Maciej Dąbrowski: Plan na Legię - zdobyć trzy punkty i wymazać złe wrażenie
LUBIN. Doświadczony obrońca KGHM Zagłębia nie szuka usprawiedliwienia i przyznaje, że z Arką nasz zespół zagrał słabsze spotkanie. Były zawodnik Legii wie, jak ciężkie czeka nas zadanie w piątek, w starciu z liderem PKO Ekstraklasy. Tak jak koledzy z zespołu, liczy na wsparcie kibiców „Miedziowych”, które może pomóc w walce o zwycięstwo.
Za nami mecz 19. kolejki, w którym przegrywamy z Arką Gdynia i to w stylu, którego kibice na pewno nie chcieliby oglądać. Jak to spotkanie wyglądało z Twojej perspektywy?
- Na pewno nie był to łatwy mecz, jak zresztą każdy w Gdyni. W drodze powrotnej do Lubina nawet sobie analizowałem jak to wyglądało nie tylko w piątek, ale i w ubiegłych latach i za każdym razem bardzo ciężko nam się tam grało. Jeśli dobrze pamiętam, to ostatnim razem udało się wywieźć punkty jeszcze za trenera Stokowca, gdy występowaliśmy w pierwszej lidze. Druga sprawa, że za każdym razem jak tam graliśmy, to warunki pogodowe były specyficzne – albo padał deszcz, albo padał śnieg, a to też ma wpływ na to, jak się prezentujesz.
Nie ma co się jednak usprawiedliwiać. Faktycznie, było to słabe spotkanie w naszym wykonaniu, chyba jedno z gorszych w tym sezonie. Od początku nie potoczyło się po naszej myśli, choć strzeliliśmy szybko bramkę wyrównującą i wydawało się, że jesteśmy w stanie nawiązać kontakt. Niestety, potem też straciliśmy gola i ostatecznie przegraliśmy to spotkanie. Teraz w najbliższy piątek gramy u siebie w Lubinie z Legią i zrobimy wszystko, aby wygrać.
Wróćmy jeszcze na chwilę do meczu z Arką Gdynia. Na pewno mieliście dobrze rozpracowanego rywala, ale nie potrafiliśmy przełożyć tego na boisku. Może gospodarze rozpracowali Was lepiej?
- Z reguły jest tak, że to boisko weryfikuje i rzeczywiście, na nim w piątek lepiej wyglądali gdynianie. Czasem to jak wejdziesz w spotkanie decyduje, kto wygrywa a kto przegrywa. My w pierwszej sytuacji dopuściliśmy do przejścia podania w środku pola, poszła piłka prostopadła i wiemy jak to się skończyło. W drugiej akcji zabrakło dokładności w kryciu i w konsekwencji straciliśmy dwie bramki. Jeśli tracisz dwa gole na wyjeździe, to potem ciężko jest to nadrobić i ostatecznie mecz wygrać.
A jak odniesiesz się do opinii, że potrafimy super zagrać z czołówką ligi, aby z zespołem teoretycznie stracić swoje atuty?
- Na pewno jest tak, że z tymi zespołami z czuba tabeli dużo łatwiej nam się gra, ponieważ starają się kolokwialnie mówiąc „grać w piłkę”. Czyli preferują to, co my staramy się robić. Arka zagrała inaczej, od początku agresywnie, operując długimi piłkami i można powiedzieć, że my w taką grę daliśmy się wciągnąć. To nie jest nasz styl, nie czujemy się w nim dobrze i stąd mała ilość sytuacji, które udało nam się stworzyć.
Legia Warszawa na ostatnich dziesięć spotkań wygrała dziewięć. Czy w Lubinie jest szansa zakończyć ich passę?
- To co rzuca się w oczy, to fakt, że w Legii wytrzymali presję i dali popracować szkoleniowcowi. Zatrudniając trenera Vukovica, podejmowali duże ryzyko, ale teraz widać, że „Vuko” powoli spłaca ten kredyt zaufania. Widać w poczynaniach zawodników, że czują wsparcie trenera i zarządu, co daje efekty na boisku. Idą cały czas do przodu, rozwijają się. Potencjał w dalszym ciągu mają olbrzymi i idzie to w dobrym kierunku.
A co może być naszym atutem?
- Na pewno nasze mocne skrzydła, bo zarówno „Bohi” jak i Sasa Żivec są w dobrej dyspozycji. Czego się nie dotkną zamieniają w przysłowiowe złoto. Myślę, że jeżeli Legia wyjdzie na nas bardzo wysoko, to jesteśmy w stanie dobrze to wykorzystać i skontrować w odpowiednim momencie.
To jest ostatni mecz w tym roku, jak zespół do tego podchodzi?
- Chcemy pozytywnym akcentem zakończyć ten rok na stadionie w Lubinie. Na pewno nie jest taki, jaki byśmy oczekiwali, ale należy patrzeć z optymizmem na budowany zespół. Wiele razy pokazaliśmy nasz potencjał i myślę, że z czasem uda się to ustabilizować. W piątkowym meczu na pewno ważne będzie dla nas wsparcie naszych kibiców. Wielokrotnie pokazali, że potrafią wspaniale nas dopingować. Ja ciągle mam w pamięci pełny stadion podczas meczów pucharowych – choćby z Partizanem. Mam nadzieję, że na Legię nie trzeba nikogo mobilizować i rzeczywiście kibice będą z nami w tym ważnym momencie. My przecież także gramy dla nich, dla naszych rodzin czy bliskich i w każdym spotkaniu chcemy wygrywać.
Jednym zdaniem gdybyś miał nakreślić plan na Legię?
- Wygrać mecz, zdobyć trzy punkty i wymazać złe wrażenia pozostawione po meczu w Gdyni.