Pogoń gra o pełną pulę
ŚWIERZAWA. Jeśli ktoś potrzebował rozgrzewki przed wczorajszym półfinałem Ligi Mistrzów, mógł wybrać się do Świerzawy, gdzie miejscowa Pogoń w meczu II rundy Pucharu Polski podejmowała Lotnika Jeżów Sudecki. Faworytem był czwartoligowiec, lecz podbudowani świetnym startem gospodarze przy odrobinie szczęścia mogli pokusić się o niespodziankę. Ostatecznie świerzawianie przegrali 1:2, a myślami są przy kolejnym ligowym starciu. Już w nidzielę na swoim stadionie podejmą bowiem beniaminka – Olimpię Kowary i w opinii fachowców będą faworytem tego pojedynku.
Tuż przed pierwszą grą kontrolną, Arkadiusz Paluch otwarcie przyznawał, że trenerzy mają przed sobą ciężkie zadanie, budując formę niejako po omacku. Wyjątkowo długa przerwa w rozgrywkach była sporym utrudnieniem, ale jak pokazują pierwsze tygodnie nowego sezonu, akurat Palucha trenerski nos nie zawiódł.
Już w okresie przygotowawczym Pogoń dawała rywalom znaki, że będzie mocna. 7:1 z Przyszłością Prusice, 6:2 z KS-em Męcinka i 3:2 z Gryfem Gryfów Śląski nie mogły przejść bez echa. Mimo takich wyników, szkoleniowiec nie był do końca zadowolony.
- Jak mówiłem wcześniej, te przygotowania były zupełnie inne. Na pewno chciałbym aby przebiegły nieco lepiej, aczkolwiek działacze zrobili wszystko, by niczego nam nie brakowało. Idealnie nie było, frekwencja kilkukrotnie zawiodła. Mieliśmy zawodników, którzy nie mogli systematycznie trenować, więc na pewno mogło być lepiej – chłodno ocenił Paluch.
Chociaż trener narzeka na przygotowania, to już postawa zespołu w meczach „o coś” po prostu musi wywoływać uśmiech na jego twarzy.
Pierwszego dnia sierpnia Pogoń grała z Woskarem Szklarska Poręba i chociaż spotkanie było jedynie prologiem do ligowej młócki, a jego stawką był awans do II rundy Pucharu Polski, to osoby związane ze Świerzawą doskonale wiedzą, że przegrane z Woskarem i Orłem Wojcieszów bolą dużo bardziej.
No ale tym razem kibice Pogoni mogli świętować. Ich pupile zdemolowali rywala i to w dodatku na jego terenie, wygrywając 4:0, a łupem bramkowym podzielili się Michał Bigos oraz Robert Cichoń, notując po dwa trafienia.
Kiedy nadeszły mecze o punkty, forma nie uleciała. Świerzawianie sezon inaugurowali na bardzo trudnym terenie w Bolesławcu, gdzie wygrali 1:0, a w ostatni weekend nie dali szans Włókniarzowi Mirsk, przed własną publicznością pokonując go 4:1.
Dwie kolejki, sześć punków i drugie miejsce w tabeli za Iskrą Łagów. Beniaminek legitymuje się od Pogoni dużo lepszym bilansem bramkowym (13:3 do 5:1), choć ogromny wpływ na to miał mecz w Warcie Bolesławieckiej, gdzie Iskra wygrała aż 9:0! Podium zamyka Nysa Zgorzelec, mając jednego zdobytego gola mniej od Pogoni.
Miodowy miesiąc świerzawian przerwał wczoraj Lotnik Jeżów Sudecki, eliminując ekipę Palucha z Pucharu Polski. Mimo porażki, Pogoń nie może wstydzić się swojej postawy, ponieważ postawiła wyżej notowanemu rywalowi trudne warunki.
Pierwszego gola goście zdobyli skutecznie egzekwując rzut karny, a tuż po przerwie kapitalnym trafieniem popisał się Damian Górgul, zdejmując „pajęczynę” z bramki miejscowych.
Ostatecznie na gole Suchaneckiego i Górgula odpowiedział wprowadzony po przerwie Robert Cichoń, ale to było zbyt mało by sprawić niespodziankę. Ewentualna wygrana miałaby szczególny smak dla Szymona Szeligi, który w Jeżowie Sudeckim dołożył sporą cegiełkę najpierw do awansu, a później utrzymania w IV lidze.
