Nysa wyschła po walce...
ZAGRODNO. Choć w ligowej tabeli Nysę Wiadrów i Orła Zagrodno dzieli przepaść, to dzisiejszy pojedynek był dla gospodarzy bardzo ciężką przeprawą. Oba zespoły musiały radzić sobie bez pomocy rezerwowych, co przy lejącym się z nieba żarze, było sporym wyzwaniem. Trudy spotkania lepiej zniósł Orzeł, który całe spotkanie bił głową w mur, lecz w końcówce dzięki najlepszemu na boisku Damianowi Kroczakowi, miejscowi zdołali objąć, a w doliczonym czasie gry podwyższyć prowadzenie.
Od samego początku widać było, że Nysa przyjechała do Zagrodna po bezbramkowy remis. Już w pierwszej połowie goście przedłużali wznowienia gry, skradając cenne sekundy. Orzeł miał problemy ze sforsowaniem zaparkowanego na własnej połowie „autobusu”, choć kilka okazji udało mu się stworzyć. Najlepsze miał Damian Kroczak, który jako jedyny odważniej wchodził w pojedynki jeden na jeden. Po solowym rajdzie rozgrywający gospodarzy stanął oko w oko z Mariuszem Bieliczem, lecz golkiper nogą zdołał sparować uderzenie. W pierwszej połowie broniący dostępu do bramki Orła Przemysław Radkowski był właściwie bezrobotny, choć dwukrotnie przed poważniejszym zagrożeniem uratowali go obrońcy.
Po zmianie stron obraz gry na kilka minut uległ zmianie, bo po długich podaniach z głębi pola Nysa miała trzy rzuty wolne z niebezpiecznej odległości, jednak nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe. Orzeł szybko uspokoił swoją grę, kolejny raz spychając gości do głębokiej defensywy, a widoczne zmęczenie zaczęło przekładać się na okazje pod bramką Bielicza. Ofensywa miejscowych była jednak ze skutecznością na bakier, marnując kolejne szanse. Kiedy wydawało się, że zebrani kibice nie obejrzą bramek, sprawy w swoje ręce wziął Damian Kroczak, który z dziecinną łatwością ograł dwóch rywali, a trzeci wyciął go tuż za linią pola karnego i sędzia bez wahania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany, pewnym uderzeniem otwierając wynik meczu. Nysa nie miała już nic stracenia, rzucając się do nieco chaotycznej ofensywy, ale zamiast wyrównania, przyjęła drugi cios. Po błędzie w rozegraniu Kroczak przejął futbolówkę, wyszedł sam na sam z Bieliczem i tym razem wygrał pojedynek, przypieczętowując wygraną.
Dzięki zgarnięciu pełnej puli, Orzeł wrócił na czwarte miejsce. Dla kibiców i zawodników z Zagrodna, równie ważną informacją, co zdobycie trzech punktów, był powrót na zieloną murawę kapitana, Łukasza Bieleckiego, który z powodu kontuzji pauzował od ostatniego meczu rundy jesiennej, z rezerwami Górnika Złotoryja!
Orzeł Zagrodno – Nysa Wiadrów 2:0 (0:0)
D. Kroczak 87’ (k), 90+3
Orzeł: Radkowski – Zielonka, Sokołowski, B. Bielecki, Graczyk, K. Kroczak, Jaz, D. Kroczak, Ł. Bielecki, Markiewicz, Kuboń
Nysa: M. Bielicz – F. Bielicz, Bialek, Buroń, Głuch, Matkowski, Mitaszewski, Sabat, Snoch, Zaliński, Zawadzki