Adam Buczek o 1 lidze i... talentach z Polkowic
LUBIN. Pamiętacie jeszcze Adama Buczka? Kilka lat temu dowodzone przez niego Zagłębie Lubin zdominowało rozgrywki Młodej Ekstraklasy, a szkoleniowiec po pewnym czasie otrzymał szansę prowadzenia pierwszego zespołu. Przez najwyższy szczebel rozgrywkowy przemknął jednak niczym meteoryt i dziś doświadczenie zbiera w pierwszoligowym GKS-ie Bełchatów, gdzie jest asystentem innego doskonale znanego w regionie trenera – Rafała Ulatowskiego.
Jak ocenia pan rundę jesienną w wykonaniu GKS-u? Bełchatowski klimat sprzyja?
- Jesteśmy zadowoleni, zespół został przebudowany, osiągnęliśmy przyzwoity wynik i pracujemy dalej, bo na pewno nie jest to szczyt naszych możliwości. A Bełchatów? Żyje się tu całkiem dobrze.
Chyba polubił pan te niewielkie miasteczka?
- Faktycznie, coś w tym jest. Lubin, Polkowice, Bełchatów. Chyba ciągnie mnie do tych miast górniczych.
No właśnie. W Lubinie dostał pan szansę prowadzenia pierwszego zespołu, ale chyba oczekiwania były nieco większe?
- To prawda, liczyłem na więcej. Miałem swoje dwa miesiące, później byłem asystentem trenera Lenczyka. Coś się zaczęło, coś się skończyło i tyle. Teraz piszę kolejny rozdział mojej przygody jako asystent Rafała Ulatowskiego w Bełchatowie.
Gdzieś przeczytałem, że gdyby spojrzeć na osiągnięcia trenerskie bez podziału na grupy wiekowe, Adam Buczek mógłby bez kompleksów rywalizować ze sporą częścią trenerów Ekstraklasy. Co pan o tym myśli?
- Można tak powiedzieć, ale w piłce seniorskiej właściwie nic nie osiągnąłem. Nie oszukujmy się, mistrzostwo Młodej Ekstraklasy ma się nijak do seniorskiego Mistrzostwa Polski. Oczywiście, sukcesy z młodzieżą sprawiły mi ogromną radość, ale liczę, że były tylko przystawką do głównego dania, którego smak będę miał okazję poznać. Na tę chwilę jestem w piłce seniorskiej na dorobku.
A jak wygląda sytuacja z formalnościami? Mógłby pan bez problemu prowadzić zespół Ekstraklasy?
- Skończyłem kurs UEFA Pro, więc mogę prowadzić zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej. Wiosną będę miał obronę i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, otrzymam dyplom.
Większość kariery trenerskiej spędził pan jako asystent. Z tą rolą swoją przyszłość wiąże Adam Buczek?
- Zobaczymy, co przyniesie życie. Kilka lat pracowałem z młodzieżą, później w piłce seniorskiej, zarówno jako pierwszy trener jak i asystent. Nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość, bo życie pisze różne scenariusze. Przecież jakiś czas temu nie zakładałem, że będę asystentem Rafała w Bełchatowie, a jednak tu jestem. Trudno powiedzieć. Może wrócę do pracy z młodzieżą, może dostanę szansę samodzielnego prowadzenia klubu – czas pokaże.
Jaki cel na rundę wiosenną stawiacie przed sobą i zawodnikami?
- Patrzymy przez pryzmat najbliższego meczu, tylko na nim się skupiamy, by wywalczyć zwycięstwo i iść w górę tabeli. Mamy młody zespół, który chce pracować i się rozwijać, więc na pewno wiosną nie zabraknie nam ambicji. Miejmy nadzieję, że przyniesie to dobre wyniki oraz lepsze miejsce w tabeli na koniec sezonu.
Zimą sporo mówiło się o zainteresowaniu GKS-u zawodnikami z Polkowic. Było coś na rzeczy?
- Tak. Trenowali z nami Karol Fryzowicz i Szymon Szymik, ale na chwilę obecną nie zdecydowaliśmy się na transfer. Będziemy ich obserwować, bo w przyszłości nie wykluczamy powrotu do tego tematu.
Gościł u was również Radosław Sareło z Karkonoszy Jelenia Góra. Jak wypadł?
- Zaprezentował się solidnie, jednak nie trafił do GKS-u. Miejmy nadzieję, że te testy dadzą mu pozytywnego kopa i w przyszłości zaprocentuje to jakimś transferem, bo Radek ma ku temu predyspozycje.
Czego możemy życzyć trenerskiemu duetowi w najbliższych miesiącach?
- Na pewno zdrowia piłkarzy i szczęścia, bo te dwa czynniki są na boisku bardzo ważne.
Dziękuję za rozmowę.
fot. arch.priv