Derby bez goli i bez prochu
WROCŁAW. Zagłebie Lubin w meczu 23 .kolejki ekstraklasy bezmbramkowo zremisowało we Wrocławiu ze Śląskiem przełamując fatalną serię pięciu kolejnych porażek na wyjazdach. Remis Miedziowym daje mało bo nadal ekipa Piotra Stokowca balansuje nad strefą spadkową. Ale biorąc pod uwagę, że - niestety- Miedziowi "liderują" w klasyfikacji najgorszej defensywy w ekstraklasie(42 stracone gole) i równie zdecydowanie przodują w podklasyfikacji najgorszej defensywy podczas meczów wyjazdowych( 25) zachowanie czystego konta we Wrocławiu jest sukcesem Co ważniejsze nie jest sukcesem przypadkowym bo po raz pierwszy od niepamiętnych czasów w tym sezonie defensywa Zagłębia ( włącznie z Kacprem Bieszczadem w bramce) zagrała perfekcyjnie. Dodajmy iż był to dopiero 5.mecz w sezonie Miedziowych z zachowanym czystym kontem... Z drugiej strony Miedziowi na wyjazdach do tej pory potrafili strzelić zaledwie 8 goli więc nie dziwi mizeria ofensywna lubinian. Chociaz gdyby Martin Doleżal wykorzystał perfekcyjną akcję Szysza z Hinokio i z kilku metrów potrafiłby umieścić piłke w siatce to....
Derby bez goli nie byly nudne, bylo sporo biegania,ofesnywnych akcji, ale przysłowiowego "pieprzu"pod bramkami bylo niewiele. Miedziowi mieli ogrmne problemy ze składnym wyprowadzaniem akcji i to kłuło oczy. Szkoda, bo przy więszej dokładności, więszej koncentracji już w pierwszej połowie Eric Daniel i przede wszystkim Kacper Chodyna powinni dać Miedziowym prowadzenie.
W drugiej połowie Sląsk bił głową w mur a jak już się przebi to nie bylo mocnych na Bieszczada. Miedziowi szukali szansy w kontrach. Scekić został zablokowany przez Verdaskę, a Łakomy i Szysz posłali piłkę nad bramką Szromnika.
W końcówce lubinianie popisali się koronkowa akcją po której Martin Dolezal stojąc na wprost niemal pustej bramki, fatalnie skiksował. To była sytuacja meczowa...
- Myślę, że remis nie krzywdzi żadnej z drużyn. Swoje sytuacje miał Śląsk, ale także nasz zespół - powiedział po meczu Piotr STOKOWIEC, trener Zagłębia. - Był to trudny, zacięty i ciekawy mecz. Jak to derby, nie brakowało walki, natomiast pojawia się u mnie niedosyt, bo tworząc takie stuprocentowe sytuacje jakie miał Chodyna czy Dolezal, trzeba je finalizować. Liczyliśmy w końcówce, że jeszcze przechylimy szalę zwycięstwa na naszą korzyść, wpuściliśmy ofensywnych zawodników, ale się nie udało. Bilans ostatnich meczów wyjazdowych nie był korzystny, więc trzeba szanować ten punkt. Zagraliśmy solidny mecz, ale stać nas na lepsza grę. Być może było znowu zbyt dużo respektu do przeciwnika. Idziemy dalej i szykujemy się już do meczu z Piastem Gliwice.
Łukasz Łakomy: - Derby, czyli walka, dużo emocji, dużo adrenaliny, walka o każdą piłkę tak naprawdę. Mieliśmy w pierwszej połowie, po takim lekkim przestoju, sytuację do strzelenia bramki. Szkoda tej sytuacji Martina, bo mogłaby zakończyć ten mecz, który układał się tak pół na pół, jeśli chodzi o przewagę. Śląsk nie zaskoczył nas niczym specjalnym, mieliśmy analizy, więc wiedzieliśmy jak chcą grać, czego możemy się po nich spodziewać. Plan żeby nie stracić bramki się spełnił, szkoda, że nie strzeliliśmy żadnej. Złapaliśmy z Kokim i Aleksandarem wspólny język na boisku i wierzę, że będziemy tę współpracę kontynuować w kolejnych spotkaniach. Wierzę w nasz zespół i w to, że następny mecz, który zagramy w sobotę z Piastem Gliwice i na który już teraz serdecznie zapraszam, wygramy. Szkoda niewykorzystanych dziś sytuacji, ale wierzymy, że w sobotę już na naszym stadionie będą wpadać.
Śląsk – Zagłębie 0:0
Śląsk: Szromnik – Stiglec, Verdasca, Golla, Janasik, Pich, Mączyński, Olsen, Jastrzembski (60 Zylla), Sobota (78 Łyszczarz), Exposito
Zagłębie: Bieszczad – Chodyna, Kopacz, Balić, Bartolewski (85 Ławniczak), Scekić, Hinokio, Łakomy (71 Poręba), Szysz, Daniel (81 Zivec), Doleżal (71 Podliński).
Fot. Tomasz Folta