W. Sochacki: Bazalt będzie twardy do skruszenia
PIOTROWICE. W poprzednim sezonie Bazalt Piotrowice do samego finiszu ligi walczył rozpaczliwie o utrzymanie się w A-klasie. Latem trenerem zespołu został Wojciech SOCHACKI kojarzony niezmiennie od lat z KS Legnickie Pole. I niczym za dotknięciem czarodziejskiej róźdźki Bazalt zamiast grać w ogonie tabeli, zameldował się w czołówce...
Z Wojciechem Sochackim trenerem Bazaltu Piotrowice rozmawia Ewa Jakubowska
Ma Pan satysfakcję z zakończonej rundy jesiennej Bazaltu Piotrowice?
Wojciech SOCHACKI: - Po pierwszej rundzie jestem bardzo zadowolony z mojej drużyny. Nie ukrywam, że mogliśmy być o jedno, dwa miejsca wyżej. Ale mimo tego lekkiego niedosytu uważam, że to piąte miejsce w tabeli w naszej grupie, jest to bardzo dobry wynik dla Bazaltu Piotrowice. Uważam też z perspektywy tych wszystkich meczów, że będzie już tylko lepiej w następnej rundzie.
Bazalt zrobił duży postęp, biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie był moment, gdzie musiał się bronić przed strefą spadkową.
- Ja nie chcę wracać do tego co było w przeszłości w tej drużynie. Zacząłem trenować drużynę od początku tego sezonu i skupiam się tylko na tym, co mam przed sobą. Jestem zadowolony z tej drużyny przede wszystkim z gry. Jak powiedziałem wcześniej na starcie, w każdym meczu walczymy o zwycięstwo. I cieszę się najbardziej ze stylu w jakim już gramy, bo gramy naprawdę piłką i uważam, że na wiosnę będzie jeszcze większa zmiana na lepsze. Piotrowice będzie mieć styl i charakter.
Jesienny Bazalt Piotrowice to drużyna zbudowana przez Pana od podstaw czy też w zasadzie skład jest z poprzedniego sezonu?
Z tego co wiem, to większość zawodników została w drużynie z minionego sezonu. Ja nie wnikałem w przeszłość. Jak przyszedłem do drużyny i rozpoczęliśmy wspólny pierwszy trening, w ogóle tym głowy sobie nie zawracałem. Nie musiałem zresztą się tym, aż tak interesować, gdyż od początku zadowala mnie frekwencja na treningach i meczach. Jak na drużynę A klasy to na każdym meczu kolejki mamy 18 zawodników. Czyli jest pełna ławka rezerwowych, co mnie raduje i napawa dumą. Nie ukrywam, że po moim przyjściu do Piotrowic nie było wzmocnień – dołączyło do nas czterech nowych zawodników, z których jestem bardzo zadowolony. Jednak Bazalt opiera się na tych starych zawodnikach, którzy stanowili trzon poprzedniej drużyny. Ja się cieszę, gdyż oni potrafią grać. Myślę, że to wszystko razem zaprocentuje i odpali wiosną.
Jak budował Pan swój nowy Bazalt, to koncepcja była żeby wzmocnić obronę czy też postawić na mocny atak?
Jestem związany z Legnickim Polem i nie ukrywam, że my tam zawsze gramy piłką. I dla mnie to jest najważniejsze, że bez względu na jakich gramy boiskach, mamy grać piłka, mamy grać swoje. Bazalt strzela dużo bramek, ale też na razie i tracimy ich sporo, wynika to z różnych sytuacji. Na przykład na treningach mamy dużo ludzi, ale nie zawsze mamy tych, z którymi chcielibyśmy akurat coś przećwiczyć, jakieś stałe warianty gry. Ale i to wkrótce przeskoczymy. Jestem zwolennikiem grania piłką i na pewno będziemy niedługo tak grali. I to zaowocuje tym, że będziemy o miejsce wyżej.
Myśli Pan o awansie w tym sezonie?
Nie, nie. Jeśli chodzi o awans, nie chce nawet słyszeć w tym sezonie o takim celu. Od początku mówiłem prezesowi , że będę z drużyny zadowolony jeśli znajdziemy się w pierwszej ósemce w grupie. I ja się tego trzymam. Jeżeli ktoś mi teraz powie, że mamy awansować to myślę, że w tym momencie nie podejmę się tego. Aczkolwiek, wezmą to poważnie pod uwagę za rok.
Czy na rundę wiosenną Bazalt Piotrowice myśli o wzmocnieniach i na jakich pozycjach?
Tak będą, ale nie chcę o konkretach mówić. Może odpowiem też inaczej – potrzebuję czterech piłkarzy : dwóch obrońców, napastnika i bramkarza.
Spełni się to marzenie?
Myślę, że tak. Jesteśmy na etapie rozmów i tylko tyle zdradzę.
Jak Bazalt będzie przygotowywać się do tej ostatniej rundy sezonu?
Zaczynamy od 15 stycznia – będziemy na przemian raz na hali, raz na orliku. Sparingi mamy już dograne : nasi partnerzy to KS Winnica, pierwsza drużyna Kuźni Jawor, Legnickie Pole, Zryw Kłębanowice, Granit Roztoka, Damianowo.
Sparing partnerzy to też drużyny o klasę czy dwie wyżej – ambitnie!
Uważam, że jeśli mamy się z kimś zmierzyć, to trzeba to robić z wyższymi. Jeśli chcemy docelowo grać w lidze o klasę wyżej, to należy walczyć z silniejszymi od siebie. Jeżeli nawet meczu nam taki nie wyjdzie, to trudno dostaniemy lekcję gry, ale mamy z tego coś wynieść.
Dziękuje za rozmowę i życzę równie dobrej rundy wiosennej!