Pogoń na piłkarskim podium sezonu
ŚWIERZAWA. W sobotę Pogoń Świerzawa zakończyła rozgrywki w jeleniogórskiej klasie Okręgowej. Beniaminek miał wyborowy finisz, rozbijając 5:2 GKS Raciborowice i zapewniając sobie trzecie miejsce na mecie sezonu. Warto zaznaczyć, że gdy piłkarze Pogoni będą mieć wolne, rywale zagrają jeszcze jedną kolejkę, w której świerzawian czeka pauza. Mimo to nikt już nie odbierze zawodnikom Arkadiusza Palucha miejsca na „pudle”, bo przewaga nad czwartymi Łużycami Lubań wynosi cztery punkty.
Pogoń jechała do Raciborowic jako faworyt, ale dotychczasowe boje pokazały, że nie zawsze ta rola pomaga zawodnikom beniaminka. – Często w meczach z tymi teoretycznie słabszymi rywalami brakowało nam koncentracji, co spowodowało kilka strat punktów – przypomniał Arkadiusz Paluch. Tym razem Pogoń również nieco spuściła z tonu, ale miała do tego pełne prawo, bo przez pierwszą godzinę deklasowała gospodarzy z Raciborowic, wbijając im pięć bramek. Dopiero wysokie prowadzenie uśpiło czujność rewelacji rozgrywek, która pozwoliła miejscowym zmniejszyć nieco straty.
Wynik meczu otworzył Łukasz Tatuś, popisując się pięknym strzałem z dystansu, na 2:0 podwyższył po indywidualnej akcji, Szymon Szeliga, a przed przerwą trafił jeszcze Grzegorz Zajda, skutecznie egzekwując rzut karny podyktowany za faul na Szelidze.
Po zmianie stron Pogoń kontynuowała swój koncert, dorzucając kolejne dwa gole. Najpierw Zajda strzałem głową sfinalizował dośrodkowanie Szeligi, a chwilę później podwyższył Jarosław Wiciński. Po piątym trafieniu świerzawianie dali się zepchnąć do defensywy, co poskutkowało dwoma straconymi bramkami, które nie miały jednak większego przełożenia na wynik.
Wygrana 5:2 sprawiła, że Pogoń, jako beniaminek zapewniła sobie trzecie miejsce, zaskakując wszystkich obserwatorów jeleniogórskiej okręgówki.
- Do meczu z Raciborowicami podeszliśmy bardzo poważnie. Mimo, że brakowało nam Łukasza Kłobuckiego i Piotra Gajka, zagraliśmy świetny mecz, po godzinie prowadząc pięcioma bramkami. Zawodnicy się rozluźnili, zaczęliśmy prezentować radosny futbol i straciliśmy dwie bramki, których wcale stracić nie musieliśmy. Nie mam o to pretensji, bo wcześniej wypracowali sobie taką przewagę, że mogli nieco zwolnić. W poprzedniej kolejce również wyglądaliśmy bardzo dobrze, ale przegraliśmy po golu samobójczym, więc mogę być zadowolony z finiszu – powiedział Arkadiusz Paluch.
Były opiekun między innymi Górnika Złotoryja i Chojnowianki Chojnów kontynuuje więc w Świerzawie pasmo sukcesów. Najpierw wyciągnął klub z beznadziejnej sytuacji, ratując A-klasę, następnie wywalczył awans, a teraz, szczebel wyżej, jego podopieczni stanęli na podium, choć w rundzie wiosennej Pogoń miała spore problemy kadrowe, bo z różnych powodów trener nie mógł korzystać z usług Krzysztofa Szpechta, Łukasza Krajewskiego, Wojeciecha Chlebosza oraz Kamila Kaka.
Mimo to beniaminek prezentował się naprawdę dobrze i choć zanotował kilka wpadek, swoim wynikiem przekroczył oczekiwania nawet największych optymistów. Podopieczni Arkadiusza Palucha w 28 meczach zdobyli 57 „oczek”, mogąc dodatkowo pochwalić się najlepszą defensywą w całej lidze, która dopuściła do straty zaledwie 21 goli. Po stronie bramek strzelonych widnieje 56, co jest na tą chwilę czwartym rezultatem, ale po ostatniej kolejce może jeszcze ulec zmianie.
Najważniejsze są jednak punkty i miejsce w tabeli, a w tej kwestii Pogoń zaskoczyła wszystkich. Już w A-klasie świerzawianie imponowali grą defensywną, ale wiadomo, że szczebel wyżej wzrasta też poziom. Co ciekawe, Pogoń ani razu nie straciła więcej niż dwóch goli!
- Naszym celem było spokojne utrzymanie, które zapewniliśmy sobie właściwie już w pierwszej rundzie. Wiosną trzeba było więc nieco skorygować nasze założenia, chociaż wiedzieliśmy, że zajęcie miejsca premiowanego awansem nie pozwoli nam zagrać w IV lidze, bo choć organizacyjnie na pewno byśmy dali radę, to finansowo nie jesteśmy na ten poziom przygotowani. Braki kadrowe wymusiły na nas pewne roszady, na treningach sporo pracowaliśmy nad taktyką, różnymi rozwiązaniami stałych fragmentów, czym później potrafiliśmy zaskoczyć przeciwników. Zdarzały nam się słabsze mecze, w spotkaniach z Czarnymi Lwówek Śląski, Hutnikiem Pieńsk czy Spartą Zebrzydowa brakowało koncentracji i zamiast spokojnie zwyciężać, remisowaliśmy. Mówi się, że mistrzostwa zdobywa się w starciach ze słabszymi rywalami, a u nas to nieco kulało, chociaż jak już powiedziałem, wiedzieliśmy, że do IV ligi nie awansujemy, co też mogło wpływać na postawę zawodników w tych meczach. Kiedy naprzeciwko nas stawali ci najmocniejsi, wszyscy chcieli udowodnić coś sobie i przeciwnikom, a gdy rywal był w teorii słabszy, ta para z nas uchodziła. Mimo wszystko to trzecie miejsce jest świetnym wynikiem. Jestem z chłopaków mega dumny, bo chociaż wiosną nie graliśmy właściwie o nic, przegraliśmy tylko dwa spotkania, w dodatku z zespołami, które wywalczyły awans. – podsumował trener Pogoni.
Świerzawianie myślą już o kolejnym sezonie. Wstępnie treningi mają rozpocząć się w połowie lipca, a już po tygodniu trener Paluch planuje pierwszy mecz kontrolny. Szkoleniowiec nie ukrywa, że liczy na transfery, zwłaszcza w formacji ofensywnej. Na dzień dzisiejszy nikt nie zgłosił chęci odejścia, ale szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że Pogoń jest klubem amatorskim i ktoś może opuścić Świerzawę.
- O przyszłym sezonie jeszcze nie rozmawialiśmy, ale wątpię byśmy w przyszłym sezonie mieli włączyć się do walki o awans. W IV lidze potrzebne są nieporównywalnie większe pieniądze, a klub bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego może po awansie więcej stracić niż zyskać. Graliśmy o podium, podium osiągnęliśmy, a teraz czekamy na rozwój wypadków. Może trafi się jakiś poważny sponsor, który zechce zainwestować w Pogoń pieniądze, które pozwolą na dalszy rozwój zespołu i walkę o tą promocję? Wiemy tylko, że w przyszłym sezonie okręgówka będzie mocna, bo spadnie do nas trzy czy cztery zespoły z IV ligi i na razie skupimy się na tym, by dobrze wypaść – zakończył Paluch.