Zwycięstwo Antunesa, Sajnok na podium
POLKOWICE. Amaro Antunes zwyciężył na najtrudniejszym etapie Małopolskiego Wyścigu Górskiej, z metą na podjeździe, którego nie powstydziłyby się Alpy, czy Dolomity. Portugalczyk zapewnił sobie w ten sposób triumf w całym wyścigu. Na podium stanął także drugi z pomarańczowych, Paweł Cieślik.
Etap królewski Małopolskiego Wyścigu Górskiego miał bardzo szybki początek, obfitujący w ataki. Wśród najbardziej agresywnych był Łukasz Owsian, ale jego akcja nie pozostała bez odpowiedzi peletonu. Zielone światło na odjazd otrzymali natomiast Tomas Kalojiros (Sparta Praha) i Michal Kohout (Dukla Praha). Odjechali oni na ponad 3 minuty, ale zostali wchłonięci tuż przed przedostatnią premią górską, ok. 70km przed końcem.
Peleton jechał w komplecie aż do podnóża decydującego podjazdu pod Przehybę. Tam mocne tempo od samego początku nadawali pomarańczowi. Gdy grupa stopniała do kilkunastu zawodników zaatakował najpierw Owsian z Amaro Antunesem. Zostali oni doścignięci, ale chwilę później Portugalczyk ruszył ponownie, razem z Pawłem Cieślikiem. Z nimi zabrali się Anatoliy Budyak i Jonas Wilsly, ale nie byli w stanie długo utrzymać koła Antunesowi i ten sięgnął po solowe zwycięstwo. Dało mu ono także triumf w końcowym zestawieniu. Do tego drugie miejsce, zarówno na etapie, jak i generalce wywalczył Paweł Cieślik. Podium uzupełnił Budyak.
Ekipa CCC Sprandi Polkowice wróciła do domu również z triumfem w klasyfikacji drużynowej.
- To był idealny podjazd pode mnie, długi i sztywny. Czułem się dziś bardzo dobrze przez cały etap, więc rozpocząłem finałową wspinaczkę z pozytywnym nastawianiem - Amaro Antunes tłumaczy. - Drużyna spisała się świetnie, pilnowała, bym nie marnował energii i pod koniec musiałem tylko wykończyć ich pracę. Zaatakowałem i ostatnie 3km wzniesienia pokonałem samotnie. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa i jest ono solidną dawką motywacji na kolejne starty.
---
Natomiast Szymon Sajnok finiszował z czołowymi sprinterami świata w Rund um Koln, zajmując na “kresce” bardzo wysokie, 3.miejsce.
Ucieczka dnia w tym wyścigu liczyła 7 zawodników. Wypracowali oni przewagę na poziomie 3:30 nad peletonem, w którym jechali wszyscy pomarańczowi. Główna grupa trzymała wszystko pod kontrolą i stosunkowo wcześnie, bo ok. 100km przed końcem zmniejszyła straty do 1:30.
40 kilometrów dalej było już po akcji za sprawą wzmożonego tempa pogoni. Stawka się później dzieliła w pofałdowanym terenie, ale ostatecznie na metę wjechała grupa ok. 70 kolarzy.
Pomarańczowi jechali czujnie, walcząc o pozycję dla Szymona Sajnoka. Ten wykorzystał ich ciężką pracę i rozpoczął finisz „z czuba”. Finiszował z najlepszymi, zajmując bardzo wysokie, 3.miejsce, m.in. przed Marcelem Kittelem. Jest to jedno z największych osiągnięć 20-latka na szosie.
- Na ostatniej rundzie w Kolonii, ok. 6km przed końcem, przejęliśmy inicjatywę jako cały zespół i jechaliśmy na czele. Miałem przez to spokój i dzięki wsparciu kolegów nie musiałem się przepychać do przodu. Na 1 km do mety przesiadłem się na koło Marcela Kittela, a tuż przed kreską dałem po prostu z siebie wszystko co miałem – opowiada Szymon Sajnok. - Wiadomo, że fajnie jest walczyć z kolarzami z World Touru i jeszcze ich pokonać, ale to zawodnicy tacy jak inni. Każdego w peletonie traktuję tak samo i każdy jest moim rywalem, ale to na pewno jest dla mnie też duży zastrzyk motywacji na kolejne starty. Widzę, że idę w dobrą stronę.
Rund um Koln wygrał Sam Bennett przed Mihkelem Raimem.