Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

"Moda na Komory" czyli okręgówki się nie boimy

POLKOWICE. LZS Komorniki w gminie Polkowice wywalczył w sezonie 2024/2025 historyczny, pierwszy awans do legnickiej Klasy Okręgowej. Podopieczni Kamila Wisłockiego i Kajetana Frankowskiego awans zapewnili sobie w ostatniej kolejce, pokonując w bezpośrednim pojedynku najgroźniejszego konkurenta Zryw Kotla 4:1. O drodze do okręgówki, zespole i planach beniaminka rozmawiamy ze szkoleniowcami LZS-u.

"Moda na Komory" czyli okręgówki się nie boimy

Marcin Juszczyk: Gratulacje z okazji historycznego awansu! Jakie emocje towarzyszyły Wam przed, w trakcie i po ostatnim gwizdku w meczu ze Zrywem Kotla? Jak przebiegało spotkanie?
Kamil Wisłocki: - Na wstępie chciałbym ogromnie podziękować naszym kibicom – byli naszym dwunastym zawodnikiem i ich wsparcie czuć było od pierwszej do ostatniej minuty. Do meczu podeszliśmy ze spokojem i dużą wiarą – wiedzieliśmy, czego chcemy i jak chcemy to osiągnąć. Zawodnicy zrealizowali nasze założenia tak, jak to sobie wyobrażaliśmy. Jeszcze przed meczem, w rozmowie z Prezesem, powiedziałem jasno – nie jedziemy po remis, jedziemy po zwycięstwo. I to się udało. Kajetan powtarzał przez całą rundę, że „tę ligę wygramy zmianami” – i miał rację. Ignacy, który wszedł z ławki, wykorzystał każdą sytuację i ustrzelił hattricka. To pokazuje, że nasza siła tkwi w całym zespole, nie tylko w jedenastce. W drugiej połowie zdominowaliśmy rywali zarówno piłkarsko, jak i fizycznie. Oczywiście, Kotla też miała swoje okazje, ale Patryk Bochen w bramce był niesamowity – wybronił kilka naprawdę groźnych sytuacji. Po ostatnim gwizdku – czysta euforia. To było coś niesamowitego – zobaczyć grupę ludzi, która tworzy prawdziwą drużynę, rodzinę. Kibice wbiegli na boisko, wszyscy świętowaliśmy razem – to moment, który zostanie w pamięci na zawsze. Życzę każdemu trenerowi, by mógł coś takiego przeżyć.

Przejmowaliście zespół zimą, gdy był liderem. Czy od początku czuliście, że nie ma innej opcji niż awans, czy staraliście się podchodzić na chłodno i skupiać się na każdym kolejnym meczu?
Kajetan Frankowski: - Przejmując zespół zimą, wiedzieliśmy, że mamy bardzo mocny fundament, ale też, że czeka nas sporo pracy. Od razu chcieliśmy wprowadzić swoje zasady i poprawić kilka kluczowych elementów. Przede wszystkim – żeby nie dostosowywać się do przeciwnika, tylko narzucać swoją grę. Chcieliśmy, żeby zespół grał odważnie, konsekwentnie i zgodnie z tym, co wypracowujemy w tygodniu. Nie patrzyliśmy z góry na ligę – traktowaliśmy każdy mecz jako osobne wyzwanie. Jasne, awans był naszym celem, ale nie było żadnego kalkulowania – skupialiśmy się na tym, co tu i teraz. I to podejście dało efekt.

Który moment rundy wiosennej był dla Was kluczowy, jeśli chodzi o walkę o pierwsze miejsce? Poza oczywiście meczem w Kotli.
KF: - Tak naprawdę – każdy moment tej rundy miał znaczenie. W czołówce był niesamowity ścisk – Komorniki, Kotla, Przemków – każdy z tych zespołów miał realne szanse na awans, nawet bezpośredni. Każdy błąd mógł kosztować bardzo dużo.
KW: -  Dlatego od początku podchodziliśmy do sprawy bardzo konkretnie – musieliśmy punktować w każdym meczu. Jeździliśmy z nastawieniem: jedziemy po zwycięstwo. Nie patrzyliśmy na to, co zrobią inni – liczyło się tylko nasze zadanie i nasza gra. I to właśnie dało nam końcowy sukces.

