Zagrają o... spokojną zimę w okręgówce
KSIĘGINICE. Przed trwającym sezonem, zawodnikom Iskry Księginice zaserwowano dużą zmianę, bo po ponad sześciu latach na stanowisku trenera, Remigiusza Postrożnego zastąpił Andrzej Wójcik. Były ekstraklasowy obrońca zapowiadał, że chciałby zająć miejsce w pierwszej szóstce i na dwie kolejki przed przerwą zimową, jest bliski częściowego zrealizowania celu, ponieważ Iskra plasuje się właśnie na szóstej pozycji. Drużynę z Księginic czekają jeszcze spotkania, w których będzie zdecydowanym faworytem, a jakakolwiek strata punktów, zostanie potraktowana jako niespodzianka.
Iskra zanotowała dobry start, po pierwszych trzech kolejkach legitymując się kompletem zwycięstw. Kolejne spotkania przyniosły formę „w kratkę”, a dwa ostatnie pojedynki – ze Zrywem Kłębanowice i Zawiszą Serby nie podreperowały dorobku podopiecznych Andrzeja Wójcika.
- Tak prawdę mówiąc, to trudno powiedzieć czy mogło być lepiej. Z jednej strony można było poczuć ten słynny efekt nowej miotły, bo zawodnicy w okresie przygotowawczym ciężko trenowali, dopisywała frekwencja, wszyscy byli bardzo skoncentrowani podczas zajęć, a później gdzieś to siadło. Dodatkowo warunki wymusiły na nas zmiany godzin treningów i nagle wszystko funkcjonowało jeszcze gorzej. Trudno przeprowadzić pełne zajęcia, jeśli ma się do dyspozycji pięciu zawodników z pierwszego składu. A uważam, że w tych trzech przegranych meczach u siebie mogliśmy wywalczyć punkty, bo zarówno z Konfeksem jak i Mewą oraz ostatnio Zawiszą, do przerw graliśmy właściwie na tym samym poziomie, lecz po zmianie stron zaczynało brakować sił, pojawiały się błędy, które rywale wykorzystywali i według mnie jest to pokłosiem tej słabszej frekwencji. Z jednej strony tych punktów mogliśmy mieć więcej, chociaż z drugiej strony, to nie tak, że wszystkie plagi skupiły się na nas, bo Iskra również dwa mecze wygrała po golach w ostatniej minucie. Summa summarum, w sporcie szczęście wychodzi na zero. Przed sezonem zakładałem sobie zdobycie 25 punktów, więc jeśli wygramy oba pozostałe mecze, to będziemy bardzo blisko realizacji tego założenia – podsumował trener.
56- letni szkoleniowiec, przez wiele sezonów był cenionym obrońcą, więc nic dziwnego, że prowadzone przez niego zespoły, mogły na ogół chwalić się szczelną defensywą. W przypadku Iskry sytuacja jest zgoła odmienna, ponieważ tylko trzy zespoły dały sobie wbić więcej bramek!
- Dotychczas moje zespoły traciły mało goli i chyba ten wynik jest takim niechlubnym rekordem w moim trenerskim CV, a zostały jeszcze dwa mecze. Szkoda, że na takim bilansie w dużej mierze zaważyły dwa spotkania- wyjazdowe z Kaczawą Bieniowice oraz to ostatnie z Zawiszą Serby, gdyż tylko w nich straciliśmy czternaście bramek. Jeszcze bardziej boli fakt, że Zawisza te gole strzelał po naszych prostych błędach. Nie mam prawa być zadowolonym z defensywy, zwłaszcza patrząc na to jaki jest potencjał w zawodnikach tej formacji. Niestety, cały czas musimy rotować bokami obrony, a to również nie ułatwia ustabilizowania formy – ocenił Wójcik.
Przyjście nowego trenera na ogół wiąże się ze sprowadzeniem nowych twarzy. Podobnie było w Księginicach, gdzie z Orli Wąsosz sprowadzonego Kacpra Kędziorę. Choć 20- letni zawodnik ma niemałe umiejętności i zapewnił swojej nowej drużynie ważne zwycięstwo w Chobieni, to właściwie od początku sezonu zmagał się z urazem, a dodatkowo z kilku spotkań wykluczyły go studia. Podobne problemy trapią inne nowe nabytki – Kacpra Konefała i doświadczonego Tomasza Ryńca, ponieważ obaj z powodu kontuzji nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł.
Trener Andrzej Wójcik nie ukrywa, że liczy na wzmocnienie składu w przerwie zimowej, chociaż zdaje sobie sprawę z trudności tej misji.
- Od jakiegoś czasu powtarzam, że Zagłębie Lubin nie produkuje już tylu zawodników. Dawniej jak ktoś się nie załapał do klubu, to odchodził do niższych lig, a teraz w akademii jest wielu graczy z zewnątrz i jeśli im nie pójdzie, wracają w swoje rodzinne strony. Dodatkowo konkurencja w okolicy jest ogromna, a my niespecjalnie mamy co zaoferować, zwłaszcza odstając od Sparty Rudna czy nawet Górnika Lubin pod względem infrastrukturalnym.
Mimo trwania rundy jesiennej, w Księginicach nie próżnują i jak udało nam się dowiedzieć, Andrzej Wójcik prowadzi już pierwsze rozmowy z zawodnikami, których widziałby w swoim zespole.
Przed Iskrą jeszcze dwa spotkania, w których będzie zdecydowanym faworytem, ponieważ przyjdzie jej zagrać w Przemkowie z zamykającym tabelę Zametem, a na zakończenie rundy jesiennej, przed własną publicznością podejmie trzynastą Przyszłość Prusice. Chociaż strata punktów, w którymś ze spotkań byłaby sporym zaskoczeniem, to trener kurtuazyjnie zaznacza, że takie pojedynki są najtrudniejsze.
- Zamet Przemków zaczął dawać znaki życia, wreszcie doszło do tej głośnej fuzji, więc wszystko wskazuje, że jakość tej drużyny znacząco wzrośnie, a Przyszłość Prusice chwieje się na nogach, ma nóż na gardle, ale na pewno nie odpuści. Oni nie mają nic do stracenia, bo to my jesteśmy faworytem, lecz mnie w piłce już chyba nic nie zaskoczy. Oczywiście liczę na sześć punktów, które pozwolą nam spokojnie przezimować. Choć zajmujemy obecnie szóste miejsce, to musimy zerkać za siebie, ponieważ nie wiadomo jak ułoży się sytuacja ze spadkami w IV lidze. Na razie sporo zespołów z naszego okręgu jest zagrożonych, więc nie możemy pozwolić sobie na utratę punktów w tych dwóch najbliższych meczach, ale jak już powiedziałem, wszystko zweryfikuje boisko – zakończył Andrzej Wójcik.