Walka o finał przenosi się do Polkowic
POLKOWICE. Już w najbliższy weekend walka o wielki finał Basket Ligi Kobiet przeniesie się do naszego miasta. Po dwóch pojedynkach we Wrocławiu jest remis 1:1 i teraz przewaga parkietu jest po stronie podopiecznych trenera Marosa Kovacika. Ale Ślężanki liczą na...dwie wygrane w Polkowicach. - Bardzo ważna będzie dyspozycja dnia. W drugim meczu we Wrocławiu, gdy nasza obrona funkcjonowała tak jak należy, rywalkom trudno zdobywało się punkty. Gdy przytrafi nam się rozluźnienie, to ciężko będzie o wyrównaną walkę, na remisie. Wtedy trzeba gonić wynik, a to kosztuje sporo sił. Ważne, żeby w obu najbliższych meczach zagrać z należytą koncentracją i realizować wszystkie założenia. Do tego trzeba być skutecznym, to będą klucze – mówi trener Arkadiusz Rusin,szkoleniowiec Ślęzy.
Półfinałowa seria jest póki co pasjonująca. Oba mecze rozegrane w stolicy Dolnego Śląska były pełne zwrotów akcji, trzymały w napięciu. Koszykarki obu zespołów walczyły o każdy centymetr parkietu, a kibice głośno dopingowali. Możemy być pewni, że podobnie będzie także w trakcie najbliższego weekendu.
Mecz numer trzy w sobotę o godzinie 19. O tej samej porze, dzień później oba zespoły zmierzą się po raz czwarty. Czy będzie to ostatnia potyczka w tej bitwie, czy też do wyłonienia finalisty konieczne będzie rozegranie piątego pojedynku? Odpowiedzi na tak postawione pytanie nie zna nikt. Półfinałowi rywale natomiast znają się doskonale. O tym, który zespół okaże się lepszy zdecydują niuanse. Niezwykle ważna będzie dyspozycja dnia, a także szereg innych czynników. Olbrzymie znaczenia będzie mieć każda akcja, pojedyncze punkty, indywidualne błędy. Walka pomiędzy polkowiczankami a wrocławiankami jest tak wyrównana, że naprawdę niezwykle trudno wskazać faworyta. Obecnie delikatną przewagę psychologiczną mają nasze dziewczyny, które po wygraniu jednego meczu we Wrocławiu zrobią wszystko, by sprawę awansu rozstrzygnąć już w najbliższy weekend. Tylko, że podopieczne trenera Arkadiusza Rusina udowodniły już w tym sezonie wielokrotnie, że potrafią grać na wyjazdach. W sezonie regularnym przegraliśmy z nimi we własnej hali. Tak więc fakt, że gramy u siebie niekoniecznie musi mieć znaczenie w kontekście najbliższych meczów.
- Musimy skupić się na sobie. Perfekcyjnie zrealizować plan taktyczny, który przygotują trenerzy i popełnić jak najmniej błędów. Wówczas możemy ze spokojem myśleć o najbliższych meczach – mówią zawodniczki CCC.
Ot i esencja - pasjonującą półfinałową rywalizację wygra ten zespół, który popełni mniej błędów. Oczywiście wierzymy, że będą nim polkowiczanki.
Mecz numer trzy w najbliższą sobotę o 19. Potyczka numer cztery jest zaplanowana na niedzielę. Początek o tej samej godzinie. Co wiadomo na pewno? Że będa gigantyczne emocje, które obejrzy nadkomplet publiczności. W tym 100-osobowa grupa fanów wrocławskich koszykarek.