4-ligowy klasyk w złotym grodzie...
ZŁOTORYJA. Hitem weekendowej serii spotkań w 4 lidze będzie starcie Górnika Złotoryja z Prochowiczanką. Zarówno podopieczni Eugeniusza Oleśkiewicza jak i Jarosława Pedryca mają już za sobą przymusowe pauzy, spowodowane wycofaniem z rozgrywek Olimpii Kowary. Wiosną zdecydowanie lepiej radzą sobie złotoryjanie, w trzech meczach zdobywając siedem „oczek”. Prochowiczanka zdołała wywalczyć tylko jeden punkt, jednak miała nieporównywalnie cięższy terminarz.
Górnik rozpoczął wiosenne zmagania tydzień później od wszystkich, bo na inaugurację miał grać właśnie ze wspomnianą na wstępie Olimpią, jednak kiedy już wrócił do gry, z kwitkiem odprawił BKS Bolesławiec, zwyciężając 3:0. Tydzień później czekało go znacznie trudniejsze zadanie, któremu również podołał, pokonując w Prochowicach Orkana Szczedrzykowice 1:0. W ostatni weekend złotoryjanie dość niespodziewanie stracili pierwsze punkty, bezbramkowo remisując z zamykającą tabelę Victorią Ruszów.
Prochowiczanka dałaby wiele by mieć taki bilans, jednak podopieczni Jarosława Pedryca rozpoczynali z wysokiego „C”, bo na przywitanie z rundą wiosenną grali z zespołami otwierającymi tabelę. Efekty? 0:3 w Strzegomiu i 0:1 z rezerwami Chrobrego przed własną publicznością. Po tygodniowej przerwie prochowiczanie się przełamali, pokonując u siebie BKS Bolesławiec 4:1.
- Mecz w Strzegomiu nie był w naszym wykonaniu zły, choć do przerwy przegrywaliśmy 0:2, ale potrafiliśmy napsuć nieco krwi faworytom. Wiedzieliśmy, że rezerwy Chrobrego przyjadą do nas w słabszym składzie niż jesienią, mieliśmy atut w postaci własnego boiska i do wywalczenia korzystnego rezultatu zabrakło tylko szczęścia. Stworzyliśmy pięć świetnych okazji, wszystkie zmarnowaliśmy, co się zemściło. Chrobry miał właściwie dwie sytuacje i jedną wykorzystał. Fajnie, że po tej przegranej z Chrobrym, w Grębocicach zawodnicy byli bardzo zdeterminowani i po wyrównanym spotkaniu pokonali Spartę 2:0, co dodało nam animuszu. Już trzy dni później rywalizowaliśmy z BKS-em Bolesławiec, który ograliśmy 4:1, zdobywając pierwsze wiosenne punkty – podsumował Jarosław Pedryc.
Po starciu ligowym, Prochowiczanka kolejny raz rywalizowała w Pucharze Polski, kończąc swój udział na półfinale. W pojedynku czwartoligowców, prochowiczanie ulegli w rzutach karnych Orli Wąsosz 6:5.
- Nieco obawiam się, że zawodnicy mogą odczuwać ten mecz w nogach. Boisko było dość grząskie, ale ostatnie zajęcia przed spotkaniem z Górnikiem miały charakter typowo regeneracyjny i mam nadzieję, że pucharowa potyczka nie wpłynie na naszą postawę. Z BKS-em również graliśmy trzy dni po meczu Pucharu Polski i udało się wygrać, więc ten mikrocykl zdał egzamin. Mamy nadzieję, że teraz będzie podobnie – dodał trener Prochowiczanki.
Szkoleniowiec chciał osiągnąć jak najlepszy wynik w „Pucharze Tysiąca Drużyn”, ale nie ukrywa, że odpadnięcie przyniosło mu delikatną ulgę. Priorytetem jest bowiem utrzymanie, a teraz prochowiczanie mogę w pełni skupić się na łapaniu ligowych punktów.
- O ile dobrze pamiętam, ostatni raz w finale okręgowego Pucharu Polski Prochowiczanka grała wiele lat temu, kiedy jeszcze sam byłem czynnym zawodnikiem. Mierzyliśmy się wówczas z Kuźnią Jawor i z jednej strony fajnie byłoby zagrać przeciwko zawodnikom rezerw Zagłębia Lubin, bo w ich składzie są gracze obyci w Ekstraklasie, ale takie spotkania mogą później odbijać się czkawką w lidze. Do finału na Stadionie Narodowym i tak raczej byśmy nie doszli – puścił oko Pedryc.
W sobotnim meczu z Górnikiem Złotoryja, do kadry gości prawdopodobnie wróci już Piotr Niewdana, leczący w ostatnich dniach kontuzję. Szkoleniowiec liczy również na obecność Tomasza Azikiewicza, któremu grę może uniemożliwić praca.
Eugeniusz Oleśkiewicz niemal na pewno nie będzie mógł skorzystać z usług jednego z bohaterów jesiennego starcia – Kamila Zielińskiego.
Faworytem z pewnością jest Górnik, choć wiosną złotoryjanie nie mają już takiego polotu, jakim rozbijali rywali w rundzie jesiennej. Dodatkowo podopieczni trenera Oleśkiewicza będą chcieli zmazać plamę, po niespodziewanym remisie z „czerwoną latarnią”.
- Mecz w Złotoryi na pewno będzie bardzo ciężki, ale mogę zapewnić, że woli walki nam nie zabraknie. Chcielibyśmy podtrzymać passę dobrych spotkań. Zdajemy sobie sprawę, w którym miejscu jesteśmy my, a w którym jest Górnik, jednak niezależnie od wyniku chcemy zostawić po sobie dobre wrażenie. Na pewno fajnie byłoby zdobyć w Złotoryi jakieś punkty – zakończył Pedryc.
Górnik Złotoryja – Prochowiczanka Prochowice
sobota, 06.04
Godzina 16:00