Do awansu daleko, ale... mrożą szampany po udanej jesieni!
WOJCIESZYN. Choć w V grupie legnickiej B-klasy do rozegrania pozostała jeszcze jedna kolejka, w Wojcieszynie mogą otwierać szampany. Miejscowy Orzeł, mimo pauzy w ostatniej serii gier, przezimuje na fotelu lidera. Przewaga podopiecznych Jarosława Konefała nad grupą pościgową wynosi obecnie pięć „oczek”, więc w najgorszym wypadku stopnieje do dwóch punktów. Dodatkowo Orzeł po pierwszej części sezonu może pochwalić się najlepszą defensywą i bardzo prawdopodobne, że ofensywa lidera także będzie najmocniejsza w stawce.
Przed rozpoczęciem rozgrywek w Wojcieszynie doszło do zmian, zarówno w kadrze jak i na ławce trenerskiej, a nowy szkoleniowiec, Jarosław Konefał musiał przebudować linię obrony swojego zespołu. Ta sztuka trenerowi chyba się udała, bo Orzeł w dwunastu spotkaniach stracił dwanaście goli, pięciokrotnie zachowując czyste konto.
- Ta zmiana taktyki nie poszła do końca po mojej myśli, co zrzucam na karb braku doświadczenia trenerskiego. Spotkania z tymi lepszymi drużynami zweryfikowały nieco nasze zapędy do tych zmian, bo osiem z dwunastu straconych goli strzeliły nam ekipy z Lubiatowa, Jawora i Nowej Wsi Złotoryjskiej. W zimie nadal będziemy pracować nad tym pomysłem i mam nadzieję, że wiosną przyniesie to jeszcze lepszy skutek niż w tej rundzie. Uważam, że wynik meczu w Jaworze nie do końca oddaje przebieg boiskowych wydarzeń, bo mieliśmy tam swoje okazje, których nie wykorzystaliśmy, a przez błędy w defensywie straciliśmy trzy gole. Nie trafiłem z taktyką i biorę to na siebie – ocenił trener Jarosław KONEFAŁ.
Najważniejsze są jednak punkty, a tych Orzeł zdobył trzydzieści, notując dziesięć wygranych i dwie porażki. Obie przegrane miały miejsce na wyjazdach – w Jaworze oraz Lubiatowie. Uczciwie trzeba powiedzieć, że liderowi dopisywało również szczęście. Rezerwom Kuźni i Lubiatowiance przytrafiły się walkowery po wygranych meczach, a dodatkowo podopieczni trenera Konefała zwyciężyli w Nowej Wsi Złotoryjskiej po golu w ostatniej akcji meczu, czy w Piotrowicach, mimo, że miejscowe Chełmy stworzyły masę doskonałych okazji do pokonania golkipera wojcieszynian.
- Jeżeli chodzi o te walkowery, powiem szczerze, że to nie nasza sprawa. Każdy ma swoje kłopoty kadrowe i każdy radzi sobie na swój sposób. Z nami Kuźnia zagrała gołą jedenastką, na niektóre spotkania jeździła w dziesiątkę, ale to są ich problemy, my robimy swoje. A co do meczów w Nowej Wsi Złotoryjskiej czy Piotrowicach, to uważam, że takie spotkania cementują zespół i dają mu jeszcze większy zastrzyk motywacji. Takie wygrane procentują. Ja osobiście wolę wygrać 3:2 w dramatycznych okolicznościach, po zaciętej walce, niż 8:0 na stojąco. W pierwszym przypadku jest znacznie większa satysfakcja i takie punkty smakują znacznie lepiej, gdyż trzeba w ich wywalczenie włożyć znacznie więcej pracy – dodał Jarosław Konefał.
Mimo dwóch porażek i pauzy w ostatniej kolejce, Orzeł jest pewien tytułu mistrza jesieni, ponieważ nad drugim Huraganem i trzecimi rezerwami Kuźni ma pięć punktów przewagi. W niedzielę łatwiejsze zadanie czeka jaworzan, którzy podejmą przedostatniego Sokoła Sokołowiec, więc inny wynik niż wygrana gospodarzy będzie ogromnym zaskoczeniem. Choć Kuźnia pokonała Orła w bezpośrednim starciu, wiosną może mieć trudne zadanie, bo aktualny lider nie zwykł przegrywać na własnym terenie, a do rewanżu dojdzie właśnie w Wojcieszynie. Terminarz drugiej części sezonu ułożył się dla podopiecznych Jarosława Konefała idealnie, bo wiosną na swoim obiekcie, oprócz jaworzan, gościć będą między innymi Lubiatowiankę czy Huragan Nowa Wieś Złotoryjska.
- Bez dwóch zdań to pierwsze miejsce nas cieszy, choć od kilku sezonów widać, że Orzeł walczy o te czołowe lokaty. W poprzednich rozgrywkach również zimowaliśmy na pozycji lidera, ale w ostatecznym rozrachunku nie udało się tego utrzymać. Nie wybiegamy jednak myślami w przyszłość, zawsze myślimy tylko o najbliższym meczu, chcemy zdobyć trzy punkty i jesienią to procentowało. Liczymy, że w rundzie rewanżowej będzie tak samo, choć nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. W przypadku wygranych Kuźni i Huraganu, będziemy mieli zaledwie dwa punkty przewagi, czyli margines błędu jest minimalny, a nie można wykluczyć, że któryś zespół zimą solidnie się wzmocni zawodnikami z wyższych klas. My również chcielibyśmy zwiększyć rywalizację na kilku pozycjach, jednak jest zdecydowanie za wcześnie na konkrety. Na razie priorytetem jest solidne przepracowanie okresu przygotowawczego. Tych najmocniejszych rywali mamy wiosną u siebie, co jest dla nas jakimś plusem i postaramy się to wykorzystać. Deklaracji o awansie składać jednak nie zamierzam, choć nie powiem również, że walczymy o miejsce w środku tabeli. Celem są trzy punkty w każdym kolejnym meczu, a jeśli to się powiedzie, na koniec sezonu będziemy świętować – kończy szkoleniowiec.