Wulkan obronił tytuł mistrza futsalu
ZŁOTORYJA. Stało się. Dwie kolejki przed końcem Złotoryjskiej Ligi Halowej poznaliśmy jej mistrza. Zgodnie z przewidywaniami, tytuł powędrował, po raz drugi z rzędu, w ręce zawodników prowadzonych przez Arkadiusza Palucha. O triumfie Wulkanu przesądziło starcie z Tornadem, które świeżo koronowany mistrz zwyciężył 7:2. Druga lokata jest marzeniem Ujemnego Bilansu, będącego bezsprzecznie rewelacją rozgrywek. W niedzielę Piotr Gajek i spółka pokonali 4:0 Wilkowiankę Wilków, dzięki czemu mają na swoim koncie tyle samo punktów, co Tornado.
Emocje właściwie się skończyły. Wiemy, kto wygrał, kto zajmie ostatnie miejsce, skład podium także jest znany. Z najważniejszych decyzji, czekamy jeszcze na wyłonienie wicemistrza. O ten tytuł walczy drugie aktualnie Tornado i legitymujący się taką samą ilością punktów Ujemny Bilans.
Halowe granie rozpoczęło się od meczu na szczycie, czyli pojedynku Wulkanu z Tornadem. Od pierwszych minut widać było, że to spotkanie diametralnie będzie się różnić, od tego z pierwszej części sezonu. Tornado wyeliminowało błędy, a Wulkan nie mógł grać z kontry, jednak bardzo szybko objął prowadzenie za sprawą Mateusza Jarosa. Przed przerwą, najlepsze zespoły ZLH nie stworzyły wielu klarownych sytuacji, szans do zdobycia gola upatrując głównie w strzałach z dystansu.
W drugiej części meczu przewaga obrońców tytułu wzrosła. W jednej z pierwszych akcji na 2:0 podwyższył Marcin Kraśnicki, a trzecie, efektowne, trafienie na swoje konto zapisał jego klubowy kolega – Jacek Bochnia. Tornado nie składało broni, jednak nie miało wielu argumentów na dobrze dysponowaną defensywę Wulkanu. Podopieczni Mirosława Zielenia po jednym z kontrataków zdołali zaskoczyć przeciwnika. Akcję, podaniem do Mateusza Dudzica, zainicjował Karol Nowosielski, ten dostrzegł lepiej ustawionego Kamila Białka, który efektownie minął jeszcze obrońcę i pokonał Mateusza Leśniaka. Stracony gol rozjuszył zespół Wulkanu, bo w przeciągu kilku chwil zdobył on trzy gole. Najpierw do siatki, po rzucie rożnym, trafił Radosław Pawlusiński, zaraz ten sam zawodnik wykorzystał podanie Marcina Kraśnickiego i w sytuacji sam na sam z Danielem Tusińskim podwyższył prowadzenie, a na koniec niezdecydowanie Nowosielskiego wykorzystał Łukasz Leśniak, który uprzedził rywala i z bliska skierował piłkę do bramki. Tornado kilkukrotnie próbowało zmniejszyć straty uderzeniami z dystansu, jednak Mateusz Leśniak odbijał kolejne próby Szymona Guta, Kamila Białka oraz Karola Nowosielskiego. W ostatniej fazie spotkania obie ekipy zdobyły po jeszcze jednym golu. Dla Wulkanu trafił Fabian Gałaszkiewicz, a wynik meczu ustalił Paweł Sułek.
- Wygraliśmy mecz finałowy, zapewniliśmy sobie tytuł, więc musimy być zadowoleni. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli zagrać inaczej niż w pierwszym meczu, bo Tornado drugi raz tych samych błędów by nie popełniło. Dzięki temu strzelaliśmy gole również po atakach pozycyjnych, a nie tylko po kontrach. Muszę przyznać, że spodziewałem się nieco trudniejszego meczu – podsumował Arkadiusz Paluch.
Choć szkoleniowiec nie zaprząta sobie głowy kolejną edycją złotoryjskiego futsalu, to ma jednak pewien pomysł na najbliższe rozgrywki. – Chcielibyśmy nowych wyzwań. Jeśli zawodnicy by się zadeklarowali, chcielibyśmy wystartować w lidze legnickiej, ale tylko jeśli włodzarze pozwoliliby nam, jako dwukrotnemu mistrzowi ZLH, wystąpić w I lidze. Kilka lat temu wraz z Darkiem Janiakiem zakładaliśmy zespół Lidera i w ciągu trzech lat dwukrotnie wygraliśmy na legnickich parkietach, więc fajnie byłoby tę historię powtórzyć – kończy Paluch.
