Ligowy niedosyt Orła...
WOJCIESZÓW. Jak powszechnie wiadomo, w Podokręgu Jelenia Góra występuje kilka drużyn należących do naszych rejonów. Powiat jaworski reprezentuje Piast Bolków, który o ligowe punkty walczy z klubami z Wojcieszowa – Orłem i Budowlanymi, czyli przedstawicielami powiatu złotoryjskiego. Dziś przybliżymy sytuację w pierwszym z wojcieszowskich klubów, który aktualnie zajmuje dziewiąte miejsce, ale w ostatnich pojedynkach pokazuje wysoką dyspozycję i ma zamiar podtrzymać ją przynajmniej do zakończenia rundy jesiennej.
Po spadku z klasy Okręgowej w sezonie 2017/2018, zespół Orła nie zdołał zawojować niższego szczebla, najpierw zajmując dobre trzecie miejsce, a w poprzedniej, zakończonej po rundzie jesiennej, kampanii plasował się na siódmej lokacie.
Teraz drużyna z Wojcieszowa jest dziewiąta, choć ostatnie wyniki sugerują by kibice spoglądali w górę stawki, a nie oglądali się za siebie. Po przeciętnym początku Orzeł szybuje jak za dawnych lat, w pokonanym polu zostawiając Mitex Podgórzyn (6:1), Piasta Bolków (5:3) oraz Pub Gol Jelenia Góra (8:0). Mimo to, trener Michał Horodyski spogląda krytycznym okiem na poczynania swoich podopiecznych, gdyż w pierwszej fazie rundy jesiennej, zespół stracił zbyt dużo punktów, co skutkuje miejscem w dolnej połowie stawki.
- Nie mam prawa być zadowolonym z zajmowanego obecnie miejsca, ponieważ lekko licząc, powinniśmy mieć na koncie jedenaście punktów więcej niż obecnie. Zdecydowanie lepiej odzwierciedlałoby to naszą grę, bo często jest ona lepsza od osiąganego wyniku. Wpływ na taki obrót spraw miały również inne kwestie. Mocno odczuliśmy poważną kontuzję Szymona Dekasa, jednego z najlepszych zawodników Orła, a w składzie mamy sześciu siedemnastolatków, którzy mają ogromny potencjał, jednak w tym wieku normą są wahania formy. Do tego dochodzi proza niższych lig, czyli absencje spowodowane pracą, szkołą czy innymi, mniej sportowymi, czynnikami. Sam okres przygotowawczy również był sporym wyzwaniem. Drużyna była gotowa na rundę wiosenną, nagle zapanowała stagnacja, później powrót do treningów bez pewności, że liga wystartuje. Nie mogłem narzucić takiej intensywności jak chciałem, chociaż zawodnicy i tak czuli w nogach przepracowane jednostki. Wprowadziliśmy do zespołu wielu młodych graczy, więc zdecydowanie częściej pracowaliśmy nad taktyką i wpajaniem by próbowali grać w piłkę, a nie tylko ją kopać. Myślę, że w większości meczów było to widać, gdyż nawet przeciwnicy kilkukrotnie dziwili się, że jesteśmy tak nisko w tabeli – powiedział Michał Horodyski.
Jak wspomnieliśmy wyżej, Orzeł po niemrawym początku złapał wiatr w żagle, czego efektem były trzy przekonujące triumfy. O ile zostawienie w pokonanym polu Mitexu Podgórzyn i Piasta Bolków pozostałych rywali nie musiało rzucać na kolana, to już zdemolowanie wicelidera z Jeleniej Góry miało swoją wymowę. Skąd ta nagła metamorfoza? Oddajmy głos trenerowi.
- Wreszcie opuścił nas pech pod bramką rywala, więc maszyna ruszyła! – puścił oko szkoleniowiec, po chwili zupełnie serio dodając: - Młodzi zawodnicy „zaskoczyli” i to głównie za ich sprawą wyniki uległy poprawie. Teraz w meczach pokazujemy to, co ćwiczymy na treningach, każdy robi swoje i czerpie z tego wiele radości. Na pewno dużo pomogło przyjście Kuby Chorągwickiego, który przed laty występował w młodzieżowych drużynach Karkonoszy Jelenia Góra, później miał dłuższą przerwę, a teraz, mimo siedemnastu wiosen na karku, dzieli i rządzi w środku pola jak stary ligowiec. Pozostaje mieć nadzieję, że tą dyspozycję podtrzymamy również w kolejnych meczach.
