Nysa za płytka dla Orła (FOTO)
WIADRÓW. Choć przed dzisiejszym spotkaniem Orła Zagrodno i Nysę Wiadrów dzieliła przepaść, to rezultat zupełnie na to nie wskazuje. Faworyzowani goście wygrali, lecz wynik 3:2 nie do końca oddaje przebieg boiskowych wydarzeń. Orzeł dyktował warunki przez ponad godzinę, a nawet po czerwonej kartce nie oddał miejscowym inicjatywy, lecz skuteczność przyjezdnych mogła irytować ich kibiców. Koniec końców drużyna prowadzona przez Krzysztofa Kaliciaka zapisała na swoim koncie ósmą w tej rundzie wygraną i rozpoczęła przerwę zimową, ponieważ za tydzień Orła czeka pauza.
Od samego początku goście narzucili Nysie swój styl, a na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ już w szóstej minucie Szymon Kaliciak po dwójkowej akcji z Kamilem Kroczakiem, pokonał Mariusza Bielicza. Orzeł szukał kolejnych trafień, lecz strzelec pierwszego gola skiksował, z bliska nie finalizując idealnego dośrodkowania Marcina Hyskiego, a kilka chwil później były zawodnik Skory Jadwisin sam nie zdołał zachować zimnej krwi pod bramką Nysy, po kiepskim wyrzucie piłki przez golkipera, uderzając wysoko nad bramką. Kiedy w ekipie przyjezdnych wszystko wychodziło jak należy, dwukrotnie interweniował sędzia asystent, sygnalizując pozycję spaloną i przerywając radość zawodników z Zagrodna. Miejscowi, choć koncentrowali się głównie na obronie, kilka razy postraszyli Dawida Muchę, a przy jednej z prób kibice mogli już widzieć piłkę w bramce, ponieważ kapitan, Marcin Zaliński był centymetry od pięknego trafienia z dystansu. Przewaga Orła przyniosła efekt dopiero tuż przed przerwą, kiedy Szymon Kaliciak ambitnie powalczył o dośrodkowaną piłkę, zgrał ją w okolice jedenastego metra, gdzie najlepiej odnalazł się Grzegorz Sokołowski, podwyższając prowadzenie.
Widząc pierwszą połowę, chyba mało kto wierzył, że Nysa może zdobyć choćby jeden punkt, gdyż goście byli zespołem lepszym, prowadzili dwoma golami, a na dodatek z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Mariusz Bielicz, którego między słupkami zastąpił występujący w polu Ariel Waligóra. Do pewnego momentu radził on sobie naprawdę dobrze, jednak w 53. minucie fatalnie skiksował i po niezbyt mocnym strzale Mariusza Miklasa, właściwie sam wrzucił piłkę do swojej bramki. Trzeci cios podłamał podopiecznych Roberta Matkowskiego, bo Orzeł w ciągu kilku chwil miał kilka szans, a Daniel Markiewicz sobie tylko znanym sposobem z kilku metrów nie podwyższył prowadzenia, przegrywając pojedynek z Waligórą.
Zmarnowana szansa pomocnika gości błyskawicznie się zemściła, bo po serii błędów i niepewnej interwencji Dawida Muchy, zmierzającą do pustej bramki piłkę, ręką trącił Bartłomiej Bielecki, co poskutkowało rzutem karnym i wykluczeniem gracza Orła. Choć golkiper wyczuł intencję Kamila Kuźni, odbijając piłkę, to zawodnik Nysy pewnie dobił, wlewając nadzieję w serca swoich kibiców. Ten sam zawodnik kilka chwil później zdobył bramkę kontaktową, bez większych problemów ogrywając Sokołowskiego i uderzeniem przy dalszym słupku zmniejszając straty. Przyjezdni mimo utraty dwóch goli, nadal stwarzali sobie okazję, lecz albo brakowało im wykończenia, albo próbowali finalizować ataki zbyt samolubnie. W ostatnich minutach Nysa postawiła wszystko na jedną kartę, lecz ostatecznie nie zdołała doprowadzić do wyrównania i musiała uznać wyższość Orła.
Nysa Wiadrów – Orzeł Zagrodno 2:3 (0:2)
Kuźnia 68’, 79’ – Sz. Kaliciak 6’, Sokołowski 44’, Miklas 53’
Czerwona kartka: Bielecki – 68’ – sytuacja ratunkowa
W 68. minucie Dawid Mucha obronił rzut karny wykonywany przez Kamila Kuźnię
Nysa: Bielicz (30. Głuch) – F. Bielicz, Buroń, Kuźnia, Matkowski, Mitaszewski, Palczak, Sabat, Waligóra, Zaliński, Zawadzki
Orzeł: Mucha – Zielonka (36. Graczyk), Bielecki, Sz. Kaliciak, Kroczak (86. Wolski), Baranowski, Markiewicz (59. Kuboń), Hardy (52. Jaz), Hyski (89. M. Kaliciak), Sokołowski, Miklas/
Fot. Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/10_11_19_Nysa_Orzel_Fot_Dawid_Graczyk{/gallery}