W Zagłębiu są czystki to i rzecznika odstrzelili
LUBIN. Nie eksponował się, wobec kamer starał się być w cieniu, nie przysłaniając swoją osobą trenerów na konferencjach prasowych, a na co dzień szefów. Rzetelnie i terminowo przygotowywał materiały prasowe, był ewidentnie lojalny wobec firmy, a mimo to stracił pracę. Mowa o Zygmuncie Kogucie, rzeczniku prasowym Zagłębia Lubin. Kolejny wiatr przemian w lubińskim klubie zmiótł tym razem nawet rozpoznawalną, ale z całym szacunkiem dla jego pracy, osobę bądź co bądź z drugiego rzędu.
Ostatnią pracą jaką została mu do wykonania była obsługa meczu Zagłębia z Jagiellonią.
- Dziękuję wam za te kilka lat współpracy, cieszę się, że mogłem z wami współpracować i… zapraszam na kolejne mecze Zagłębia Lubin – podziękował Zygmunt KOGUT, łamiącym się głosem po konferencji prasowej obecnym na sali dziennikarzom. Ci odwzajemnili się tym samym żegnając go w tej roli mocnymi brawami.
Tyle w kwestii bezpośredniego pożegnania solidnego rzecznika, który jeśli dobrze liczymy „przetrwał” trzech prezesów. Nie miał takich ambicji, jak kiedyś Jacek Kardela, który przewędrował z przerwami od rzecznika do prezesa Zagłębia a skończył w fotelu prezesa...KGHM.
To, że co rusz mamy rewolucję we władzach Zagłębia, już chyba nikogo nie dziwi. Oczywiście zawsze okraszoną obietnicami o konieczności zmian. Kiedy jednak do zmiany dochodzi, nawet na stanowisku rzecznika prasowego, gdy klub ogłasza otwarty konkurs na kolejnego prezesa, to powstaje proste pytanie, czy nie można było poczekać i zostawić nowemu szefowi pełnego doboru kadr? Chyba, że, bo i do takich wniosków można dojść, że tak naprawdę role w klubie już zostały rozdzielone przez Radę Nadzorczą lub inne gremia i brakuje tylko do kompletu fasadowego szefa.
Może jest w tym trochę złośliwości z naszej strony, ale ile to już razy Zagłębie rozpoczynało nowe prace nad swoim wizerunkiem. W ten sposób można, to robić bez końca.