Rywale wykorzystali pauzę Tornada
ZŁOTORYJA. Zajmujące drugie miejsce w Złotoryjskiej Lidze Halowej Tornado, w niedzielne popołudnie mogło tylko się przyglądać jak jego najwięksi rywale zdobywają punkty. Dziesiąta seria gier ułożyła się tak, że faworyci zwyciężyli swoje mecze, co nie może cieszyć podopiecznych Mirosława Zielenia. Wszystkie trzy spotkania obfitowały w gole, jednak wielkich emocji nie uświadczyliśmy, bo pojedynki były dość jednostronne.
Na początek, w starciu Lidera Złotoryja z Liderem Oldboy zapachniało sensacją, bo choć faworyzowana młodzież prowadziła grę, nadziała się na kontrę, którą celnym strzałem wykończył Adam Wolak. Po kilku nieudanych próbach, do wyrównania doprowadził Kacper Noga, jednak doświadczenie Lidera Odlboy znów dało o sobie znać. Zespół Kazimierza Melskiego oddał drugi strzał i zdobył drugiego gola! Grający trener dobrym podaniem obsłużył Artura Balińskiego, ten wygrał pojedynek z obrońcą, a następnie pokonał Michała Rajczakowskiego. Starszyzna na przerwę schodziła jednak z jednobramkową stratą. Do wyrównania doprowadził bowiem Szymon Szeliga, wykorzystując przytomne zagranie z rzutu wolnego Kacpra Falknera. W tym miejscu na naganę zasłużył blok defensywny Lidera Oldboy, który zostawił zawodnika Pogoni Świerzawa zupełnie bez opieki. Tuż przed końcem młodzież na prowadzenie wyprowadził Maksymilian Czaja, dobijając sparowaną przez Pawła Boryckiego piłkę.
Po zmianie stron mieliśmy efektowną wymianę ciosów, po której obaj bramkarze zebrali porcję braw od publiczności. Sielanka szybko się jednak skończyła, a efektowne trafienie pięta zaliczył Szeliga. Stratę błyskawicznie zmniejszył Dariusz Wiciński, szczęśliwie pokonując Rajczakowskiego uderzeniem z rzutu wolnego. Było to ostatnie trafienie Lidera Oldboy w tym spotkaniu. Kolejny błąd w defensywie rywala wykorzystał Gracjan Wójcik, który oddał lekki, płaski strzał z rzutu wolnego, kompletnie zaskakując przeciwników, spodziewających się podania w głąb pola karnego. Końcówka spotkania to popis Szeligi, który najpierw wpakował piłkę do siatki po rzucie rożnym, następnie wykończył dobre podanie Marcina Franczaka, a na koniec w sytuacji sam na sam minął Rajczakowskiego i ulokował piłkę w pustej już bramce.
- Chłopcy stanęli dzisiaj na wysokości zadania. Dużo biegali, walczyli, starali się i to przyniosło efekty, zwłaszcza, że nasi dzisiejsi rywale są zaawansowani wiekowo, więc to była najprostsza droga do sukcesu. Lider Oldboy na pewno pokonałby nas doświadczeniem, jednak zachowaliśmy spokój i dzięki wybieganiu zdołaliśmy zwyciężyć – podsumował Łukasz Stachowski.
Lider Złotoryja – Lider Oldboy 8:3 (3:2)
Szeliga 5, Noga, Czaja, Wójcik – Wolak, Baliński Wiciński.
Lider: Rajczakowski – Czaja, Falkner, Franczak, Kufel, Noga, Poparda, Szeliga, Wójcik
Oldboy: Borycki – Baliński, Golema, Kądzielski, Melski, Mrozek, Stemplowski, Wiciński, Wolak
W drugim spotkaniu otwierający tabelę Wulkan podejmował znajdującą się na jej drugim końcu Wilkowiankę Wilków. Arkadiusz Paluch nie mógł skorzystać z Mateusza Jarosa i Andrzeja Ziembowskiego, jednak jego zespół nadal pozostawał faworytem.
Obrońcy tytułu oczekiwania szybko przeistoczyli w czyny. Początkowo akcję etatowych gwiazd nie przynosiły rezultatów, więc sprawy w swoje ręce wziął Paluch junior, który po rzucie rożnym potężnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Markowi Łukawskiemu. Wilkowianka z rzadka potrafiła się odgryźć, ale jedna z prób mogła zakończyć się powodzeniem. Piotr Woch uderzył zza pola karnego, a piłka o centymetry minęła bramkę Mateusza Leśniaka. Przed upływem regulaminowych dwudziestu minut Wulkan zdołał podwyższyć prowadzenie, kiedy to sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką jednego z zawodników Wilkowianki. Do piłki podszedł Jacek Bochnia i pewnie wykorzystał szansę.