Wulkan – Tornado 7:2 (1:0)
Pawlusiński 2, Bochnia, Gałaszkiewicz, Jaros, Kraśnicki, Ł. Leśniak – Białek, Sułek
Wulkan: Leśniak – Bochnia, Gałaszkiewicz, Jaros, Kraśnicki, Ł. Leśniak, Malik, Pawlusiński, Szajer, Ziembowski
Tornado: Tusiński – Białek, Dudzic, Gut, Nowosielski, Rabanda, Sułek, Szydełko
Drugie spotkanie nie miało większej stawki, bo ani Lider Oldboy, ani Mazurek Team nie mają szans nawet na podium. Mimo to, na parkiecie nikt nie odpuszczał, a Lider po trzydziestu sekundach objął prowadzenie! Marcina Toczka, strzałem z rzutu wolnego pokonał Dariusz Wiciński. W pierwszej połowie multimedaliści Złotoryjskiej Ligi Halowej mieli jeszcze jedną szansę, jednak Marcin Toczek odbił zarówno strzał jak i dobitkę Kazimierza Melskiego. Zdecydowanie lepiej poczynał sobie Mazurek Team, który wreszcie pokazał lepszą skuteczność. Wiciński do gola wbitego Toczkowi, dorzucił trafienie samobójcze, niefortunnie przecinając zagranie wzdłuż bramki Michała Kaliciaka. Następnie dwa gole po indywidualnych akcjach zdobył Krzysztof Kaliciak, a Michałowi Kaliciakowi pomógł Paweł Pastuszak, który między nogami przepuścił strzał w środek bramki. Pierwszą połowę, efektownym trafieniem zakończył Damian Kroczak.
Po zmianie stron przez dłuższy czas brakowało klarownych sytuacji, jednak sprawy w swoje ręce wziął Krzysztof Lisowski i po akcji lewą stroną trafił do bramki. Kolejne minuty upływały pod znakiem dominacji Mazurek Teamu, czego efektem były kolejne gole. Po szarży Michała Kaliciaka, formalności dopełnił Szymon Kaliciak, a moment później po podaniu z głębi pola oko w oko z Pastuszakiem stanął Damian Kroczak, zdobywając swojego drugiego gola. Blisko drugiego trafienia był również Szymon Kaliciak, który przegrał jednak pojedynek z Pastuszakiem, rozpoczynając tym samym groźną kontrę Lidera, zakończoną dobrą interwencja Toczka. Tuż przed końcem gwóźdź do trumny rywala wbił Michał Kaliciak, z ostrego kąta posyłając piłkę do siatki.
Mazurek Team – Lider Oldboy 9:1 (5:1)
K. Kaliciak 2, M. Kaliciak 2, Kroczak 2, Sz. Kaliciak, Lisowski, Wiciński (sam) – Wiciński
Mazurek: Toczek – Bielecki, K. Kaliciak, M. Kaliciak, Sz. Kaliciak, Kroczak, Lisowski, Muczyń, Sokołowski
Lider: Pastuszak – Melski, Mrozek, Potempa, Szarata, Wiciński, Wolniczek
Na zakończenie 12. kolejki mieliśmy mecz, który teoretycznie nie powinien przynieść większych emocji, bo zamykająca tabelę Wilkowianka Wilków grała z walczącym o wicemistrzostwo Ujemnym Bilansem. Wszyscy mieli jednak w pamięci pierwsze spotkanie obu ekip, uznawane za najciekawsze w całej trwającej edycji ZLH.
Faworyzowany Ujemny Bilans rozpoczął od mocnego uderzenia, jakim było trafienie Grzegorza Zajdy. Jak się później okazało, gol zawodnika Pogoni Świerzawa był jedynym w pierwszej części meczu, choć okazji, po obu stronach, nie brakowało. Wilkowiankę przed stratą bramek ratowali Tomasz Maciejski i Marek Łukawski. Ten pierwszy w ostatniej chwili zablokował Jarosława Fele, a drugi kapitalnie sparował odbitą od Patryka Skrzypczyka piłkę. Okazję do interwencji miał również Marcin Gajek, kilkukrotnie odbijając futbolówkę po strzałach z dystansu Bartłomieja Bielaka i spółki.
