Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Chce iść w ślady Lewandowskiego. Supersnajper Górnika!

POLKOWICE. - Już w przedszkolu, kiedy wykopywałem piłkę daleko za siatkę zauważyły mnie panie i mówiły, że daleko zajdę. Chociaż nie wiem czy miały na myśli piłkę nożną (śmiech). Właśnie wtedy zaczęła się moja przygoda z piłką. Nikt z mojej rodziny nie grał w piłkę. Nie było więc tradycji piłkarskich. Jednak już od przedszkola wiedziałem, że piłka jest tym, co kocham. Pamiętam jak miałem 9 lat i tata zaprowadził mnie na pierwszy trening do Chrobrego Głogów. Wtedy przegraliśmy ze Szkółką Piłkarską aż 0:10 i na rok dałem sobie spokój z piłką (śmiech). Później trenowałem już tylko na podwórku, a po jakimś czasie poszedłem do Szkółki Piłkarskiej Głogów i tak to się zaczęło.

Chce iść w ślady Lewandowskiego. Supersnajper Górnika!

Zapraszamy na wywiad z najlepszym strzelcem II ligi, napastnikiem Górnika Polkowice – Michałem Bednarskim.

Co aktualnie porabiasz?
Michał BEDNARSKI: - Siedzę sobie teraz u dziewczyny na wsi. Tu jest dużo przestrzeni, tak więc można trochę pobiegać i poćwiczyć. W treningach pomaga mi moja dziewczyna, która rzuca do mnie piłkę. Muszę jednak uważać, bo jak się czasami pokłócimy to może we mnie rzucić piłką lekarską albo jajkiem (śmiech). Bardzo tęsknię za piłką. Tą otoczką meczową, za treningiem z drużyną. Ale nie mam na to żadnego wpływu. Trzeba trenować indywidualnie. Dobrze, że zostały przełożone Mistrzostwa Europy, zawsze jest cień nadziei, że te rozgrywki zostaną dokończone.

Zaczynałeś jak każdy młody chłopak na osiedlowym podwórku
Mieszkałem na takim osiedlu, gdzie bloki były ustawione w kwadrat, a na środku było boisko piaskowe. Miałem starszego o cztery lata kolegę, który trenował w klubie piłkarskim. Zawsze mnie zabierał ze sobą i grałem ze starszymi. W wieku 12-13 lat grałem już nawet z 20-latkami. To dało mi bardzo wiele, bo nauczyłem się twardej męskiej walki. Tam nie było żartów, nikt nie patrzył ile masz lat. Byłem zawsze bardzo wybiegany. Kiedy chłopakom nie chciało się biegać za piłką, to nie stawiali mnie na bramkę tylko grałem w polu.
Swoją karierę zaczynałem w Szkółce Piłkarskiej w Głogowie. Tam grałem za młodzika i trampkarza. Dopiero w wieku juniora młodszego trafiłem do Chrobrego Głogów.

Pamiętasz, kiedy zacząłeś strzelać bramki
Jako młody chłopiec nie miałem specjalnych warunków fizycznych. Byłem mały i zazwyczaj grałem na skrzydłach. Później nastąpił u mnie gwałtowny wzrost. Zaczęły się problemy ze stawami i koordynacją. Ale przy takich warunkach to musieli mnie dać do przodu. Niestety w wieku juniora młodszego, często nie łapałem się do meczowej jedenastki. Tak, że różnie to bywało. Z czasem złapałem koordynację ruchową i trenerzy od razu wzięli mnie do juniorów starszych. Byłem tam jednym z najmłodszych zawodników i wtedy się zaczęło. Pół roku później trafiłem do drużyny rezerw Chrobrego, grającej w klasie okręgowej. Miałem wtedy niespełna 16 lat i od razu w swoim debiucie strzeliłem bramkę. Zważył mnie trener Ireneusz Mamrot i zabrał na treningi I zespołu.  U trenera Mamrota nie było łatwo. Zespół grał wówczas w 2. lidze. Zacząłem treningi od poniedziałku, a w sobotę był mecz. Nawet nie marzyłem o tym, że trener może mnie wstawić do składu na spotkanie ligowe. Kiedy koledzy zaczęli mi gratulować, nie mogłem w to uwierzyć, że znalazłem się w osiemnastce na mecz z Chojniczanką Chojnice. Wszedłem na ostatnie 7 minuty i to był mój 2-ligowy debiut w wieku 16-tu lat.

Jak to się stało, że z Chrobrego Głogów trafiłeś do Górnika Polkowice?
Czułem, że potrzebuję zmiany. Nowych wyzwań, czegoś nowego. Człowiek tak po prostu czasami ma, że chce się z czegoś wyrwać. Nie widzi szans na dalszy rozwój. Chciałem, żeby klub mnie wypożyczył do Polkowic i się udało.  To była bardzo zabawna sytuacja. Miałem przyjść do Górnika za Adama Buczka. Jednak trener stwierdził, że nie potrzebuje dwóch wypożyczonych zawodników z Głogowa, bo był jeszcze Wiktor Kobiela. Międzyczasie trener Buczek dostał propozycję z Zagłębia Lubin i musiałem sam sobie załatwiać przeniesienie (śmiech). Nowym szkoleniowcem został Enkelid Dobi. Niestety nie miałem do niego numeru telefonu, więc znalazłem na facebooku jego żonę. Można powiedzieć, że Pani Magdalena miała w moim transferze duży udział (śmiech).

