Słabsza jesień "Piwoszy"
KRZENIÓW. Trwające rozgrywki są w wykonaniu Tatry Krzeniów sporym rozczarowaniem, ponieważ po raz ostatni, tak kiepsko zespół z Nowego Kościoła punktował osiem lat temu, czyli w pierwszym sezonie swojego istnienia. Popularni „Piwosze” po rundzie jesiennej mają na koncie zaledwie dziewięć punktów, jednak potrafili sprawić niespodziankę, pokonując walczącą o awans Olimpię Olszanica. Niestety, częściej zawodzili, przegrywając między innymi z Fenixem Pielgrzymka, Lechią Rokitnica czy rezerwami Wilkowianki Wilków. Prezes Krzysztof Motyl nie ukrywa rozczarowania wynikami, jednak zapowiada, że wiosną Tatra będzie się prezentować znacznie lepiej.
Choć Piwosze nigdy nie uchodzili za ligowego hegemona, to w ostatnich sezonach finiszowali w okolicach środka stawki, czasami nawet kręcąc się obok podium. Tegoroczne wyniki muszą więc być sporym zaskoczeniem dla wszystkich, ponieważ by znaleźć rundę z gorszą średnią punktów, trzeba cofnąć się do samego początku ośmioletniej historii Tatry Krzeniów.
Z jednej strony runda była fatalna, a z drugiej zawodnicy Andrzeja Boryckiego mieli przebłyski, ponieważ za takie należy uznać domowe zwycięstwo nad wiceliderem z Olszanicy czy zostawienie w pokonanym polu zawsze solidnego LKS-u Chełmiec.
- Runda jesienna była bardzo nieudana, a główną przyczyną takiego stanu rzeczy były kontuzje podstawowych zawodników. Przez nie, w kilku spotkaniach mieliśmy do dyspozycji gołą jedenastkę, a dwaj bramkarze musieli występować w polu. W ostatecznym rozrachunku zdobyliśmy tylko dziewięć punktów, choć uważam, że powinniśmy mieć ich więcej, gdyż były mecze, w których byliśmy lepsi, a z boiska schodziliśmy pokonani. Los częściowo nam to oddał w starciu z Olimpią Olszanica, gdzie szczęśliwie zwyciężyliśmy. Taka jest piłka, zwłaszcza na najniższych szczeblach. Na początku sezonu graliśmy z mocnymi rywalami, mieliśmy do dyspozycji niemal wszystkich zawodników i to dawało efekty, bo nawet jeśli nie zdobywaliśmy punktów, to prezentowaliśmy się z dobrej strony. Później przyszły kontuzje, kartki i wszystko wzięło w łeb, a najbardziej bolą takie mecze jak ten z Lechią Rokitnica czy Fenixem Pielgrzymka, ponieważ powinniśmy w nich zdobyć sześć punktów. Najboleśniejszej lekcji udzielili nam natomiast przyjaciele z Wilkowa, z którymi prowadziliśmy 1:0, po trafieniu muszącego grać w polu bramkarza, Łukasza Gębala, a później obejrzeliśmy dwie czerwone kartki i skończyło się 6:1 dla Wilkowianki. Niestety emocje wzięły górę, a w takim osłabieniu trudno było walczyć, niemniej nie był to jakiś brutalny mecz. Nadal żyjemy z zespołami z Wilkowa w przyjacielskich relacjach i zawsze życzymy im wygranych – ocenił prezes Tatry Krzysztof Motyl.
Piwosze, podobnie jak większość okolicznych zespołów, do rundy wiosennej będą się przygotowywać od drugiej połowy stycznia, a zajęcia mają być przeprowadzane na sali gimnastycznej oraz w terenie. Wejście na zieloną murawę będzie natomiast uzależnione od warunków atmosferycznych. Obecna lista sparingpartnerów opiewa na cztery zespoły: Wilkowiankę Wilków, LZS Biała, Fenix Pielgrzymka oraz FK Harrachov, choć pojedynek z zaprzyjaźnionymi Czechami nie jest jeszcze w stu procentach potwierdzony.
Problemy kadrowe w rundzie jesiennej sprawiły, że Krzysztof Motyl wraz z resztą działaczy Tatry rozpoczął działania na rynku transferowym. Jak wieść gminna niesie, ich starania mogą przynieść bardzo ciekawy skutek, ponieważ blisko klubu są trzej nowi zawodnicy, jesienią występujący odpowiednio na szczeblu klasy Okręgowej, A-klasy oraz B-klasy.
Po słowie z Piwoszami jest również tercet piętnastolatków, z którym w klubie wiążą spore nadzieje na przyszłość.
- Chęć gry w naszym zespole wyraziło kilku zawodników, lecz dopóki oficjalnie nie potwierdzimy tych transferów, nie chciałbym zdradzać nazwisk. Na pewno sprowadzenie tych graczy podniesie naszą siłę rażenia w ofensywie, ponieważ jesienią jej nam mocno brakowało. Już w trakcie pierwszej części sezonu dołączył do nas Bartłomiej Wrona, ostatnio grający dla Sokoła Sokołowiec, jednak leczył kontuzje i zaliczył na razie dwa wejścia z ławki rezerwowych, lecz wiosną ma być już w pełni sił. Jeśli wszystko dopniemy oraz wrócą kontuzjowani zawodnicy, to wskoczymy na właściwe tory i w każdym meczu powalczymy o trzy punkty – ambitnie zapowiedział Motyl.
Prezes odważnie przyznał, że celem zespołu jest walka o miejsce w górnej połowie tabeli, do której obecnie Tatra traci sześć „oczek”.
W Krzeniowie dojdzie do jeszcze jednego istotnego wydarzenia. Często w klubie były problemy z licencjonowanym trenerem, ale teraz ma się to zmienić, ponieważ prowadzący zajęcia Andrzej Borycki rozpoczął kurs i od rundy wiosennej, będzie mógł również pełnić rolę pełnoprawnego szkoleniowca.
Klub Tatra Krzeniów wielu osobom kojarzy się głównie z turniejem Tatra Cup, który od kilku lat regularnie, z wielką pompą organizuje, zbierając przy tym pieniądze na leczenie wybranego dziecka z naszego regionu.
Po ostatniej edycji pojawiły się głosy, że mogła być ona ostatnią, ponieważ coraz trudniej z pozyskiwaniem finansów, jednak pożar chyba został ugaszony…
- Nie wiem, czy ludzie by mi wybaczyli rezygnację z organizowania turnieju. Po Nowym Roku zaczynamy przygotowania i tegoroczny Tatra Cup planujemy przeprowadzić, w któryś weekend lipca. Chociaż jest nam coraz trudniej, bo stawiam sobie coraz wyższe cele i za każdym razem chce zebrać jak największą sumę pieniędzy na jedno z chorych dzieci, to nie mamy zamiaru składać broni – uspokoił Krzysztof Motyl.
Wielkimi krokami w Krzeniowie zbliża się spory jubileusz, ponieważ za nieco ponad rok, Tatra będzie świętowała dziesiąte urodziny. Prezes postawił sobie ambitny cel, jakim jest wywalczenie promocji do A-klasy.
- W 2021 chcemy świętować nasze dziesięciolecie oraz awans do A-klasy! – otwarcie zadeklarował nasz rozmówca.