Przełamanie Pogoni
ŚWIERZAWA. W przedsezonowej rozmowie z Arkadiuszem Paluchem, trener Pogoni Świerzawa przepowiadał niesłychanie trudny okres dla swojego zespołu i trzeba przyznać, że się nie pomylił. Pogoń po siedmiu kolejkach miała na swoim koncie zaledwie jeden punkt, po remisie z Piastem Bolków i do spółki z Olimpią Kamienna Góra szorowała dno ligowej tabeli. Coś w ekipie Palucha jedna drgnęło, bo świerzawianie wygrali drugie spotkanie z rzędu, przynajmniej na chwilę łapiąc oddech. Po minimalnym zwycięstwie nad Granicą Bogatynia, Pogoń wreszcie zagrała przekonująco, rozbijając w Pieńsku tamtejszego Hutnika.
Sobotni pojedynek był z serii meczów o „sześć” punktów, bo Hutnik zajmował ostatnie miejsce, lecz miał tyle samo punktów, co Pogoń. Drużyna ze Świerzawy nie dała gospodarzom szans, wygrywając 3:0, choć w pierwszej połowie podopieczni Arkadiusza Palucha mieli sporo szczęścia, bo ratował ich słupek i poprzeczka. Kolejny raz w Pogoni szwankowała skuteczność, lecz to już chyba nikogo nie dziwi. Ostatecznie goście zdołali wywalczyć komplet punktów, a ozdobą pojedynku był gol Łukasza Krajewskiego, zdobyty bezpośrednio z rzutu wolnego.
- Do Pieńska nie pojechaliśmy w najmocniejszym składzie, było nas trzynastu, a pod nieobecność Łukasza Kłobuckiego szansę dostał rezerwowy bramkarz Mateusz Ochab. Zagraliśmy dość dobre spotkanie, jednak te braki kadrowe ciągle nam doskwierają. Dobrze, że już na początku Łukasz Krajewski zdobył pięknego gola, bo później zmarnowaliśmy dwie stuprocentowe okazje i dwukrotnie dopisało nam szczęście, kiedy Hutnik obijał obramowanie naszej bramki strzałami z dystansu i gdyby te uderzenia zmierzały w światło bramki, zapewne skończyłyby się golami. W drugiej połowie zagraliśmy znacznie lepiej, mieliśmy kontrolę nad meczem, całkowicie odcinając rywali od sytuacji. Sami stworzyliśmy ich naprawdę dużo, czego efektem były trafienia Piotrka Gajka i Marcina Gajka. Nie ma co ukrywać, obawialiśmy się tego meczu, chociaż w obecnym położeniu obawiamy się wszystkich meczów, gdyż nasza siła rażenia nie jest największa. Stwarzamy szanse, ale je marnujemy i przegrywamy mecze. Tak było chociażby z Woskarem, gdzie byliśmy znacznie lepszą drużyną, mieliśmy masę okazji, a przegraliśmy 2:1, po dwóch karnych dla drużyny ze Szklarskiej Poręby– podsumował Arkadiusz Paluch.
Pogoń zanotowała więc drugą wygraną z rzędu, obecnie na koncie posiadając siedem „oczek”. Taka zdobycz daje jej trzynastą lokatę, lecz w najbliższych kolejkach świerzawian czekają kolejne arcyważne spotkania, bo po meczu domowym z Nysą Zgorzelec, Pogoń pojedzie do Kamiennej Góry by zagrać z przedostatnią obecnie Olimpią.
- W ostatnich tygodniach mamy bardziej stabilną kadrę. Na początku sezonu była katastrofa, bo w każdym meczu brakowało po kilku podstawowych zawodników. Wesela, wyjazdy służbowe, kontuzje, praca i co tydzień zupełnie inny skład. Z Granicą Bogatynia w ataku musiałem wystawić Łukasza Krajewskiego i Jakuba Madejczyka, czyli duet środkowych obrońców, więc jak widać nasza sytuacja kadrowa nie jest godna pozazdroszczenia – ocenił trener.
- Nysa na pewno jest groźnym rywalem, stara się dużo grać piłką i wszystko zależy od tego jakim składem będę dysponował. Olimpia na własnym terenie też będzie trudnym przeciwnikiem, bo podobnie jak my potrzebuje tych punktów. Jeśli personalnie wszystko się zgra, wierzę w zdobycie sześciu punktów, ale na razie nie zapeszamy. Mieliśmy już w tym sezonie dobre mecze, jak chociażby w Gryfowie Śląskim, gdzie powinniśmy wygrać, a przegraliśmy dając rywalom prezenty. Dla nas teraz najważniejsze są punkty. Czekaliśmy na to przełamanie, liczyłem, że nastąpi ze Stellą, później, że z Gryfem, ale udało się dopiero przed tygodniem, w meczu z Granicą Bogatynia – dodał.
Hutnik Pieńsk – Pogoń Świerzawa 0:3 (0:1)
Krajewski, P. Gajek, M. Gajek
Pogoń: Ochab – Hyndle, Tatuś, W. Chlebosz, Horbacz, Marzec (35. M. Gajek), Wiciński, Kurek, Karpowicz, P. Gajek (80. E. Chlebosz), Krajewski