Co czułeś przychodząc do Polkowic?
Byłem naładowany pozytywną energią. Bardzo się cieszyłem, że czeka mnie coś nowego i będą mógł się tu rozwijać. W sparingach strzelałem bramki i od razu odżyłem. Wstąpiły we mnie nowe siły. Nawet w tej chwili ciężko to opisać. Byłem po prostu bardzo szczęśliwy. Potrzebowałem tego jak tlenu.

Każdy sportowiec w swoim życiu ma wzloty i upadki.
Na pewno wzlotem było dla mnie to, jak pierwszy raz trafiłem do Polkowic i w rundzie strzeliłem 13 bramek. Wtedy niektóre kluby zaczęły się mną interesować, a że byłem zawodnikiem Chrobrego, to musiałem wrócić do Głogowa. Trenerem I zespołu był wtedy Grzegorz Niciński. Niestety nie dostałem wielu szans na wytęp w I zespole Chrobrego. Wprawdzie byłem w kadrze meczowej, ale to było wszystko. Musiałem wtedy grać w czwartoligowych rezerwach Chrobrego. Wiedziałem, że to nie jest to o czym marzyłem. Nie mogłem się skupić na grze i bardzo cierpiałem. Chciałem jak najszybciej wrócić do Polkowic. Pomimo, iż grałem w Chrobrym, to przyjeżdżałem w miarę możliwości na wszystkie mecze Górnika. Zawsze miałem do tego klubu wielki sentyment. Chciałem zobaczyć chłopaków jak im idzie. Bardzo im kibicowałem, a z tyłu głowy miałem cały czas to, że tu wrócę. Siedząc na trybunach przeżywałem bardzo trudne chwile, ale po zwycięstwach cieszyłem się razem z chłopakami w szatni. Niestety wiedziałem, że muszę wrócić do Głogowa i grać w IV lidze. To nie było takie łatwe. Wiem, że to wszystko było dla mnie kolejnym doświadczeniem życiowym. Myślę, że teraz będzie tylko lepiej, szczególnie, że miałem bardzo udaną rundę jesienną. W Polkowicach czuje się jak w domu.

Ile dała Ci praca z trenerem Dobim?
Przez te 2.5 roku pobytu w Górniku dowiedziałem się o tylu rzeczach, o których w całym swoim życiu nie miałem pojęcia. Nikt nigdy mi tego wszystkiego nie wytłumaczył jak mam grać, jak się ustawiać do piłki, jak strzelać. Trener Dobi sam był napastnikiem, dlatego wie jak przekazać takie informacje. Widzę po sobie jak przy trenerze bardzo się rozwinąłem. Zresztą rozwijam się cały czas. To najlepszy szkoleniowiec jakiego w życiu spotkałem. Jest wymagający ale bardzo we mnie wierzy.

Koledzy wołają na Ciebie „Meche”. Skąd ta ksywka?
Mieliśmy takie specyficzne podwórko w Głogowie, gdzie mieszkałem. Tam praktycznie wszyscy operowali ksywkami i nikt za bardzo nie wiedział jak kto ma na imię. Podobnie jest w Górniku. Tu też niektórzy już nie pamiętają jak się nazywam (śmiech). Pamiętam, jak kiedyś koledzy na podwórku dzwonili do mnie domofonem. Wtedy odebrała mama i nie wiedzieli co powiedzieć. I spytali się czy jest „Meche” (śmiech).

Obecny sezon jest najlepszy w Twojej karierze piłkarskiej.
3 tygodnie temu nie myślałem, że ten sezon może się tak skończyć. Niewątpliwie jest on dla mnie bardzo udany. Najważniejsze jest to, że jestem zdrowy. Mam nadzieję, że ten sezon dogramy do końca i jeszcze tych bramek nastrzelam dla Górnika. Cały czas jesteśmy w gotowości do gry ale też trzeba się liczyć z tym, że liga może się już zakończyć.

Prowadzisz w klasyfikacji najlepszych strzelców 2. ligi. 17 goli na koncie, nie da się chyba uciec od zainteresowania menadżerów.
Menadżerowie śledzą na bieżąco to, co dzieje się w lidze. Mam sporo telefonów ale podchodzę do tego spokojnie i z pokorą. W Górniku mam jeszcze kontrakt przez 2.5 roku. Tak, że na razie nigdzie się nie wybieram. Nie chcę popełnić błędu jaki zrobiło wielu piłkarzy. Chcę iść po kolejnych szczeblach swojej kariery, ale nic na siłę. Jeżeli, gdzieś kiedyś pójdę to po to, żeby grać a nie siedzieć na ławce. Nigdy już do tyłu, zawsze do przodu. To musi być bardzo rozsądna decyzja.

Masz jakiegoś sportowego idola?
Moim idolem jest Robert Lewandowski. To jest pozycja na której gram. Często oglądam skróty z jego meczami i podglądam, czego mogę się od niego nauczyć. Jego zachowanie na boisku to dla mnie wzór do naśladowania. Oglądałem Lewandowskiego jak wykonuje rzuty karne i postanowiłem spróbować, bo statystykę ma bardzo dobrą. Pomógł mi w tym trener Dobi no i jakoś udaje mi się go naśladować. Najważniejsze, że skutecznie, ale cały czas musze nad tym pracować.  W dzieciństwie jak każdy młody chłopak marzyłem, żeby zagrać w reprezentacji Polski no i oczywiście w Barcelonie. To jednak tylko marzenia z młodości, a tak realnie to chciałbym zagrać kiedyś w ekstraklasie i na tym poziomie pozostać do zakończenie swojej kariery.

Dziękuję za rozmowę

Z Michałem Bednarskim rozmawiał Jan Wierzbicki.

Powiązane wpisy