Wulkan bez trenera stracił błysk
ZŁOTORYJA. W drugim meczu ósmej serii gier, otwierający tabelę Wulkan podejmował Lidera Oldboy. Ekipa obrońców tytułu musiała radzić sobie bez swojego trenera, Arkadiusza Palucha, który przegrał z chorobą i nie mógł wspierać swojego zespołu. Brak twardej ręki był widoczny, bo Wulkan nie miał pomysłu na sforsowanie zasieków Lidera, który przy odrobinie szczęścia mógł pokusić się o sprawienie niespodzianki.
Pierwsze minuty nie zapowiadały tak ciężkiej przeprawy faworyta. Sygnał do ataku dał Marcin Kraśnicki, który bez zastanowienia kropnął na bramkę, a piłka po odbiciu od spojenia wyleciała w aut. Niedługo później szczęścia próbował Mateusz Jaros, jednak i on nie dał rady zaskoczyć Pawła Pastuszaka. Ta sztuka udała się dopiero Andrzejowi Ziembowskiemu, który przymierzył z dystansu, umieszczając piłkę tuż przy słupku. Po zdobytym golu Wulkan stracił impet, oddając pole Liderowi. Podopiecznym Kazimierza Melskiego brakowało jednak wykończenia, co mogło się zemścić po strzale Fabiana Gałaszkiewicza. Napastnik Górnika Złotoryja obił jednak słupek i skończyło się tylko na strachu w ekipie Lidera. W ostatnich minutach pierwszej połowy, multimedaliści ZLH powinni przynajmniej wyrównać. Dariusz Wiciński wyłożył piłkę przed bramkę, gdzie czekał już Artur Baliński. Wydawało się, że piłka musi wylądować w siatce, jednak Mateusz Leśniak wyciągnął się jak struna, odbijając futbolówkę. Moment później golkiper nogą sparował strzał Wicińskiego i Wulkan na przerwę schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Po zmianie stron obrazy gry specjalnie się nie zmienił. Faworyci nadal nie mieli pomysłu na dobicie Lidera, który naprawdę nieźle poczynał sobie w ofensywie. O ile pierwsza próba Kazimierza Melskiego obiła jeszcze słupek, to już drugi atak zakończony strzałem Radosława Wolniczka przyniósł wyrównanie. Ten cios podziałał na zawodników Wulkanu, a szczególnie na Jarosa, motywująco. Zawodnik Polonii Świdnica zdecydował się na indywidualną akcję, po której wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Upływający czas mocno dał się we znaki wiekowym już graczom Lidera Oldboy, co było wodą na młyn dla Wulkanu. Na 3:1 podwyższył Marcin Kraśnicki, zaraz drugiego gola na swoim koncie zapisał Jaros, a jakiekolwiek nadzieje Liderowi odebrał Ziembowski. Zespołowi trenera Melskiego na otarcie łez zostało trafienie Balińskiego, który tuż przed końcową syreną wyszedł sam na sam z Leśniakiem i po minięciu bramkarza, skierował piłkę do pustej bramki.
Wulkan – Lider Oldboy 5:2 (1:0)
Ziembowski 2, Jaros 2, Kraśnicki – Wolniczek, Baliński
Wulkan: Leśniak – Gałaszkiewicz, Jaros, Malik, Kraśnicki, Łuniewski, Paluch, Szajer, Ziembowski
Lider: Pastuszak – Baliński, Golema, Kądzielski, Melski, Mrozek, Stemplowski, Wiciński, Wolak