E. Borek: uczymy się wciąż tej ligi
JAWOR. Piłkarze Kuźni Jawor są beniaminkiem 4 ligi. I jak większość beniaminków na każdym poziomie rozgrywkowym płacą tzw. frycowe. Kibice wierzą jednak iż drużyna na bezpiecznym miejscu zakończy rywalizację w lidze. Kuźnia nie bez kozery określana jest "kombinatem szkolącym piłkarski narybek". Dlatego warto kibicować drużynie, klubowi, w którym priorytetem jest praca z młodzieżą a nie transfery. Mimo młodego wieku "ikoną" Kuźnia jest Emilian BOREK, nie tylko świetny zawodnik, ale przede wszystkim dobry duch drużyny. To m.in. na nim spoczywać będzie niesamowicie trudne zadanie "pozbierania zespołu" po klęsce 0:9 w Jeleniej Górze z Karkonoszami w sobotnim meczu.
Z Emilianem BORKIEM, kapitanem Kuźni rozmawia Ewa Jakubowska.
Sytuacja dla Kuźni jest ciągle niebezpieczna, oscylujecie nadal blisko sfery spadkowej.
Emilian Borek: - Jesteśmy beniaminkiem i w 4 lidze na pewno już nie będzie łatwych meczów, lekkich i przyjemnych jak w okręgówce, gdzie spotkania kończyliśmy wynikiem 5:0 czy 7:0. I dlatego w tej lidze każdy mecz z drużynami będącymi w naszym zasięgu trzeba wygrać. Tak było z Prochowiczanką, która gdzieś tam dołuje i mieliśmy świadomość tego, że jest to mecz w którym na pewno nie możemy przegrać. Na szczęście udało się wygrać 2:1. Tak też miało miejsce z Orlą Wąsosz i na pewno powinno być z Lotnikiem Jeżów czy Legnickim Polem. Z pewnością nie jesteśmy w tym miejscu tabeli, w którym chcielibyśmy się teraz znajdować. Jednak podchodzimy do tego spokojnie – jesteśmy młodym zespołem, zdobywamy doświadczenie i niewątpliwie będziemy walczyć do końca. Myślę że jeszcze nie raz zaskoczymy pozytywnie w raz z biegiem czasu.
Macie za sobą mecze ze Strzegomiem, Ścinawą czy z Rudną, gdzie na boisku pokazaliście się z dobrej piłkarskiej strony, a jednak po każdym nie udaje wam się dopisać trzech punktów. W czym tkwi problem według Ciebie?
Emilian Borek: - Na pewno to frycowe, które jeszcze płacimy. Nasz zespół jest młody, wśród nas jest tylko jeden „senior” i ten najstarszy zawodnik ma 27 lat. A pozostali, którzy wychodzą na boisko, to chłopcy w wieku 16-, 17- i 18-lat. Młody wiek przekłada się na brak doświadczenia. Jednak mimo jego braku, to nie można nam odmówić ambicji. Będziemy więc na pewno także i przegrywać mecze, gdyż trzeba nam czasu, aby nabrać boiskowej praktyki i techniki gry na miarę czwartoligowej drużyny. Chłopaki się cały czas ogrywają. Wierzę, że przyjdą takie mecze, jak seria tych ze Ścinawą, gdzie pograliśmy naprawdę dobrze, a potem i w Gryfowie czy z Prochowicami. Powoli, ale jednak dopisujemy sobie punkty. Trzymamy ten kontakt cały czas i to nie jest tak, że każdy nas bije. A jak przegrywamy to po walce, jedną bramką. Uczymy się tej ligi i z pewnością zrobimy wszystko, żeby ta IV liga została w Jaworze.
Co było mocną stroną Kuźni w okręgówce, a co jest lub może się stać w tej lidze?
Emilian Borek: - Na pewno naszą mocną stroną w okręgówce była równa i szeroka kadra i myślę, że w 4 lidze zacznie też nam to przynosisz zamierzone efekty.
Bracia Emil i Patryk Borkowie wpisują się od kilku lat w historie jaworskiej Kuźni – kto kogo zaraził piłką?
Emilian Borek: - Jestem tym starszym z braci. Kiedy skończyłem 16 lat przyszedłem do Kuźni z Orła Mikołajowice. Brat, który jest o dwa lata młodszy, przyszedł do Kuźni również jako szesnastolatek i zadebiutował w Jaworze de facto od razu w IV lidze. To ja wciągnąłem Patryka do Kuźni.
W klubie gracie na innych pozycjach- Patryk stoi w bramce, a Ty grasz w polu.
Emilian Borek: - Gram w środku w pomocy. Ale w swoim dorobku piłkarskim stałem na bramce. Było to dużo wcześniej, jeszcze jak grałem w Orle Mikołajowice. Potem się tak ułożyło, że zacząłem grać w pomocy, a brat został golkiperem. I obaj w Kuźni zadomowiliśmy się, czujemy się w drużynie dobrze – tu naprawdę jest rodzinna atmosfera. Gram już w Kuźni dziewiąty rok.
W poprzednim sezonie postrzelałeś nieźle, ostatecznie dając z bratem Waszej drużynie niezłą statystykę.
Emilian Borek: - Królem strzelców co prawda jeszcze nie byłem, ale w zeszłym sezonie w Okręgówce strzeliłem 20 bramek ( od red. w sezonie 2018/19 Kuźnia strzeliła łącznie 98 bramek, przy 28 straconych). W tym sezonie mam na swoim koncie dopiero pierwszą zdobytą bramkę ( od red. do tej pory Jaworzanie trafili 16 razy do bramki przeciwników, a utracili 32 gole) i dwie w pucharze. Jednak dla mnie nie jest ważne, kto u nas strzela bramki. Dla mnie liczy się to, że w meczu zwycięża moja drużyna, a kto jest autorem goli nie ma znaczenia. Jeśli Kuźnia będzie wygrywać, a kto inny niż ja będzie strzelać bramki, nie będę rozpaczał.
Na swoim koncie masz też liczne asysty. Z którym zawodnikiem na boisku najlepiej ci się współpracuje?
Emilian Borek: - Mocną stroną i na plus jest to, że w drużynie nie ma jakieś piłkarskiej indywidualności – na boisku gra cały kolektyw. Ale jeśli muszę wybierać, to najlepiej na murawie czuję się z Marcinem Bagińskim, gramy razem już tyle lat i świetnie się rozumiemy, odczytujemy grę.
Jak prognozujesz koniec sezonu dla swojej drużyny – gdzie będzie wtedy Kuźnia Jawor a kto awansuje?
Emilian Borek: - Wierzę w to, że uda nam się spokojnie utrzymać i będziemy robić wszystko, aby tak się stało, bo jak wiadomo jesteśmy beniaminkiem i przede wszystkim przyświeca nam ten cel. Co do czołówki to myślę że Ameryki nie odkryje mówiąc, że aktualna czołowa trójka rozdzieli te miejsca między sobą . Walka o awans będzie toczyć się pomiędzy Apisem Jędrzychowice, Karkonoszami i AKS-em Strzegom.
Dziękuje za rozmowę i życzę wiosny lepszej od jesieni i pewnego utrzymania się w 4 lidze.
Od redakcji
Rozmowa przeprowadzona przed meczem Kuźni w Jeleniej Górze