  Jesteśmy ambitną drużyną, znamy swoją wartość i punkt nie zadowala, ale to taki moment, by wracać powoli na właściwe tory, które straciliśmy. Jesteśmy Chrobry Głogów, na ten moment jesteśmy w środku tabeli i to teraz nasze miejsce, dosyć realne na tym etapie. Wszystko, co będzie wyżej, a stać nas na to, to kwestia czasu, bo zespół musi się zgrać. Wiemy i czujemy, że oczekiwania wobec drużyny są dosyć wielkie, bo to pokazaliśmy, ale znamy swoją wartość i wiemy, że przed nami długa droga. Musimy być cierpliwi i to, co chcemy, musimy budować powoli. Kilka punktów straciliśmy z własnej winy i - jak powiedziałem - wszystko przed nami. Wszystko chcemy odrobić.

Remis niedosytu przed derbami

 

Chrobry bardzo chciał zrobić, tak jak zapowiadał po niepowodzeniu z Puszczą i niewiele do tej udanej rehabilitacji zabrakło. Ze stworzonych kilku dobrych okazji wykorzystał jednak tylko jedną, a samemu pechowo stracił gola na 10 minut przed końcem.

Od pierwszego gwizdka było widać, że Chrobremu zależy na rehabilitacji, ale w tym wszystkim było trochę nerwowości, a co za tym idzie niedokładnych podań. Po jednym z błędów przed dobrą okazją stanął Bartosz Śpiączka, który w 17 minucie przegrał pojedynek sam na sam z Kacprem Bieszczadem.
To jednak Chrobry jako pierwszy ruszył na przeciwnika, bo zaczęło się od niecelnego uderzenia Roberta Mandrysza, więc z czasem wystarczyło to kontynuować. Chrobry tak też zrobił i do niego należało ostatnich kilkanaście minut. W 28 minucie super okazję po świetnym dograniu Maksymiliana Banaszewskiego miał Tomasz Cywka. Tak jak wcześniej w podobnej sytuacji górą był Bieszczad, tak teraz zwycięsko z tego wyszedł golkiper Górnika Maciej Gostomski.
Co się odwlecze… W 34 minucie robotę z lewej strony wykonał Banaszewski. Sprzed samej linii chciał dograć na głowę czekającego na to Mikołaja Lebedyńskiego, a piłkę po zamieszaniu do własnej bramki wbił przypadkowo Marcin Stromecki.
Chrobry prowadził 1:0 i miał szanse na podwyższenie wyniku. Po wrzutce Banaszewskiego z rzutu rożnego dobrze główkował Michał Ilków-Gołąb, ale paradą popisał się Maciej Gostomski wyciągający futbolówkę spod samej poprzeczki (40 minuta). 180 sekund później niewiele zabrakło po raz pierwszy grającemu w pierwszym składzie Pawłowi Oleksemu, który próbował zaskoczyć uderzeniem z rzutu wolnego. Skończyło się na skromnym, choć zasłużonym 1:0.

2:0 mogło być w 50 minucie. Blisko bramki Mikołaja Lebedyńskiego wypatrzył będący bliżej narożnika Paweł Oleksy, od razu posłał mocną piłkę, którą napastnik głogowian zdołał skierować dalej, lecz niestety nie w światło bramki. Po raz kolejny zabrakło niewiele.
Po tym Pomarańczowo-Czarni jakby oddali inicjatywę. Rywale ruszyli do ataków i choć doszło do kilku spięć w szesnastce lub jej obrębie, to defensywa Chrobrego nie dopuszczała do aż tak dużego zagrożenia. Jeszcze w 79 minucie swoją szansę miał Marcel Ziemann, a te wszystkie niewykorzystane sytuacje zemściły się na 10 przed końcem. Wtedy Kacpra Bieszczada pokonał Bartosz Śpiączka.
Po wyrównaniu Górnika głogowianie rzucili się do odrabiania strat. Mieli m.in. krótką serię rzutów rożnych, przy których świetną interwencją popisał się bramkarz gości, a po chwili znów nieznacznie spudłował główkujący Mikołaj Lebedyński. Górnik natomiast nie wykorzystał rzutu wolnego tuż zza pola karnego w doliczonym czasie i skończyło się na remisie, który bardziej ucieszy odrabiających stratę rywali.

CHROBRY GŁOGÓW - GÓRNIK ŁĘCZNA 1:1 (1:0)
1:0 Stromecki 34 (sam.)
1:1 Śpiączka 80

CHROBRY: Bieszczad - Ilków-Gołąb, Praznovsky, Juraszek, Oleksy, Banaszewski, Kolenc, Cywka, Bryła (64 Ziemann), Mandrysz (67 Machaj), Lebedyński.

GÓRNIK: Gostomski - Midzierski, Leandro, Pajnowski, Sasin (46 Orłowski), Stromecki (46 Kalinkowski), Struski, Śpiączka (90 Tymosiak), Krykun, Cierpka (64 Stasiak), Wojciechowski (71 Banaszak).

ŻÓŁTE KARTKI: Mandrysz, Machaj, Lebedyński.