Wiosenna odmiana Pogoni. Paluch studzi entuzjazm!
ŚWIERZAWA. W przedsezonowych rozmowach, Pogoń Świerzawa była wymieniana jako jeden z poważniejszych kandydatów do opuszczenia jeleniogórskiej klasy Okręgowej. Niedawna rewelacja tych rozgrywek ma wąską kadrę, zimą nie przeprowadziła żadnych transferów, a dodatkowo z klubem miał się pożegnać Piotr Gajek. Ostatecznie napastnik postanowił wspomóc kolegów w walce o zachowanie ligowego bytu, a Pogoń zdaje sobie kpić z kibicowskich typów, wygrywając oba wiosenne spotkania.
Nawet trener Arkadiusz Paluch nie krył pesymizmu. Już jesienią miewał problemy kadrowe, które dodatkowo potęgowały urazy i kartki. Do wiosny Pogoń przystąpiła bez kontuzjowanych Łukasza Tatusia oraz Wojciecha Chlebosza, a wyniki meczów sparingowych również nie mogły napawać optymizmem. Szkoleniowiec ciągle trzymał się swojej teorii, że mecze kontrolne mają być dodatkową jednostką treningową, nie przykładając uwagi do ich rezultatów.
Pogoń mimo niedogodności zaliczyła kapitalne wejście w rundę rewanżową. Na inaugurację, przed własną publicznością pokonała zimującego na czwartej pozycji Włókniarza Leśna, a w poprzedniej kolejce okazała się o jedną bramkę lepsza od walczącego o utrzymanie Piasta Bolków.
- Chociaż Piast Bolków jest w tabeli stosunkowo nisko, to ten mecz był trudniejszy od starcia z ocierającym się o podium Włókniarzem Leśna. Piast u siebie może sprawić kilka niespodzianek, bo jest zespołem niesamowicie walecznym, a do tego ma atut w postaci małego boiska, przez co zespołom z czołówki może być ciężko rozwinąć skrzydła. Włókniarz przegrał z nami, a tydzień później rozbił Łużyce Lubań aż 4:0, by następnie wyeliminować w półfinale Pucharu Polski Karkonosze Jelenia Góra, więc na pewno zimą nie stracił na jakości.
Wiedzieliśmy, że to Leśna jest będzie faworytem, ale zagraliśmy świetny mecz, który powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej. Na pewno pomogła nam czerwona kartka dla gości, otrzymana już po kwadransie gry, lecz zawodnik nieprzepisowo powstrzymał wychodzącego sam na sam z bramkarzem Piotrka Gajka i musiał zdawać sobie sprawę z konsekwencji tego faulu. Kiedy graliśmy po jedenastu również wyglądaliśmy lepiej, bo kilka chwil wcześniej zmarnowaliśmy „setkę” – podsumował początek rundy wiosennej Arkadiusz Paluch.
Mecz w Bolkowie był niesamowicie zacięty, a zawodnicy nie odstawiali nóg, czego efektem było sporo żółtych kartek. Świerzawiani zostali napomniani aż pięć razy, jednak szkoleniowcowi sen z powiek spędzają kartoniki obejrzane przez Mariusza Horbacza i Jarosława Wicińskiego, bo oznaczają, że z usług tego duetu nie będzie mógł skorzystać w najbliższym spotkaniu z Piastem Wykroty.
- Zaczynają się schody. Fajnie zaczęliśmy, wygraliśmy dwa mecze, ale w Wykrotach nie będę mógł skorzystać z kolejnych dwóch graczy, którym przyjdzie pauzować za kartki. Niestety, wypadli Mariusz Horbacz oraz Jarek Wiciński, a niespecjalnie mamy ich kim zastąpić. Dotychczas jakoś to układaliśmy, choć na skrzydle wychodził Marcin Gajek, którego przecież wszyscy kojarzą z gry na bramce, ewentualnie w ataku, jednak musimy jakoś łatać te dziury i z jego postawy mogę być zadowolony – dodał Paluch.
Zimą z Pogonią miał pożegnać się Piotr Gajek, który jedną nogą był już w imienniczce z Przyborowa, grającej w zielonogórskiej klasie Okręgowej. Napastnik ostatecznie został w Świerzawie, a jego obecny zespół już zdążył na tym skorzystać.
- Piotrek zachował się bardzo fajnie. Widział w jakiej jesteśmy sytuacji i myślę, że to przeważyło, bo postanowił do końca sezonu zostać w Pogoni, by pomóc w utrzymaniu. Jego pozostanie nie rozwiązuje wszystkich problemów, jednak obecność Piotrka na boisku już nam pomogła, bo przecież to on zapewnił wygraną w pierwszym spotkaniu z Włókniarzem – przybliżył kulisy pozostania Gajka szkoleniowiec.
Choć początek rundy wiosennej w wykonaniu Pogoni może rozbudzać nadzieje kibiców, Arkadiusz Paluch studzi emocje i nie zamierza pompować balonu. Trener wie, że sześć punktów w dwóch spotkaniach to kapitalny wynik, jednak zdaje sobie sprawę z kolejnych, jeszcze cięższych batalii.
- Wszyscy wiemy, że przed nami strasznie ciężka runda i musimy wystrzegać się tych kartek. Może brakuje nam jakości, ale trenowaliśmy niesamowicie ciężko, więc nadrabiamy kondycją i zaangażowaniem. Teraz czekają nas jeszcze trudniejsze spotkania. Najpierw zagramy z Piastem Wykroty, następnie pojedziemy do Warty Bolesławieckiej, która w tabeli jest za nami, ale gdyby nie kara walkowerów, walczyłaby o awans, a później zagramy z niesamowicie wzmocnionym zimą Woskarem, który jest naszym niemalże derbowym rywalem. Mimo falstartu, drużyna ze Szklarskiej Poręby to jedna z najmocniejszych kadrowo w całej lidze, a do rywalizacji z nami mogą się już dotrzeć, więc czeka nas niesamowicie ciężkie zadanie. Część zawodników dopiero wchodzi do tej klasy Okręgowej, widać, że robią postępy, ale jeśli taki chłopak, który w życiu grał tylko w B-klasie będzie musiał zagrać na przykład na mającego ekstraklasową przeszłość Krzyśka Kaliciaka, to może być problemem już nie do przeskoczenia. Generalnie liga jest bardzo wyrównana, co widać po tabeli. My zajmujemy dziesiąte miejsce i do piątego Piasta Wykroty tracimy dwa punkty! Nie popadamy w hurraoptymizm, wiemy czym dysponujemy, wiemy, że jedna czy dwie porażki mocno mogą skomplikować sytuację, ale bardzo chcielibyśmy podtrzymać dobrą passę – kończy Paluch.