Pożar ugaszony. Rodło mierzy wysoko
GRANOWICE. Jeszcze kilka lat temu Rodło Granowice uchodziło za czołowy zespół A-klasy, niezależnie od tego, w której grupie lądowało. Ostatni sezon zakończył się znacznie słabszym wynikiem, bo klub długo walczył o zapewnienie sobie ligowego bytu, ale finalnie zrealizował cel. Teraz następuje nowe rozdanie, choć Rodło nadal przypomina plac budowy. Zarówno od strony kadrowej jak i pod kątem szeroko pojętego zaplecza.
Wielu kibiców ocenia zespoły przez pryzmat samego wyniku, a ten w Granowicach nie rzucił na kolana, bo jedenaste miejsce było najgorszym rezultatem od lat. Jak się okazuje, mogło być zdecydowanie gorzej, ponieważ nad Rodłem wisiało widmo rezygnacji lub zgłoszenia drużyny do rozgrywek B-klasy.
- Po poprzednim sezonie i rozstaniu z trenerem Zbigniewem Antosiewiczem byliśmy w ciężkim położeniu, bo zostało ośmiu zawodników. Długo się zastanawialiśmy co począć i powiem szczerze, że braliśmy pod uwagę wszystkie możliwości włącznie z zawieszeniem działalności klubu. Ostatecznie trafiliśmy na Marka Luberę, który sprawdził infrastrukturę, obejrzał naszą kadrę i choć nie był zadowolony z tego co zastał, to podjął rękawice – przybliżył sytuację sprzed roku Karol Doros.
Słowa prezesa rzucają nieco inne światło na osiągnięcia Rodła, zwłaszcza, że początek nie zwiastował tak ciężkiej przeprawy. W klubie wszyscy wzięli się do pracy, a zespół powierzony byłemu trenerowi grup młodzieżowych AKS-u Strzegom wzmacniano na wszystkie możliwe sposoby. Część posiłków przybyła spoza naszego regionu, część stanowili zawodnicy wypożyczeni do innych zespołów i ostatecznie Rodło wystartowało.
Po niezłym początku przychodziły zastoje, w których klub punktował sporadycznie, co skutkowało popadaniem w ligową szarzyznę, aż wreszcie zawodnikom z Granowic zajrzało w oczy widmo spadku. Widoczna była duża dysproporcja, bo część z nich występowała w barwach Rodła w Klasie Okręgowej, a część jedyne doświadczenie z piłką seniorską zdobyła na boiskach B-klasy, co w przypadku kontuzji, kartek i innych czynników wpływających na problemy kadrowe, nie ułatwiało pracy Markowi Luberze.
- Wynik był poniżej oczekiwań, bo zarówno ja, zawodnicy i działacze liczyliśmy na więcej, jednak ten zespół jest ciągle w budowie. Niestety, problemy kadrowe sprawiały, że traciliśmy na jakości, a to miało przełożenie na wyniki. Chcemy się rozwijać, grać coraz lepiej i wierzymy, że w nadchodzącym sezonie będzie to widać, bo poszerzyliśmy kadrę, a przygotowania wypadły obiecująco – skwitował szkoleniowiec.
Jak powiedział nam Karol Doros, poprzedni sezon był przejściowym, w którym Lubera dokonywał selekcji i poznawał swoich podopiecznych, bo do klubu trafił ledwie dwa tygodnie przed inauguracją rozgrywek. Na pewno jednym z bardziej palących problemów była postawa w defensywie, ponieważ jego zespół tracił średnio ponad 3 gole na mecz.
Podczas letniego okienka transferowego pożar został ugaszony, a spokój w defensywie ma wprowadzać doświadczony Jarosław Szymczyk, który ostatnie lata spędził w zespołach AKS-u Strzegom i Unii Jaroszów. Marek Lubera powinien mieć również komfort przy obsadzie bramki, ponieważ z Orła Mikołajowice sprowadzono utalentowanego Marcela Katę.
Nowymi zawodnikami Rodła zostali również Patryk Wybraniec oraz Krzysztof Latosiński. Pierwszy przyszedł z KS-u Męcinka, gdzie nie dostawał zbyt wielu okazji do gry, natomiast drugi dotychczas reprezentował Orła Pichorowice. Sprowadzony z B-klasy zawodnik przedstawił się kibicom w najlepszy możliwy sposób, bo zaczął od dubletu zaaplikowanego Wilkowiance II Wilków w meczu Pucharu Polski.
Oprócz czterech wzmocnień z zewnątrz, szeregi Rodła zasiliło trzech zawodników doskonale znanych w klubie. Mowa o Mateuszu Mazurze, Pawle Podmokłym oraz Eryku Klęczarze, czyli graczach wracających do futbolu po chwilowym rozbracie. O ile dwaj pierwsi są już do dyspozycji trenera, to Klęczar powoli wchodzi do treningu po zerwaniu wiązadeł w kolanie i prawdopodobnie jeszcze w rundzie jesiennej doczeka się powrotu na boisko.