Niedługo po zmianie stron gola numer trzeci dorzucił Marcin Kraśnicki, następnie swoje drugie trafienie zanotował Bochnia, finalizując ładną akcję Kraśnickiego i Gałaszkiewicza. Dwa kolejne gole padły łupem Aleksa Palucha, który niespodziewanie został jednym z bohaterów Wulkanu. Show graczowi Pogoni Świerzawa skradł nieco Fabian Gałaszkiewicz, który w końcówce wyrównał osiągnięcie Palucha, również kompletując hat- tricka. W międzyczasie honor Wilkowianki uratował Adrian Gugała, na raty pokonując wprowadzonego między słupki Damiana Jażdżyka.
- Dzisiaj zagraliśmy w okrojonym składzie, ale wszystko funkcjonowało tak, jak to sobie założyliśmy. Graliśmy z ostatnim zespołem ligi, jednak jestem przekonany, że gdyby Wilkowianka miała taki skład, co tydzień, na pewno byłaby wyżej w tabeli i mimo wysokiego wyniku nie zagrała dzisiaj źle. My pokazaliśmy się jednak z naprawdę dobrej strony, wykorzystaliśmy większość stworzonych sytuacji i zasłużenie wygraliśmy – na gorąco ocenił Arkadiusz Paluch.
Wulkan – Wilkowianka Wilków 9:1 (2:0)
Paluch 3, Gałaszkiewicz 3, Bochnia 2, Kraśnicki – Gugała
Na zakończenie X kolejki Złotoryjskiej Ligi Halowej miało dojść do rewanżu za remis sprzed kilku tygodni. Podział punktów w meczu Ujemnego Bilansu z Mazurek Teamem był jak na razie jedynym w tym sezonie i wczoraj przez chwilę pachniało powtórką z rozrywki.
Mazurek popełniał sporo prostych błędów w defensywie, co było wodą na młyn dla rewelacji rozgrywek. Gola otwierającego wynik spotkania zdobył Dawid Czarniecki, zaraz niefortunną interwencją popisał się Andrzej Muczyń i po rzucie rożnym pokonał własnego bramkarza. Nadzieję w serca Mazurek Teamu wlał Krzysztof Kaliciak, który z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki po zagraniu Szymona Kaliciaka. Kolejna strata w obronie sprawiła, że Paweł Gajek podwyższył na 3:1, a strzelanie przed przerwą zakończył walczący o koronę króla strzelców Piotr Gajek.
Po zmianie stron zespół Mazurek Teamu przestał rozdawać rywalom prezenty i dość niespodziewanie na parkiet wróciły emocje. Dwie dobre akcje przeprowadził Szymon Kaliciak, który dogrywał piłki Damianowi Kroczakowi. Młody pomocnik Orła Zagrodno jedną z sytuacji wykorzystał, zmniejszając stratę. Kilka chwil później do akcji podłączył się Muczyń, potężnym strzałem zdobywając bramkę kontaktową. Ozdobą meczu był jednak atak dający Mazurek Teamowi remis. Szymon Kaliciak wyłuskał piłkę pod swoją bramką, podał do Krzysztofa Kaliciaka, ten błyskawicznie mu odegrał, a najlepszy strzelec Mazurek Teamu stanął oko w oko z Marcinem Gajkiem, pewnie trafiając do siatki. Remis nie utrzymywał się jednak zbyt długo, bo po kolejnym, szóstym w drugiej połowie, faulu sędzia podyktował przedłużony rzut karny. Piotr Gajek przymierzył w samo „okienko”, nie dając najmniejszych szans Krystianowi Antosowi. Moment później na 6:4 podwyższył Czarniecki i stało się jasne, że zawodnikom z Zagrodna trudno będzie o jakąkolwiek zdobycz punktową. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 9:5, a pozostałe gole zdobyli: Paweł Gajek, Piotr Gajek oraz Szymon Kaliciak.
Ujemny Bilans – Mazurek Team 9:5 (4:1)
Piotr Gajek 4, Paweł Gajek 2, Czarniecki 2, Muczyń (sam.) – K. Kaliciak, Sz. Kaliciak 2, Muczyń
Ujemny Bilans: M. Gajek – Bober, Borycki, Czarniecki, Paweł Gajek, Piotr Gajek, Hyndle, Koszelowski, Szpecht, Zajda
Mazurek: Antos – Bielecki, K. Kaliciak, M. Kaliciak, Sz. Kaliciak, Kroczak, Lisowski, Muczyń