Wiosenne fedrowanie Górnika (FOTO)
ZŁOTORYJA. Przeniesienie pierwszej kolejki rundy wiosennej na listopad, okazało się świetnym pomysłem dla wszystkich związanych z Górnikiem Złotoryja, bo pogoda jak na tą porę roku była idealna, a zawodnicy zdołali dostosować się do jej poziomu i po bardzo dobrej drugiej połowie pokonali Lotnik Jeżów Sudecki aż 4:0. Złotoryjanie z nawiązką odrobili więc straty z inauguracji sezonu, kiedy na terenie beniaminka przegrali 0:2, a dodatkowo należy odnotować przełamanie Tomasza Kociszewskiego, który napoczął beniaminka oraz wejścia smoka w wykonaniu Macieja Grzyba – autora trafienia ustalającego wynik meczu.
W pierwszej części spotkania aż nadto widoczny był brak w szeregach Górnika Marcina Franczaka, Damiana Ciunowicza i kontuzjowanego Marcina Baszczaka, bo złotoryjanie właściwie ani razu z akcji poważnie nie zagrozili bramce Adriana Jarosza. Golkiperowi Lotnika serce mocniej mogło zabić tylko raz, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jakub Olewnik główkował w poprzeczkę. Jego vis a vis, Michał Piotrowski, również nie mógł narzekać na nadmiar pracy, bo mimo, że zawodnicy beniaminka kilkukrotnie minęli defensywę Górnika, to brakowało im celności i nie trafiali w światło bramki.
Po pierwszej połowie, w której sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, kibice mieli prawo żałować wyboru niedzielnej rozrywki, jednak po zmianie stron w zawodników obu ekip wstąpiły dodatkowe pokłady energii i na murawie zaczęło się coś dziać.
Już w 50. minucie gospodarze otworzyli wynik spotkania, a konkretnie uczynił to Tomasz Kociszewski, zdobywając tym samym swojego pierwszego ligowego gola dla Górnika! Napastnik popisał się efektownym „szczupakiem”, finalizując dośrodkowanie Karola Nowosielskiego. Niedługo później do siatki trafił Mateusz Dudzic, dobijając uderzenie Olewnika, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną i złotoryjanie nadal prowadzili tylko jednym golem. Lotnik również miał swoją okazję, lecz płaski strzał Michała Piwińskiego, końcami palców sparował Piotrowski, ratując tym samym Górnika przed utratą gola. Po rzucie rożnym beniaminka, gospodarze wyprowadzili szybki kontratak, jednak Jarosz zdołał złapać piłkę po uderzeniu z powietrza Bartosza Hanieckiego. Golkiper przyjezdnych nie mógł wiele zrobić przy następnym ataku Górnika, bo kolejna centra z prawego skrzydła trafiła na głowę Dudzica, a kapitan tym razem zdobył gola już zgodnie z przepisami. Swój udział w trafieniu miał również Kociszewski, który próbując przeciąć odbicie kapitana złotoryjan, zmylił bramkarza i ten nie zdążył ze skuteczną interwencją. Drugi gol podciął skrzydła lotnikom i dominacja podopiecznych trenera Oleśkiewicza nie podlegała dyskusji. Swoje trafienie mógł zanotować Haniecki, jednak po dobrym podaniu od wprowadzonego na boisko z ławki rezerwowych Jakuba Radkiewicza nieczysto trafił w piłkę, posyłając ją obok słupka. Pięć minut przed końcem młody napastnik dopisał do swojego konta asystę, bo jego zagranie w pole karne pewnie wykończył Dudzic. W ostatniej akcji meczu, do protokołu wpisał się również Maciej Grzyb, który w trwającym sezonie dostawał od trenera epizodyczne role, wchodząc na końcówki spotkań. Tym razem pięć minut wystarczyło mu by zdobyć gola. Grzyb najlepiej odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu po rzucie wolnym egzekwowanym przez Mateusza Dudzica i z bliskiej odległości ustalił wynik spotkania, a sędzia nie pozwolił gościom na wznowienie gry, odgwizdując koniec meczu.
Górnik Złotoryja – Lotnik Jeżów Sudecki 4:0 (0:0)
Kociszewski 50’, Dudzic 71’, 85’, Grzyb 90’
Górnik: Piotrowski – Krzeszowiec, Olewnik (85. Grzyb), Sułek, Haniecki (89. Kufel), Dudzic, Pilarowski, Serweciński, Kociszewski (74. Radkiewicz), Nowosielski (89. Marchewka), Pinczyński (62. Poparda)
Lotnik: Jarosz – Madej, Lis (78. Wyka), Szeliga, Piwiński, Niemirski, Suchanecki (57. Zawadzki), Górgul, Kieć, Ziomek, Łozowski
{gallery}galeria/sport/24-11-19-Gornik-Zlotoryja-Lotnik-Jezow-Sudecki-fot-ewa-jakubowska{/gallery}