Niezależnie od tego, które miejsce Orzeł zajmie na mecie sezonu, jego kibice oraz zawodnicy bardzo długo będą pamiętać mecz z drużyną Pub Gol Jelenia Góra, gdzie ekipie z Wojcieszowa nie dawano większych szans, a ta sprawiła niespodziankę dużego kalibru i wypunktowała faworyzowanego rywala z klasą bokserskiego czempiona.
- Przed meczem powiedziałem w szatni, że na tych szczeblach pozycja w tabeli nie odzwierciedla faktycznego poziomu gry i śmiało możemy myśleć o zgarnięciu pełnej puli. Wierzyłem w wygraną, ale takiego wyniku nie spodziewali się chyba nawet najwięksi optymiści. W środku pola wreszcie zagrał duet Matwiejczyk- Łuszczak, który całkiem zdetronizował rywali, młodzi Ciźla i Załupka wspierani przez Skorupę , robili na lewej stronie tyle wiatru, że spokojnie mogliby napędzić turbinę w niedużej elektrowni. Do tego pierwszy raz zagraliśmy na „zero z tyłu”. Zazwyczaj o przysłowiowym dniu konia mówimy w przypadku jednego, dwóch zawodników, tymczasem w tamtym pojedynku, miał go cały zespół. Trochę szkoda, że osoby ze sztabu jeleniogórzan nie poszły śladem zawodników Pub Golu, którzy tą porażkę przyjęli z honorem i kilkukrotnie nawoływali by tamci zrobili nam krzywdę, a później straszyli pobiciem w Jeleniej Górze. Niekiedy ręce opadają, bo zamiast zabawy mamy patologiczne sceny, ale od takich spraw są odpowiednie organy – dodał trener Orła.
Teraz przed podopiecznymi Michała Horodyskiego mały maraton i zasłużony odpoczynek. Orzeł ma do rozegrania trzy mecze, gdzie do dwóch przyjdzie mu podejść w roli zdecydowanego faworyta, natomiast w trzecim ze starć ma rachunki do wyrównania, bo imiennik z Mysłakowic już raz w tym roku rozbił bohaterów naszego tekstu, zwyciężają w Wojcieszowie 7:1 i przypieczętowując do ćwierćfinału okręgowego Pucharu Polski.
- W każdym meczu wychodzimy by zgarnąć tylko i wyłącznie pełną pulę. Na pewno żaden z rywali nie przywita nas kwiatami i punktów za darmo nie odda, ale jeśli pokażemy to, co potrafimy, a wszystkie trybiki będą funkcjonować jak należy, to możemy awansować w tabeli o kilka miejsc. Z Mysłakowicami będzie ciekawy mecz, ponieważ w pucharze się zwyczajnie skompromitowaliśmy. Jak z Pub Golem wychodziło nam niemalże wszystko, tak w tamtym starciu z Orłem, nie działało nic. Chcemy więc zmazać plamę, jednak w piłce nie można niczego przewidzieć – przyznał trener.
Jak widać, przedstawicielom Orła ambicji nie brakuje, więc może w najbliższym czasie klub nawiąże do tłustych lat, kiedy z powodzeniem występował w klasie Okręgowej? Z ust szkoleniowca takiej deklaracji nie usłyszeliśmy, choć jak nas zapewnił, klub nadal będzie się rozwijał.
- Ciężko wybiegać dalej w przyszłość, kiedy nie mamy nawet stuprocentowej pewności, że dogramy do końca rundę jesienną. Jeśli się uda, to na pewno solidnie przepracujemy zimę i zrobimy, co w naszej mocy, by nie mieć strat w kadrze. Zapewne czołowi zawodnicy będą kuszeni przez inne zespoły, a jeśli zgłosi się drużyna z wyższego szczebla, to na pewno nie będziemy robić problemów, choć wolałbym aby takie transfery miały miejsce po sezonie. My jesteśmy po słowie z jednym graczem, który ma nas wzmocnić już przed rundą wiosenną, ale z wiadomych przyczyn personaliów zdradzić nie mogę. O sparingach póki co nie myślimy, gdyż zostały nam trzy ligowe kolejki, natomiast myślę, że formę będziemy szlifować na tle naszych „etatowych”, zaprzyjaźnionych sparingpartnerów – zakończył Horodyski.
08.11 11:00 KS Maciejowa – Orzeł Wojcieszów
11.11 11:00 Orzeł Wojcieszów – Dolomit Pisarzowice
14.11 11:00 Orzeł Mysłakowice – Orzeł Wojcieszów