Zabawa zaczęła się jednak po zmianie stron. Przed szansą stanął Piotr Gajek, lecz mając niemal pustą bramkę nieczysto trafił w piłkę, posyłając ją daleko od słupka. W odpowiedzi z dystansu przymierzył Piotr Woch, ale bardzo dobrze interweniował Marcin Gajek. W drugiej połowie golkiper Ujemnego Bilansu miał wiele okazji do zaprezentowania swych umiejętności, a jego czujność najczęściej sprawdzał Michał Maciejski. Napastnik Wilkowianki Wilków, najpierw przymierzył zza pola karnego, Gajek odbił piłkę, ta trafiła w słupek i wróciła w ręce golkipera. Moment później Maciejski junior wyszedł sam na sam z bramkarzem, efektownie go przelobował, ale w ostatniej chwili z pomocą przyszedł Marcin Hyndle, wybijając piłkę i taranując zawodnika z Wilkowa. Gwizdek sędziego jednak milczał, co było chyba słuszną decyzją. Młody napastnik miał jeszcze jedną dogodną okazję, lecz po podaniu Bielaka uderzył milimetry obok słupka. Trzy świetne okazje rywala rozbudziły Ujemny Bilans, który do końcowej syreny nacierał na bramkę strzeżoną przez Artura Srokę. Na 2:0 mógł podwyższyć Dawid Czarniecki, ale po podaniu Gajka, mając przed sobą pustą bramkę, trafił w słupek. Ostatnia minuta przyniosła jednak istną nawałnicę. Zaczęło się od szybkiego rozegrania Piotra Gajka z Zajdą i bramki tego pierwszego. Następnie po szczęśliwym dryblingu, w pole karne zagrał Marcin Hyndle, gdzie Piotr Gajek ekwilibrystycznym uderzeniem… klatką piersiową zdobył gola numer trzy. Nowy nabytek Pogoni Świerzawa zdołał skompletować hat-tricka, wykorzystując podanie Krzysztofa Szpechta. Zegar na tablicy wyników pokazywał w tym momencie dwie setne sekundy do końca spotkania!
Ujemny Bilans zainkasował więc komplet punktów, doganiając tym samym Tornado. Warto zaznaczyć, że rewelacja rozgrywek jest mistrzem końcówek, a dobitnie przekonała się o tym Wilkowianka, która w ostatnich sześćdziesięciu sekundach pierwszego i drugiego spotkania, straciła łącznie… 8 goli!
Ujemny Bilans – Wilkowianka Wilków 4:0 (1:0)
Piotr Gajek 3, Zajda
Ujemny: M. Gajek – Bober, Borycki, Czarniecki, Fela, P. Gajek, Hyndle, Kmiecik, Koszelowski, Szpecht, Zajda
Wilków: Łukawski (Sroka) – Bielak, M. Maciejski, T. Maciejski, Parański, Pinczyński, Skrzypczyk, Stafisz
Tabela:
M Z R P Zdob. Strac. Pkt
1 Wulkan 11 10 0 1 67 19 30 48
2 Tornado 10 7 1 2 60 29 22 31
3 Ujemny Bilans 10 7 1 2 44 32 22 12
4 Lider Złotoryja 10 4 0 6 37 44 12 -7
6 Mazurek Team 11 3 1 7 37 55 10 -18
5 Lider Oldboy 10 3 0 7 28 58 9 -30
7 Wilkowianka 10 0 1 9 17 53 1 -36
Interesująco wygląda również walka o koronę króla strzelców. Na dwie kolejki przed końcem prowadzi Mateusz Jaros, który ma jedno trafienie więcej do Piotra Gajka. Wszystko wskazuje jednak na to, że mecz z Tornadem był dla zawodnika Polonii Świdnica ostatnim w tym sezonie, więc automatycznie szansę na koronę króla strzelców znacząca spadną, bo Gajek i Dudzic mają jeszcze po dwie szansę na podreperowanie swoich kont.
Klasyfikacja strzelców:
1. Mateusz Jaros (Wulkan) – 21 goli ( 1 w ostatniej kolejce)
2. Piotr Gajek (Ujemny Bilans) – 20 goli (3)
3. Mateusz Dudzic (Tornado) - 16