Przedostatnia kolejka i porażka ze Spartą Przedmoście mogła skomplikować sprawy. Co się wtedy stało i jak drużyna zareagowała na tę porażkę?
KF: - W meczu ze Spartą mieliśmy pecha – piłka nie chciała wpaść, sytuacji nie brakowało, ale po prostu zabrakło skuteczności. Poza tym, trzeba uczciwie powiedzieć – Sparta postawiła twarde warunki. Ale od początku sezonu powtarzaliśmy zawodnikom, że o awansie zadecyduje nie jeden mecz, a cała runda – i przede wszystkim ten ostatni, bezpośredni pojedynek w Kotli.
KW:  - Ta porażka nas nie złamała – wręcz przeciwnie. Zespół zareagował jak trzeba: był wkurzony, zmotywowany i skoncentrowany. Na treningach po tym meczu widziałem w oczach zawodników ogień – każdy wiedział, że ten ostatni mecz to nasza chwila. I właśnie wtedy pokazaliśmy pełnię naszych możliwości.

W drużynie nie brakuje zawodników, którzy mają doświadczenie z wyższych lig. Jak oceniacie potencjał tego zespołu?
KW: - Potencjał tego zespołu jest ogromny – i naprawdę nie jest to banał. Doświadczenie zawodników z wyższych lig to coś, co daje nam przewagę, zwłaszcza w trudnych momentach, których przecież nie da się uniknąć w trakcie sezonu. Chciałbym wyróżnić kilka osób, które mają realny wpływ na drużynę – Paweł Hołówka to gość, który wnosi nie tylko jakość, ale też spokój i boiskową inteligencję. Patryk Kłak – niesamowicie pracowity, z charakterem i sercem do gry. Dawid Kowal to walczak, którego każdy trener chciałby mieć w zespole, a Dawid Dziadowicz – świetne wyczucie przestrzeni i odpowiedzialność na boisku. Mógłbym wymienić każdego, bo ta drużyna to naprawdę mieszanka doświadczenia, zaangażowania i dużego piłkarskiego IQ.
KF: - Z perspektywy treningu to naprawdę przyjemna grupa do prowadzenia. Możemy realizować praktycznie każde ćwiczenie – zawodnicy są bardzo świadomi i dobrze przygotowani technicznie. Widać, że wielu z nich ma już swoje przeżyte na boiskach, co przekłada się na jakość pracy i atmosferę w zespole. Dla trenera to komfort – możemy pracować nad detalami, a nie podstawami.

Które elementy gry drużyny najbardziej Was cieszyły w tej rundzie, a które – Waszym zdaniem – wymagają poprawy przed sezonem w Klasie Okręgowej?
KF: - Zdecydowanie na plus była reakcja po stracie piłki – nad tym pracowaliśmy bardzo dużo i było to widać w meczach. Tak samo reakcja na długie zagrania przeciwnika – bo w tej lidze to był częsty motyw i trzeba było być na to przygotowanym. Cieszy nas, że zawodnicy w tym aspekcie zrobili duży krok do przodu, byli odpowiedzialni i czujni.
KW: - Nie chcę mówić publicznie, co konkretnie wymaga poprawy – niech to zostanie między nami (śmiech). Ale oczywiście wiemy, nad czym musimy pracować i nie zamierzamy tego odkładać. W klasie okręgowej poprzeczka będzie zawieszona wyżej, dlatego przygotowując się do sezonu, skupimy się na tym, żeby wyeliminować niedociągnięcia i jeszcze bardziej wzmocnić nasze atuty.

Jak wyglądała współpraca trenerska w duecie? Czy dzielicie się obowiązkami, czy działacie bardziej intuicyjnie i wspólnie omawiacie wszystko na bieżąco?
KF: - Może zacznę – od razu, gdy pojawiła się propozycja poprowadzenia drużyny, powiedzieliśmy sobie: robimy to razem. I od pierwszego dnia funkcjonujemy jako duet, który się uzupełnia. Dzień przed treningiem wspólnie układamy plan, analizujemy, modyfikujemy. Nie ma przypadkowości – każde działanie jest przemyślane. Myślę, że jesteśmy jednym z najmłodszych duetów trenerskich w ligach niższych – często to jedna osoba, starsza, bardziej doświadczona. My poszliśmy inną drogą – i to działa.
KW: - Najważniejsze jest to, że sobie ufamy – zarówno na treningu, jak i w trakcie meczu. Decyzje podejmujemy wspólnie, a jeśli już któreś z nas coś inicjuje, to zawsze mamy do siebie pełne zaufanie. Ale trzeba też powiedzieć coś ważnego – drużyna nas od razu zaakceptowała. Na treningach nikt nie mówi do nas po ksywach, tylko po prostu: Trenerze. Ten szacunek działa w dwie strony – na boisku i poza nim. I to też fundament tego, co razem zbudowaliśmy.

