Huragan wieje ku A-klasie...
NOWA WIEŚ ZŁOTORYJSKA. O pięknie futbolu w niższych ligach może świadczyć sytuacja z V grupy legnickiej B-klasy, gdzie na fotelu lidera zimował Orzeł Wojcieszyn i to jemu dawano największe szanse na awans. Sam, w przedsezonowych zapowiedziach spodziewałem się spokojnego marszu Orła do A-klasy, jednak teraz musze posypać głowę popiołem. Wystarczyły trzy kolejki i z dwóch punktów przewagi, zrobiły się trzy „oczka” straty! W najlepszej sytuacji jest obecnie Huragan Nowa Wieś Zlotoryjska, który bez zbędnego szumu wykorzystał potknięcia niedawnego lidera i wskoczył na pierwsze miejsce.
Huragan od dłuższego czasu kręci się w czubie tabeli, na co spory wpływ miało rozwiązanie Polonii Ernestynów. Stamtąd do Nowej Wsi Złotoryjskiej trafiło kilku graczy stanowiących kręgosłup drużyny Mariusza Stemplowskiego.
Po rundzie jesiennej Huragan miał do Orła dwa punkty straty, więc różnica była właściwie minimalna. W drugą część sezonu obie ekipy weszły zgoła odmiennie, bo niedawny lider w trzech spotkaniach zanotował kolejno remis, wygraną i porażkę, natomiast aktualny lider zanotował trzy pewne zwycięstwa, choć trzeba przyznać, że mierzył się ze słabszymi zespołami.
O ile pierwsze wiosenne starcie z Lubiatowianką mogło spędzać sen z powiek kibiców, to już ogranie dołujących Sokoła Sokołowiec i Rataja Paszowice było obowiązkiem podopiecznych trenera Stemplowskiego.
- Bardzo ciężko pracowaliśmy w zimie, więc te wyniki odzwierciedlają wysiłek włożony w okres przygotowawczy. Na pewno mieliśmy jakieś obawy przed Lubiatowem, bo raz, że było to pierwsze spotkanie w rundzie wiosennej, a dwa- mecz derbowy. Udało się wygrać, później wysoko pokonaliśmy kolejnych rywali i jesteśmy bardzo zadowoleni z początku w naszym wykonaniu – podsumował szkoleniowiec.
Huragan zimą sprowadził Krzysztofa Ariana, na którego bardzo liczy Stemplowski. Doświadczony, ograny w wyższych ligach zawodnik już spłaca kredyt zaufania, a dodatkowo szanse dostają młodzi gracze.
- W meczu z Ratajem Paszowice od pierwszych minut zagrał Wojciech Kondziołka, który trafił do nas jakiś czas temu, ale miał przerwę w grze. Widać w nim spory potencjał i nie ukrywam, że liczę na jego pomoc w rundzie wiosennej – dodał trener.
Dobra postawa Huraganu mogła zostać stłumiona przez Orła, który rozdawał karty. Zespół Jarosława Konefała zanotował jednak falstart, bo w meczu inaugurującym piłkarską wiosnę zremisował z Tatrą Krzeniów, a ostatnio uległ Lechii Rokitnica, tracąc tym samym fotel lidera. Takie rezultaty zaskakują wszystkich obserwatorów B-klasy, bo Orzeł kadrowo powinien poradzić sobie nawet szczebel wyżej.
- Postawa Wojcieszyna jest dla mnie sporym zaskoczeniem, bo przecież nieprzypadkowo zimowali na pierwszym miejscu. W poprzednich latach również byli w czołówce i są naprawdę dobra drużyną. Widziałem ich starcie z Chełmcem i mogę powiedzieć, że widać w tym zespole jakość – ocenił Mariusz Stemplowski.
Bezpośredni pojedynek kandydatów do awansu przypada na rozgrywaną 1 maja dziewiętnastą kolejkę. Jesienią, w Nowej Wsi Złotoryjskiej było 3:2 dla Orła, więc wicelider ma handicap w postaci lepszego bilansu bezpośrednich spotkań.
- Mecz z Orłem na pewno będzie bardzo ważny dla układu tabeli, ale zanim pojedziemy do Wojcieszyna czekają nas inne, równie ciężkie spotkania, z Płomieniem Nowa Wieś Grodziska oraz Platanem Sichów. Po bezpośrednim starciu zagramy jeszcze z Tatrą Krzeniów i rezerwami Kuźni, więc jeszcze wiele może się wydarzyć, zwłaszcza, że jaworzanie są nieobliczalnym zespołem. Jeśli mają posiłki z pierwszego zespołu, mogą pokonać każdego, bo wyszkoleniem technicznym i taktycznym przewyższają wszystkich w tej lidze – powiedział trener Huraganu.
Mariusz Stemplowski nie ukrywa, że jego celem jest awans, choć nie ma zamiaru pompować balonu, ponieważ w poprzednich latach przyniosło to skutek odwrotny do oczekiwanego.
- Gra się po to, by zdobyć tytuł, a w tym przypadku daje on awans. Wiemy, że nikt nam nie odda punktów za darmo i na tym poziomie wiele zależy od dyspozycji dnia. W poprzednich latach nakładaliśmy na siebie niepotrzebną presję, za wszelką cenę chcieliśmy awansować, lecz w kluczowych momentach zawodziliśmy i kończyło się klapą. Teraz podchodzimy bez napinki, myślimy tylko o kolejnym spotkaniu i mamy nadzieję, że to pomoże w realizacji celu – zakończył szkoleniowiec.