Azikiewicz zostanie w Prochowiczance
PROCHOWICE. Przed rokiem młody napastnik Prochowiczanki Tomasz AZIKIEWICZ walczył o angaż w ekstraklasowym Piaście Gliwice. Po drodze była oferta grania w 2 lidze, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja. Wrócił do grania w A-klasie. A od kilku miesięcy ponownie uprzykrza życie obrońcom w klasie okręgowej. I jak zapewnia wiosną będzie w dalszym ciągu odpowiedzialnym za siłę uderzeniową jedenastki z Prochowic.
- Nigdzie się w piłkarski świat bliższy lub dalszy nie wybieram - śmieje się Tomasz Azikiewicz. - Raz, że moje próby przebicia się na wyższym poziom rozgrywkowy zakończone niepowodzeniem nie z mojego czy moich umiejętności, powodu mocno mnie speszyły. Po drugie założyłem firmę, które poświęcam sporo czasu i zaangażowania dlatego chciałbym bardziej przyłożyć się do tej roli. Ja w ostatnim czasie nawet regularnie nie trenowałem bo byłem pochłonięty pracą zawodową.
Jak zareagowałaś za zmianę trenera w Prochowiczance?
- Podobnie jak koledzy byłem zaskoczony przede wszystkim formą, sposobem rozstania się ze szkoleniowcem i zawodnikiem w jednej osobie. Wielu z nas zaufało "Siwemu" kiedy wylądowaliśmy w A-klasie, bo nie było łatwo. Wspólnie wywalczyliśmy awans i po udanej rundzie jesiennej drużyna jest na piątym miejscu. I niejako w "nagrodę" klub żegna się z nim.
Działacze po zwycięskim meczu z liderem ze Sparta Grębocice głośno snuli plany, że wiosną możecie zaatakować podium, które może dać awans do reformowanej 4 lidze. Jak ty się na te plany zapatrujesz?
- Wiadomo, że pojawi się w drużynie kilku nowych zawodników i wiosną mając sporo meczów na własnym stadionie możemy pokusić się o niezły wynik. Tylko nie wiem czy pod względem sportowym i organizacyjnym stać Prochowiczankę na granie w 4 lidze. Przede wszystkim mamy młody zespół, który musi nabrać doświadczenia. Dlatego byłbym ostrożny ze snuciem planów o awansie, chociaż oczywiście jako piłkarze zrobili wszystko aby w rundzie wiosennej było o Prochowiczance głośno.