- Mieliśmy swoje szanse, mogliśmy pokusić się o niespodziankę, ale przegraliśmy trochę pechowo. Pierwszego gola straciliśmy po rzucie karnym, później zawodnik Lotnika podwyższył kapitalnym strzałem z dystansu w samo „okienko”, a my odpowiedzieliśmy tylko raz. W mojej opinii przespaliśmy nieco pierwszą połowę, bo po zmianie stron byliśmy stroną przeważającą, stworzyliśmy więcej okazji, ale nie potrafiliśmy odrobić strat. Sam pojedynek z Lotnikiem uważam za bardzo pożyteczny i na pewno wyciągniemy z niego wnioski. Chcieliśmy zwyciężyć, jednak wiedzieliśmy z kim gramy. Rywal był bardzo mocny, dobrze radzi sobie w IV lidze, a mimo to nie daliśmy plamy. Przegraliśmy po walce, zostawiliśmy dobre wrażenie i teraz skupiamy się na lidze – powiedział o meczu trener Pogoni.
Kilka tygodni temu pisaliśmy o ofensywie transferowej świerzawian, jednak teraz sytuacja nieco się skomplikowała. Prawdopodobnie jest to najlepsza pod względem jakości oraz ilości Pogoń w erze Palucha, lecz mogła być jeszcze mocniejsza.
Z powodu kontuzji od miesiąca nie trenuje Dawid Jadach, Piotr Piotrowski i Wojciech Chlebosz narzekają na urazy pleców, a Jakub Madejczyk pozostaje w blokach, czekając na powrót do treningów po zabiegu.
Jeśli dodamy do tego kilka absencji w okresie przygotowawczym, skutkujących aktualnym dochodzeniem do formy i nieudane rozmowy z Marcelem Trzeciakiem, który mimo sparingowych występów dla Pogoni, wybrał Kuźnię Jawor, to obraz kadry zyskuje nieco ciemniejsze barwy.
Mimo to progres jest ogromny, bo jeszcze niedawno dziury trzeba było łatać zawodnikami B-klasowych rezerw, kompletnie nieogranymi na tym szczeblu rozgrywkowym.
Dobry poprzedni sezon i świetny początek obecnej kampanii sprawiły, że Pogoń nie jest już kopciuszkiem. W sobotę podejmie przed własną publicznością beniaminka z Kowar, uchodząc za faworyta. Olimpia ma na swoim koncie trzy punkty, bo zaczęła od przegranej w Warcie Bolesławieckiej, ale ostatnio odbiła to sobie z nawiązką – rozbijając Lechię Piechowice 4:0.
- Teoretycznie jesteśmy faworytem, jednak wiadomo jak to jest w piłce. Podchodzę do tego bardzo spokojnie, chłopcy muszą być w stu procentach skoncentrowani i zagrać tak jak potrafią. Musi być pełne zaangażowanie, bo często ten teoretycznie słabszy rywal może narobić więcej kłopotów niż silniejsze zespoły. Jeśli podejdą do Olimpii z odpowiednim nastawieniem, to wierzę, że zainkasujemy kolejne trzy punkty, aczkolwiek ja takich meczów zawsze się obawiam najbardziej- przyznał Arkadiusz Paluch.
Wzmocnienia, wyniki sparingów i początek sezonu sprawiły, że akcje Pogoni powędrowały mocno w górę. Nikt już nie stawia jej w roli ligowego średniaka, a wielu obserwatorów jeleniogórskiej klasy Okręgowej widzi w niej jednego z głównych kandydatów do walki o podium. Na wyrokowanie jest zbyt wcześnie, lecz w kuluarowych rozmowach sami zawodnicy przyznają, że takiej paczki w Świerzawie nie było od lat i jeśli klub ma powalczyć o jakiś poważniejszy sukces, to właśnie teraz.
- Najprościej mówiąc, chcemy grać i wygrywać, natomiast czas pokaże jak to wyjdzie. Ja w kwestii dalekosiężnych planów będę powściągliwy, powstrzymam się od deklaracji. Na pewno nie powiem, że wzorem poprzednich lat powalczymy o utrzymanie, bo jednak jakąś markę sobie już wyrobiliśmy, znamy swoją wartość i celujemy przynajmniej w tą górną połowę tabeli. Piłka jest piękna, ale zdradliwa, więc po prostu czekamy na rozwój wypadków. Tą rundę musimy zagrać bardzo dobrze, zimą wzmocnić skład dwoma wartościowymi zawodnikami, którzy z miejsca podniosą jakość i wtedy będziemy myśleć. Jeśli dopisze łut szczęścia, nie braknie zdrowia, to powalczymy o jak najlepszy wynik – zakończył trener.
Pogoń Świerzawa – Olimpia Kowary
niedziela, 23.08
godzina 17:00