Transfery do drużyny poskutkowały ruchami w przeciwnym kierunku, bo do Parku Targoszyn trafił Bartosz Karpiejczyk, Grzegorz Piskadło zasilił KS Damianowo, a Bartosz Krasiński został wypożyczony do Jaworzanki Jawor.
Jak wspomnieliśmy na wstępie, cały klub przypomina mały plac budowy. Z jednej strony Marek Lubera pracuje nad kadrą, natomiast zarząd oraz sami zawodnicy robią, co w ich mocy by poprawić infrastrukturę na klimatycznym obiekcie. Jeszcze kilka lat temu Rodło było jedną z niewielu ekip mogącą pochwalić się kameralną, krytą trybuną, jednak czas leci i w Granowicach chcą zadbać o obiekt, by chwalono go podobnie jak w przeszłości.
Już teraz boisko jest oświetlone, dzięki czemu przez niemal cały sezon treningi odbywają się na zielonej murawie. W ostatnim czasie jeszcze bardziej odmłodzono zarząd, a jednym z jego zadań jest pozyskiwanie funduszy.
W poprzednim roku Rodło otrzymało z gminy wsparcie rzędu 30 tysięcy złotych i niemal drugie tyle pozyskało z zewnątrz. Jak powiedział prezes Karol Doros, w tym będzie trudno powtórzyć ten wynik, lecz nie oznacza to zaniechania pomysłów. A tych jest sporo, bo aktualnie trwa remont szatni, robiony w dużej mierze przez samych zainteresowanych. W dalszej kolejności ma zostać przeprowadzona termomodernizacja pawilonu klubowego oraz powstanie nawodnienie obiektu. Rodło sporo zyskuje na dobrze prowadzonych mediach społecznościowych, gdzie na bieżąco są podawane informacje o aktualnych działaniach klubu, co również przyciąga potencjalnych sponsorów.
Okres przygotowawczy, podobnie jak poprzedni sezon, wynikami nie mógł rzucić na kolana. Zespół Marka Lubery przegrał obie gry kontrolne, ale zarówno z Legsadem Kościelec jak i Jaworzanką Jawor wyglądał obiecująco. W pierwszym ze spotkań Rodło długo prowadziło 4:1, lecz ostatecznie przegrało z ligowym rywalem 4:8. W Jaworze triumfowali gospodarze, ale mimo porażki 1:4 trener Rodła widział sporo pozytywów.
W ostatni weekend drużyna z Granowic rozegrała mecz II rundy Pucharu Polski, jednak ten również potraktowano jako element okresu przygotowawczego. Ostatecznie podopieczni trenera Lubery pokonali Wilkowiankę II Wilków po rzutach karnych, ponieważ w regulaminowym czasie gry było 2:2. 24 sierpnia Rodło czeka kolejna przeszkoda w Pucharze Tysiąca Drużyn, czyli Zryw Kłębanowice, ale i w tym przypadku ma to być kolejna jednostka treningowa.
- Jeśli pokonamy Zryw to super, ucieszymy się, zwłaszcza, że kolejne mecze też byśmy grali jako gospodarz. Nikt jednak nie ma ciśnienia na rozgrywki pucharowe. Celem jest liga i na niej się skupiamy – przyznał Doros.
Nadchodzący sezon będzie z kilku względów szczególny, bo nie dość, że w grupach doszło do sporych przetasowań i powiało świeżością, to dodatkowo reorganizacja IV ligi dotknie również niższe szczeble, co poskutkuje większą ilością spadków. Jak na te zmiany zapatruje się prezes klubu z Granowic?
- Jeszcze kilka tygodni temu uważałem, że my jesteśmy mocniejsi niż w poprzednim sezonie, a sama liga nieco słabsza, jednak transfery jakie czynią nasi rywale trochę zmieniają ten obraz. Na pewno będzie ciekawie i liczę, że dobrze odnajdziemy się w tym towarzystwie, bez problemu zdobywając utrzymanie.
W podobnym tonie wypowiada się Marek Lubera, który chciałby w Granowicach stawiać małe, ale regularne kroki w przód. Po poznaniu zespołu i dokooptowaniu do jego szeregów kilku nowych twarzy, Rodło powinno radzić sobie lepiej niż przed rokiem, jednak futbol w niższych ligach już wielokrotnie zmuszał do przewartościowania swoich założeń.
- Chcemy spokojnie się utrzymać i to jest priorytet. Reorganizacja IV ligi odbije się też na A-klasach, a to oznacza zdecydowanie bardziej zażartą walkę o bezpieczne lokaty. Ten sezon będzie istotny dla przyszłości, bo mamy sporo planów, sporo pomysłów, ale najważniejsze byśmy pozostali w A-klasie. Oczywiście w każdym meczu walczymy o zwycięstwo, o trzy punkty, ale nadrzędnym celem jest by się utrzymać – zakończył szkoleniowiec.