Spacerek to nie będzie, ale trzeba pokonać ŁKS
LUBIN. Już w najbliższy poniedziałek w meczu zamykającym 10. kolejkę PKO Ekstraklasy zespół KGHM Zagłębia Lubin zmierzy się z powracającym na najwyższy szczebel rozgrywkowy po kilku latach przerwy Łódzkim Klubem Sportowym. Zawodnicy KGHM Zagłębia będą chcieli pokazać, że do fantastycznej w ostatnich tygodniach skuteczności potrafią też dodać imponujące zdobycze punktowe. Zdaje się, że przewaga pięciu punktów i czterech miejsc w tabeli pozwala uznać piłkarzy Miedziowych za faworytów starcia z „biało-czerwono-białymi”, jednak do odniesienia zwycięstwa potrzebne jest zachowanie maksymalnej koncentracji ze strony zespołu. ŁKS co prawda dołuje w ekstraklasie, ale w PP potrafił wygrać z Zagłębiem tyle, że z tym z Sosnowca. Tego wyniku sztab szkoleniowy Miedziowych nie lekceważy jednak...
Poprzednie rozgrywki zakończyły się dla ŁKSu zajęciem premiowanego awansem drugiego miejsca w tabeli Fortuna I Ligi. W 34 meczach nasi poniedziałkowi oponenci zdobyli 69 punktów, osiągając bardzo dobrą średnią 2,03 punktu na mecz. Eksperci chwalili zespół z Łodzi zwłaszcza za imponujący, opierający się na wysokim posiadaniu piłki styl gry, który od początku swojej pracy z piłkarzami starał się wdrożyć związany w przeszłości zwłaszcza z krakowską Wisłą trener Kazimierz Moskal. W rozgrywkach tych błyszczał zwłaszcza ofensywny, hiszpańsko-polski duet Dani Ramirez – Rafał Kujawa, który zdobył łącznie zdobył 19 bramek, jednocześnie siedemnaście razy skutecznie asystując kolegom z zespołu.
Przed trwającymi rozgrywkami łodzianie postawili na ewolucję, zamiast rewolucji. Z zespołu nie odeszło zbyt wielu piłkarzy, najpopularniejszym spośród których był ograny już na różnych szczeblach rozgrywkowych w naszym kraju stoper Lukáš Bielák. W rubryce „transfery przychodzące” nasi najbliżsi rywale odnotowali dołączenie takich graczy jak choćby grający w przeszłości w rezerwach Sportingu Lizbona defensywny pomocnik Ricardo Guima, hiszpańska „dziesiątka” José Antonio Ruiz López „Pirulo” czy znany z wieloletnich występów w Legii Warszawa golkiper Arkadiusz Malarz, awaryjnie ściągnięty do klubu w miejsce mającego problemy z niedozwolonymi środkami dopingującymi Michała Kołby. Początek sezonu nie wskazywał, że po rozegraniu niemal jednej trzeciej sezonu zasadniczego „ełkaesiacy”zajmować będą ostatnie miejsce w PKO Ekstraklasie, gdy w pierwszych dwóch spotkaniach bezbramkowo zremisowali oni z tegorocznym pucharowiczem Lechią Gdańsk, kolejnego, Cracovię, ogrywając na wyjeździe 2:1. Nawet minimalne porażki z uznanymi markami takimi jak Lech Poznań, Legia Warszawa czy mistrz Polski Piast Gliwice nie wzbudzały szczególnego niepokoju pośród złaknionych piłki na najwyższym ligowym poziomie kibiców łodzian. Wydaje się, że czarne chmury nad ŁKS-em zbierać się zaczęły dopiero po ubiegłotygodniowym spotkaniu z Arką Gdynia, w którym zespół Jacka Zielińskiego wygrywając w stolicy województwa łódzkiego aż 4:1 nie pozostawił nikomu złudzeń co do tego, kto był w meczu stroną dominującą. Postawę podopiecznych „kompromitacją” wprost nazwał trener Moskal. Pewnym jest, że zawodnicy Łódzkiego KSu ze wszystkich sił starać się będą przełamać niekorzystną serię siedmiu meczów bez zdobytego punktu, na co zachowaniem szczególnie wysokiej koncentracji odpowiedzieć muszą piłkarze KGHM Zagłębia.
A co słychać w zespole "Miedziowych"? Po zakończeniu pucharowego meczu z Koroną piłkarze trenera Martina Ševeli intensywnie przygotowują się do poniedziałkowego spotkania. Mecz we Wrocławiu przyniósł zespołowi zaledwie jeden punkt mimo zdobycia aż 4 bramek w starciu z zespołem WKSu. Mecz ten był ze wszech miar wyjątkowy nie tylko dla kibiców obydwu dolnośląskich zespołów, ale również dla każdego interesującego się piłką nożną obserwatora. Wystarczy powiedzieć, że ostatnim remisem w rozgrywkach Ekstraklasy, w którym obydwie drużyny strzeliły po cztery gole było spotkanie Jagiellonii Białystok z Koroną Kielce, rozegrane w ramach 36 kolejki sezonu 2013/2014, czyli ponad pięć lat temu. Podobnie jak łódzki zespół, lubinianie nie weszli najlepiej w sezon, w dziewięciu kolejkach zaledwie dwukrotnie pokonując rywali. Jednak od meczu z Wisłą Płock w naszym zespole czuć napływ nowej, pozytywnej energii, która motywuje zawodników KGHM Zagłębia do jeszcze ciężej pracy w drodze po awans do górnej ósemki po zakończeniu sezonu zasadniczego.
Z pewnością ostatnie mecze KGHM Zagłębia pokazały, że Zagłębie potrafi grać bardzo atrakcyjny dla oka, skuteczny futbol, co w zamyśle przełożyć ma się na odniesienie trzeciego w tym sezonie zwycięstwa w rozgrywkach ligowych. Jednak jak zgodnie podkreślają zawodnicy i sztab szkoleniowy drużyny, bardzo dużą cegiełkę do dobrych wyników dołożyć muszą sympatycy Zagłębia, tłumnie pojawiając się na stadionie przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie 98. Tylko kilka tysięcy ubranych w miedziane barwy sympatyków, którym los zespołu nie jest obojętny może wspomóc piłkarzy w wykrzesaniu z siebie wszelkich rezerw, nawet tych, których istnienia nie byli świadomi. Wciąż z urazem zmaga się Patryk Szysz, którego występ w poniedziałkowym spotkaniu stoi pod mocnym znakiem zapytania. Wieści medyczne z obozu rywali są stonowane bo na powrót na murawę czeka jedynie Łukasz Sekulski a Klimczak grywa już w rezerwach.