Jakie macie plany na letni okres przygotowawczy?
KW: - Dodajemy drugi trening w tygodniu. Będziemy mogli mocniej popracować nad przygotowaniem fizycznym, ale też mieć więcej przestrzeni na elementy taktyczne i model gry. To będzie inny poziom intensywności – potrzebny na Klasę Okręgową.

KF: - Planujemy solidnie przepracować ten okres. Mamy już gotowy plan, dobrany pod konkretne cele. Wierzę, że chłopaki są gotowi na tę intensywność – a my zrobimy wszystko, żeby dobrze ich poprowadzić. Zaplanowaliśmy też trzy mocne sparingi z wymagającymi rywalami – chcemy sprawdzić się na tle zespołów z poziomu, na który wchodzimy. Dla nas to nie tylko czas pracy, ale też budowania tożsamości zespołu pod kątem nowej ligi.

Czy w kadrze do Okręgówki będą jakieś zmiany, czy raczej chcecie dać szansę tej samej grupie zawodników?
KF: - Zmiany na pewno będą, ale raczej kosmetyczne. Chcemy, żeby w drużynie była zdrowa rywalizacja – to absolutnie naturalne, gdy wchodzisz do wyższej ligi. Zawodnicy, którzy wywalczyli ten sukces, zasługują na szansę i ją dostaną, bo to oni zostawiali serce na boisku przez całą rundę. Ale jeśli chcemy myśleć o utrzymaniu i stabilizacji w lidze okręgowej, musimy mądrze wzmocnić zespół – tam, gdzie brakuje nam alternatyw czy też gdzie potrzebna jest większa głębia kadry.
KW: - Każdy transfer będzie przemyślany – nie planujemy rewolucji. Szukamy wzmocnień konkretnych pozycji, szczególnie tam, gdzie wiemy, że zawodników może czasem zabraknąć z powodów zawodowych czy osobistych. Liczę bardzo na jeden transfer, który – mówiąc wprost – może być gamechangerem. To zawodnik z dużym doświadczeniem, który pomoże nie tylko na murawie, ale i w szatni. Czekam z niecierpliwością, aż ogłosimy tę bombę transferową – naprawdę może zrobić różnicę! (śmiech) Ale to nie wszystko – uruchamiamy także drugą drużynę, bo chcemy wykorzystać fakt, że dziś naprawdę jest “Moda na Komory”. Zainteresowanie klubem rośnie, więc dajemy przestrzeń dla nowych zawodników – zarówno tych, którzy chcą się rozwijać, jak i wrócić do regularnego grania. Jeśli ktoś chce dołączyć do klubu – zapraszamy na trening lub do kontaktu przez nasz fanpage na Facebooku. Dla każdego znajdzie się miejsce – czy to w pierwszej, czy w drugiej drużynie. Chcemy, żeby nasza piłkarska społeczność rosła razem z klubem.

Awans to wielki krok, ale też nowe wyzwania. O co chcecie powalczyć w Klasie Okręgowej?
KF: - Naszym pierwszym i najważniejszym celem jest utrzymanie. Chcemy się spokojnie zadomowić w okręgówce, zobaczyć, gdzie jesteśmy względem innych drużyn, i zbudować sobie pozycję w tej lidze. Co będzie dalej – zobaczymy, liga wszystko zweryfikuje. Ale jesteśmy ambitni i chcemy grać w każdym meczu o punkty, bez kalkulacji.

KW: -  Tak jak powiedział Kajetan – najpierw solidne fundamenty. Ale jednocześnie chcemy być zespołem, z którym każdy musi się liczyć. Nie chcemy być beniaminkiem do bicia. Marzy nam się drużyna, która może urwać punkty każdemu – niezależnie od miejsca w tabeli.

Dziękuję za rozmowę.

Powiązane wpisy