Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Hardcorowe zimowe wulkany (FOTO cz.1)

ZAGRODNO. V, a czwarty na Zamku Grodziec, Zimowy Bieg Wulkanów przeszedł do historii. 211 zawodników, w tym aż 70 kobiet podjęło hardcorową rywalizację z ekstremalną pogodą. Lodowata woda, śliska nawierzchnia, śnieg i tradycyjnie coraz bardzie wymyślne przeszkody na 12 kilometrowej trasie sprawiły iż uczestnicy Zimowego Biegu Wulkanów z pewnością zapamiętają go na długo. Bezkonkurencyjny był na trasie Kuba DRAGOWSKI, który walcząc z własnymi słabościami trasę pokonał w 1 godzinę 33 minuty. Niemal do końca atakował go Ukrainiec Dmitrij Selianin ostatecznie przegrywając o minutę.

Mirosław KOPIŃSKi, twórca i organizator Biegu Wulkanów tegoroczną edycją Zimowego Biegu udowodnił iż spekulowanie o agonii Biegu zarówno w wersji zimowej, jak i letniej jest zdecydowanie nie trafione... - Nie trzeba mi pomagać, wystarczy aby nikt nie przeszkadzał - powtarzał uradowany Kopiński.

Hardcorowe zimowe wulkany (FOTO cz.1)

Najniższe miejsce na podium zajął Bartosz ONISZCZUK. Honor regionu złotoryjskiego ratował znajdujący się w wysokiej od początku sezonu biegowej formie Szymon KUCA z OLAWSA Złotoryja, który do biegł do mety na piątym miejscu w czasie 1 godzina 36 minut.

Po raz pierwszy Zimowy Bieg Wulkanów odbywał się w iście zimowej scenerii. Nasz fotoreporter przyzwyczajony do bywania z aparatem fotograficznych w przedziwnych miejscach przyznał, że Mirosław Kopiński, specjalnie zamówił ekstremalną pogodę i taka właśnie była. Nie tylko niska temperatura, wiatr, ale i śnieg przywitał zawodników na biegu głównym. - Na Grodziec przyjechałem bladym świtem i od razu wysyłałem znajomych smsy iż bez dobrych zimowych opon nie ma po co wybierać się na Bieg Wulkanów - mówi Wojciech SKULIMOWSKI.

Przez 12 kilometrów biegaczki i biegacze musieli zmagać się z małpim gajem, czołgać się pod drutem kolczastym, wdrapywać na strome zbocza by finiszować w zamkowej fosie wypełnionej lodowatą wodą. O skali trudności tegorocznego Biegu niech świadczy fakt iż ostatnia na mecie Marika potrzebowała na pokonanie 12-kilometrowej "drogi przez męke" 3 godzin i 20 minut...

Najszybsza z pań była na mecie Agata PIETROSZEK, która dotarła na dziedziniec zamkowy po 1 godzinie i 40 minutach. A my kibicowaliśmy drużynie legnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. I chyba skutecznie, bo Joanna MIGALSKA była na mecie 110 wyprzedzając koleżanką zza biurka Jolę Skrzypczak. Obie urocze i niesłychanie twarde legniczanki były asekurowane podczas całego biegu przez Ryszarda PIETROSZKA. Czas całej legnickiej trójki to 2 godz 25 minut. I cała trójka zgodnie twierdziła..."że były to najfajniej spędzone dwie godziny na łonie przyrody".

"Koszmar" to było bodaj najczęściej powtarzane słowo na trasie. I może dlatego prawie wszyscy już umawiali się na przyjazd na Grodziec za rok...

Fot. Joanna i Wojciech SKULIMOWSCY 

{gallery}galeria/sport/09-12-17-zimowy-bieg-wulkanow-fot-wojciech-skulimowski{/gallery}

Powiązane wpisy