Miedziowi nie odpuszczają pucharów...
LUBIN. Miedziowi nie rezygnują z szansy na wywalczenie sobie startu w Lidze Europy i w kolejnym meczu finałowej grup mistrzowskiej zremisowali w Poznaniu z Lechem 1:1. Spotkanie w Poznaniu dla obu drużyn było bardzo ważne. Jak wiadomo, czwarta pozycja w tabeli na koniec rozgrywek LOTTO Ekstraklasy da możliwość zaprezentowania się na europejskiej arenie. - Nie wiem, czy rozpatrywać ten wynik jako wygranie jednego punktu, czy jednak stratę dwóch - filozoficznie podsumował pojedynek szkoleniowiec Zagłębia Ben van Dael.
Mecz na INEA stadionie rozpoczął się w strugach padającego deszczu. Obie ekipy ruszyły ostrożnie, jakby badając wzajemną dyspozycję. Przez pierwsze minuty więc gra toczyła się głównie w środku pola i dopiero w 8 minucie Bartłomiej Pawłowski postanowił poszukać swojej szansy strzelając z dystansu. Uderzenie nie było jednak precyzyjne i nie sprawiło kłopotów Buriciowi.
Siedem minut później doszło do pierwszej, groźnej sytuacji dla KGHM Zagłębia. W pole karne „Kolejorza” dograł Balić i do wybitej przez obrońców piłki dopadł ponownie Pawłowski. Tym razem zdołał dokładnie przyjąć piłkę, zamarkował uderzenie czym oszukał zawodnika Lecha i uderzył drugą nogą. Niestety, futbolówka przeleciała nad poprzeczką rywala.
Chwilę później z kontrą wyszli gospodarze. Szybka wymiana podań i do piłki zagranej na wolne pole próbuje dojść jeden z lechitów, ale pewne wyjście Forenca ratuje sytuację. Po tej akcji tempo spotkania znów spadło na kilka minut. Gra zaczęła się zaostrzać, efektem czego żółta kartka dla Bartosza Slisza w 24 minucie spotkania. Nie minęło 180 sekund a idealną okazję zmarnował Marchwiński, który stanął oko w oko z Forencem. Na nasze szczęście, nawet gdyby bramka padła, nie zostałaby uznana. Sędzia dopatrzył się bowiem pozycji spalonej.
Na Zagłębie podziało to mobilizująco. W przeciągu kilku chwil przejęli inicjatywę, spychając Lecha do rozpaczliwej obrony. Najpierw strzał Pawłowskiego z problemami obronił Burić. Za chwilę seria rzutów rożnych dla lubinian i po jednym z nich wydawało się, że piłka wpadła do bramki gospodarzy. Niestety, futbolówka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej i arbiter nie uznał trafienia „Miedziowych”.
To z kolei napędziło Lecha. W 37 minucie Klupś urwał się Baliciowi, dograł dobrze na piąty metr, ale Marchwiński po raz kolejny przegrał pojedynek z Forencem. Do przerwy jedna jak i druga strona próbowały przedostać się pod pole karne przeciwnika, ale brakowało dokładności. Na przerwę obie drużyny schodziły więc z bezbramkowym remisem.
A na nią bojowo nastawieni wyszli gospodarze, którzy od początku starali się narzucić swoje tempo gry. W 47 minucie w środku pola przedziera się jeden z lechitów, który dogrywa do Kamila Jóźwiaka będącego na linii pola karnego. Ten nie kalkulując uderzył w prawy róg bramki Forenca i mimo ofiarnej interwencji bramkarza Zagłębia piłka wpada do siatki.
„Miedziowi” bardzo szybko starali się odgryźć. W 49 minucie Buricia próbował zaskoczyć Jagiełło, przymierzając z dystansu. Piłka odbiła się rykoszetem, co sprawiło problemy golkiperowi gospodarzy, na nasze nieszczęście bramka w tej sytuacji nie padła. Dziesięć minut później po rzucie rożnym próbował głową strzelać Damian Oko, trafił jednak w środek bramki. W 63 minucie doszło do pierwszej, kontrowersyjnej sytuacji. W polu karnym KGHM Zagłębia upada Jóźwiak, którego fauluje Balić. Piotr Lasyk w pierwszej kolejności wskazuje na „wapno”, jednak po konsultacji z wozem VAR zmienia decyzję, przyznając Lechowi rzut wolny tuż sprzed linii szesnastego metra. Napór „Kolejorza” wciąż trwał i w tej części meczu to oni byli stroną dominującą. Co chwilę na bramkę Forenca ruszały ataki i jeden z nich, w 77 minucie zakończył się strzałem Goutasa w poprzeczkę.
Na dziesięć minut przed końcem mieliśmy kolejną, sporną sytuację. W polu karnym Lecha pada Pawłowski. Arbiter początkowo karze zawodnika Zagłębia żółtą kartką, ale po konsultacji sprawdza wydarzenie na monitorze VAR. Po raz kolejny zmienia decyzję i anuluję upomnienie dla pomocnika lubinian, wskazując tym samym na jedenasty metr! Do piłki podchodzi Filip Starzyński i nie daje szans Buriciovi. KGHM Zagłębie Lubin doprowadza do remisu, ku uciesze licznie przybyłych kibiców „Miedziowych”. To jednak nie koniec emocji, gdyż zarówno jedna jak i druga drużyna chciały zgarnąć pełną pulę. W 90 minucie ponownie Pawłowski próbuje zaskoczyć Buricia, bramka jednak nie pada. Za chwilę kotłuje się pod bramką gości, na szczęścia dla nas, piłka wychodzi na rzut rożny.
Gole jednak w tym meczu już nie padły i z Poznania, po bardzo dobrym meczu, wywozimy jeden punkt.
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:1 (0:0)
Bramki: Kamil Jóźwiak (47’) - Filip Starzyński (85’ – kar.)
Żółte kartki: Nikola Vujadinović (90’) - Bartosz Slisz (24’), Sasa Balić (65’)
Lech Poznań: Jasmin Burić - Robert Gumny, Dimitris Goutas, Nikola Vujadinović, Volodymyr Kostevych - Tymoteusz Klupś, Łukasz Trałka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (90’ Krzysztof Kołodziej) - Filip Marchwiński (86’ Maciej Gajos), Darko Jevtić (76’ Piotr Tomasik)
Zagłębie Lubin: Konrad Forenc - Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko, Sasa Balić - Bartosz Slisz, Filip Jagiełło - Bartłomiej Pawłowski (90’ Dawid Pakulski), Filip Starzyński, Damjan Bohar (78’ Alan Czerwiński) - Patryk Tuszyński (89’ Jakub Mares)