Trener Skarbek bez Przyszłości
PRUSICE. Wraz z końcem rundy jesiennej, swoją wieloletnią pracę na rzecz Przyszłości Prusice zakończył jej trener Jan Skarbek. Ojciec największych sukcesów drużyny z małej, podzłotoryjskiej wioski zdaje się być w tym klubie od zawsze, więc nie powinno dziwić, że nawet obecni zawodnicy na czele z synem byłego już trenera Patrykiem Skarbkiem czy prezesem Pawłem Piątkiem nie byli w stanie, z pełnym przekonaniem podać roku objęcia sterów przez szkoleniowca! Śmiało można więc powiedzieć, że w Prusicach dochodzi do bardzo istotnej zmiany, choć zaskoczeniem była ona głównie dla zawodników, ponieważ Jan Skarbek już przed rozpoczęciem rozgrywek w klasie Okręgowej poinformował zarząd o swoich planach.
Jak wspomnieliśmy na wstępie, trudno powiedzieć ile dokładnie Jan Skarbek pracował w Przyszłości, choć wiadomo, że był to okres przynajmniej piętnastu lat, z półroczną przerwą – na epizod w juniorach młodszych Górnika Złotoryja.
Mało jest w okolicy szkoleniowców z takim stażem i takimi sukcesami osiągniętymi z jednym klubem, ponieważ w trenerskim CV może sobie wpisać awans do A-klasy w sezonie 2008/2009 (na spółkę ze Stanisławem Kotylakiem), trzy awanse do klasy Okręgowej i absolutną dominację na lokalnym podwórku, gdzie Przyszłość co roku wygrywała rozgrywki o Puchar Wójta Gminy Złotoryja.
Dla niektórych takie osiągnięcia mogą być nieprzekonujące, jednak trzeba pamiętać, że klub z Prusic nigdy nie uchodził za finansowego potentata i budował zespół na zdrowych zasadach, głównie opierając się na zawodnikach z wioski oraz nie przekonując nikogo do reprezentowania barw Przyszłości gratyfikacjami finansowymi.
Choć w trwającym sezonie, beniaminkowi klasy Okręgowej nie idzie zbyt imponująco, bo po rundzie jesiennej ma na koncie dziewięć punktów, co daje dopiero trzynastą lokatę, to dla kibiców i zawodników informacja o rezygnacji Jana Skarbka była sporym zaskoczeniem.
Trener podjął taką decyzję dużo wcześniej i osiągane przez prusiczan wyniki nie miały w tym przypadku nic do rzeczy.
- Prawdę mówiąc, o moich planach rozmawiałem z prezesem już przed sezonem, ponieważ mam w najbliższym czasie zabieg na kolano i chcę skupić się na powrocie do zdrowia. Generalnie miałem wcale nie zaczynać tych rozgrywek z Przyszłością, lecz przesunięto mi termin operacji na styczeń i umówiliśmy się, że w rundzie jesiennej jeszcze będę zasiadał na stołku trenerskim. Nie chodziło więc o wyniki, ale woleliśmy nic nie mówić samym zawodnikom, ponieważ nie wiadomo, jak zachowywaliby się na boisku, gdyby było wiadomo o moim odejściu. Chciałem zdobyć jak najwięcej punktów, by później nikt nie pomyślał, że Skarbek ucieka jak szczur z tonącego okrętu, ale ostatecznie dorobek nie może rzucać na kolana. Podziękowaliśmy sobie za te lata współpracy, rozstaliśmy się w przyjacielskiej atmosferze i sentyment do Przyszłości zostanie na pewno do końca życia – powiedział sam zainteresowany.
Choć przed podjęciem się pracy trenerskiej Jan Skarbek przez wiele lat grał dla Wilkowianki Wilków, to jego nazwisko od dawna kojarzy się tylko z Przyszłością. Szkoleniowiec, mimo sukcesów z byłym już klubem, po powrocie do pełni zdrowia nie planuje powrotu na karuzelę trenerską.
- Teraz chciałbym zobaczyć jak wygląda morze w innym miesiącu niż czerwiec, bo zawsze w tym okresie letnim były treningi, mecze, przygotowania i jakoś nie było okazji – z uśmiechem powiedział Jan Skarbek, po chwili ciesząc się również, że teraz znajdzie więcej czasu dla rodziny.
- Można powiedzieć, że nie miałem też wiele czasu by w stu procentach poświęcić się wychowaniu dzieci, więc teraz mogę zająć się wnukami. Życzę drużynie jak najlepiej i mam nadzieję, że mój następca będzie potrafił funkcjonować w tej naszej wiejskiej rzeczywistości, gdzie klub tworzymy wszyscy i bez wyjątków angażujemy się we wszystkie aspekty jego funkcjonowania.
Teraz Przyszłość dzielnie szuka nowego szkoleniowca i z naszych informacji wynika że, prowadzi już pierwsze rozmowy z potencjalnymi kandydatami.
Nam na pewno będzie brakować Jana Skarbka na ławce trenerskiej, ponieważ zawsze był chętny do współpracy i niezależnie od wyników nie unikał rozmów dotyczących klubu czy postawy zespołu, niemniej życzymy szkoleniowcowi dużo zdrowia!