Nowy lider A-klasy. Derby to derby (FOTO)
ZAGRODNO. Rozegrany awansem mecz 10. kolejki III grupy legnickiej A-klasy pomiędzy Orłem Zagrodno i rezerwami Górnika Złotoryja z pewnością nie zawiódł, ponieważ niemal przez całe spotkanie bramkarze mieli sporo pracy, a w poczynaniach obu ekip widać było dużo jakości. Zebrani kibice obejrzeli dwie zupełnie inne połowy, ponieważ przed przerwą dominowali gospodarze, którzy po raz kolejny nie potrafili tego udokumentować golem, natomiast po zmianie stron do głosu doszli złotoryjanie, robiąc to, co do nich należało i opuszczając Zagrodno bogatsi o trzy punkty.
Faworytem spotkania był Górnik, któremu ewentualna wygrana dawała awans na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Pierwsza połowa jednak nie zwiastowała dla złotoryjan niczego dobrego, ponieważ gospodarze dyktowali warunki, sporadycznie pozwalając rywalowi dojść do głosu.
Bolączką Orła, nie od dziś, jest jednak wykończenie stwarzanych sytuacji i dziś ta strzelecka niemoc podopiecznym Krzysztofa Kaliciaka odbiła się czkawką. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach miejscowi mogli przyprawić Huberta Bentkowskiego o ból pleców, lecz ostatecznie golkiper ani razu nie musiał sięgać do siatki, w czym zawodnicy Orła ewidentnie mu pomogli.
Już po kilku minutach sporo zamieszania w polu bramkowym wprowadziło dośrodkowanie z rzutu rożnego, które golem powinien zakończyć Grzegorz Sokołowski, jednak mając dużo wolnego miejsca i właściwie pustą bramkę, głową nie trafił w jej światło. Moment później Michał Kaliciak zagrał do Damiana Kroczaka, ten efektowną podcinką umieścił piłkę w bramce, ale sędzia dopatrzył się faulu podającego napastnika Orła. Sam na sam z golkiperem złotoryjan wychodził Łukasz Bielecki, lecz nie zdołał czysto uderzyć, z powietrza próbował Michał Kaliciak, Kamil Kroczak z kilku metrów uderzył kilka kolejnych nad poprzeczką, chwilę później rehabilitując się dobrym podaniem w kierunku młodszego brata, jednak Damian Kroczak chybił.
Przyjezdni pod bramką Dawida Muchy gościli właściwie tylko raz, po złym podaniu Sokołowskiego, golkiper Orła musiał wybijać piłkę spod nóg nabiegającego Michała Pinczyńskiego.
Obie ekipy na przerwę schodziły więc przy bezbramkowym remisie, a po zmianie stron obraz gry zmienił się diametralnie.
Teraz to gospodarze stanowili tło, tylko raz poważniej zagrażając Bentkowskiemu. W jednej z pierwszych akcji, po ładnej wymianie podań nieznacznie obok słupka przymierzył Damian Kroczak.
Pozostałe warte odnotowania ataki należały do przyjezdnych. Ogromne chęci do gry wniósł wprowadzony po przerwie Radosław Brewko, który bardzo szybko zaznaczył swoją obecność dynamicznym rajdem na lewym skrzydle, który minimalnie niecelnym, technicznym uderzeniem zakończył Jakub Tycel.
Z gospodarzy jakby zeszło powietrze, co było wodą na młyn dla złotoryjskiej młodzieży. W 65. minucie Górnik udokumentował swoją przewagę w tej części gry, otwierając wynik spotkania. Dawid Kostrzewa kropnął z dystansu, Mucha zdołał jeszcze odbić piłkę, jednak przy dobitce Tycla był już bezradny. Zaledwie pięć minut później golkiper sięgał do siatki po raz drugi. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Damian Kobza, który zagrał w „szenastkę”, a Brewko wygrał pojedynek z obrońcą i dobił rywali.
Złotoryjanie złapali wiatr w żagle, mogąc podwyższyć prowadzenie, lecz albo Dawid Mucha dobrze interweniował, jak po kolejnym imponującym uderzeniu z dystansu Kostrzewy, albo piłka mijała w światło bramki.
Ostatecznie Górnik wygrał w Zagrodnie 2:0 i zluzował na pozycji lidera Czarnych Rokitki, choć trzeba pamiętać, że podopieczni Jarosława Łuniewskiego mają obecnie jeden rozegrany mecz więcej.
Orzeł Zagrodno – Górnik II Złotoryja 0:2 (0:0)
Tycel 65’, Brewko 70’
Orzeł: Mucha – Hardy, B. Bielecki, Sokołowski, Jaz (65. Zielonka), Ł. Bielecki, Sz. Kaliciak, K. Kroczak, M. Kaliciak, Gut, D. Kroczak
Górnik: Bentkowski – Czaja, Baranowski, Falkner (46. Brewko), Jankowski (90. Ostręga), Kobza (72. Głodowski), Kostrzewa, Noga, Pinczyński, Tycel, Wójcik (87. Gontarek)
{gallery}galeria/sport/01-10-20-Orzel-Zagrodno-Gornik-II-Zlotoryja-fot-dawid-graczyk{/gallery}