Miedziowi zweryfikowali Dębowych (FOTO)
SIEDLISKA. Pucharowe starcie Dębu Siedliska z rezerwami Zagłębia Lubin awizowano jako jedno z najbardziej jednostronnych i łowcy sensacji tym razem musieli obejść się smakiem, bo zespół Andrzeja Turkowskiego zwyciężył w Siedliskach 7:1. Dębowi nie mają jednak powodów by wstydzić się swojej postawy, ponieważ kilkukrotnie napsuli sporo krwi wyżej notowanym rywalom, choć kilkukrotnie dopisało im również szczęście.
Jeszcze kilka miesięcy temu obie ekipy dzieliła przepaść. Dąb grał w A-klasie, natomiast Zagłębie w III lidze. Na dzień dzisiejszy pomiędzy nimi jest tylko jeden szczebel różnicy, jednak na boisku lubinianie wyraźnie dominowali.
Na pierwszego gola kibice musieli czekać niespełna dziesięć minut. Po faulu przed polem karnym, z rzutu wolnego celnie przymierzył Paweł Bieliński, zupełnie zaskakując Adama Baziewskiego. Gospodarze w mgnieniu oka mogli odpowiedzieć, bo tuż po rozpoczęciu długie podanie powędrowało w kierunku Damiana Tomczyka, jednak uderzenie lobem napastnika Dębu ostemplowało poprzeczkę. Z minuty na minutę przewaga lubinian się uwydatniała, co przynosiło kolejne sytuacje i bramki. Najpierw Miedziowi popisali się kapitalną wymianą podań w polu karnym siedliszczan, jednak strzał Dawida Pakulskiego sparował jeszcze bramkarz, ale przy dobitce Adriana Nowackiego nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Niespełna dwie minuty później Baziewski musiał sięgać do siatki po raz trzeci. Tym razem pokonał go Olaf Nowak, pakując piłkę przy dalszym słupku bramki. Przed przerwą golkiper Dębu miał jeszcze kilka okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, bo lubinianie raz po raz nacierali na bramkę gospodarzy. W 36. minucie podopieczni Andrzeja Turkowskiego dopięli swego. Kacper Szymankiewicz po podaniu z głębi pola uprzedził bramkarza, minął go i trafił do siatki.
Drugą połowę zdecydowanie lepiej mogli rozpocząć zawodnicy Marcina Rabandy, jednak Robert Lazarek oddał minimalnie niecelny strzał lobem i piłka wylądowała w bocznej siatce. Moment później indywidualną akcją popisał się Robert Horbal, wykładając futbolówkę Lazarkowi, ale i ta próba chybiła celu. Zdecydowanie lepiej w ofensywie funkcjonowało Zagłębie, bo pierwszy atak przyniósł podwyższenie prowadzenia. Pierwszą próbę sparował Baziewski, jednak dobitka Jakuba Ostrowskiego, mimo interwencji obrońcy, znalazła drogę do bramki. Kwadrans przed końcem meczu lubinianie zadali kolejny cios. Tym razem akcję napędził aktywny na skrzydle Oskar Giziński, wyłożył piłkę, a Olaf Nowak pewnie trafił.
Rozochocony Giziński przeprowadził kolejne szarże na prawym skrzydle, jednak najpierw jeden z jego kolegów nieczysto trafił w piłkę, a następnie obrońca Dębu wybił piłkę niemal z linii bramkowej po strzale Olafa Nowaka. Siedliszczanie za wszelką cenę szukali honorowego trafienia i ich starania zostały wynagrodzone w 87. minucie, kiedy to Robert Horbal silnym strzałem przy dalszym słupku dał upragnione trafienie. Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych, a mianowicie do Adriana Nowackiego, który odebrał piłkę obrońcy i ładnym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania. Gol przyniósł mała kontrowersję, ponieważ wydawało się, że młody zawodnik Zagłębia przy odbiorze pomógł sobie ręką, lecz odgwizdanie rzutu wolnego niespecjalnie wpłynęłoby na wynik spotkania.
Dąb Siedliska – Zagłębie II Lubin 1:7 (0:4)
Bramki: Bieliński 9’, Nowacki 21’, 89’, Nowak 23’, 80’, Szymankiewicz 36’, Ostrowski 62’ – Horbal 87’
Dąb: Baziewski – Wójtów (46. Marcin Kądzioła), Barełkowski (62. Stankiewicz), Akacki, Pazio, Horbal, Plebaniak, Maciej Kądzioła, Kuc (46. Szpanek), Lazarek, Tomczyk
Zagłębie: Rzeszut (46. Pyzio) – Witsanko, Ostrowski, Oko (63. Kucy), Bieliński, Nowacki, Soszyński, Szymankiewicz, Giziński, Pakulski, Nowak.
Fot. Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/31-08-16-Dab-Siedliska-Zaglebie-II-Lubin-fot-dawid-graczyk{/gallery}
