Orzeł zatopił Arkę (FOTO)
ZAGRODNO. Starcie Orła Zagrodno z Arką Trzebnice było rywalizacją drugiej defensywy z najlepszą ofensywą ligi. Gospodarze śrubują kolejne spotkania bez straty gola, natomiast Arka nim przyjechała do Zagrodna, mogła pochwalić się średnią pięciu trafień na mecz. Po ostatnim gwizdku statystyka zaniżyła swoją wartość, ponieważ Orzeł zwyciężył aż 4:0, jednak sam mecz stał na naprawdę dobrym poziomie, a wynik z pewnością nie oddaje jego przebiegu. Obie ekipy stwarzały masę okazji, lecz do siatki trafiali tylko gospodarze. Rezultat mógłby być zupełnie inny, jednak kilka minut przed przerwą, przy stanie 1:0 dla Orła, Dawida Mucha obronił rzut karny egzekwowany przez Patryka Bienia, a dosłownie moment później jego partnerzy podwyższyli prowadzenie.
Ostatni pojedynek Orła z Arką miał miejsce ponad sześć lat temu, kiedy oba zespoły spotkały kończyły w Trzebnicach sezon 2013/2014. Górą okazała się drużyna gości, prowadzona wówczas przez Dariusza Wojtachnio, przypieczętowując tym samym swoje miejsce na najniższym stopniu podium.
Tamto spotkanie z pewnością wyjątkowo wspomina Szymon Kaliciak, który dostał szansę ligowego debiutu i okrasił go dwoma golami. Dzisiejsze starcie pokazało, że skrzydłowy ma patent na Arkę, ponieważ znów skarcił ją dwukrotnie.
W 18. minucie przejął piłkę w polu karnym, odwrócił się w kierunki bramki i płaskim uderzeniem po rękach Piotra Kocura otworzył wynik spotkania. Kilka chwil wcześniej dyspozycję Dawida Muchy sprawdził Mateusz Burda, którego strzał przyniósł gościom rzut rożny.
Choć obie ekipy wyglądały naprawdę nieźle, to przez dłuższy czas brakowało konkretów w postaci klarownych okazji. Ten problem rozwiązała naprawdę imponująca końcówka pierwszej części gry, ponieważ w ciągu zaledwie pięciu minut, losy rywalizacji mogły zmienić się kilkukrotnie!
Najpierw Krzysztof Zielonka sfaulował w polu karnym Patryka Bienia i prowadzący zawody Aleks Paluch bez wahania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale Dawid Mucha wyczuł jego intencję, łapiąc płasko uderzoną piłkę.
Zamiast gola Arki, mieliśmy więc gola Orła, bo golkiper błyskawicznie rozpoczął atak swojej drużyny, po którym Damian Kroczak puścił w bój Kamila Kroczaka i napastnik po szczęśliwym minięciu Piotra Kocura trafił do siatki mimo ofiarnej interwencji wślizgiem Dominika Bekieszczuka.
Tuż przed przerwą miejscowi mogli właściwie zabić spotkanie, ale, na szczęście dla widowiska, po dobrym dośrodkowaniu Zielonki, w słupek główkował Szymon Kaliciak.
Jak się później okazało, pierwsza część meczu była tylko wstępem do efektownej wymiany ciosów, bo po zmianie stron obaj bramkarze nie mieli prawa narzekać na nudę.
Już kilka chwil po wznowieniu gry, Piotr Rogalski łatwo minął Bartłomieja Bieleckiego, ale zbyt daleko wypuścił piłkę, co ułatwiło interwencję bramkarzowi miejscowych. Odpowiedź Orła była zabójcza, bo po zgraniu głową Kamila Kroczaka i przepuszczeniu Michała Kaliciaka, swoje drugie trafienie zanotował Szymon Kaliciak, tym razem pokonując Kocura strzałem z okolic linii pola karnego.
Niedługo po trzecim golu bardzo ładnym uderzeniem z powietrza popisał się Damian Kroczak, jednak tym razem golkiper gości był na posterunku. Kolejne minuty upływały pod znakiem rzutów wolnych dla Arki, z których jeden obił poprzeczkę. Mimo trzech goli straty, przyjezdni nie zamierzali odpuszczać i chyba sami nie potrafią zrozumieć jakim cudem wyjechali z Zagrodna bez choćby jednej zdobytej bramki.
Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dawid Mucha intuicyjnie sparował silne uderzenie Jakuba Rogalskiego, natomiast dobitkę z linii bramkowej wybił Bartłomiej Bielecki. Ledwie minutę później wyczyn swojego kolegi z bloku obronnego powtórzył Grzegorz Sokołowski, ratując swój zespół przed utratą gola. Ostatnim ofensywnym akordem Arki był minimalnie chybiony strzał kapitana, Mateusza Burdy, po którym inicjatywę przejęli miejscowi.
Swoją okazję miał Damian Kroczak, jednak chybił, zaraz podobny los spotkał Marcina Hyskiego, który nim uderzył w kierunku bramki, ładnie minął na skrzydle dwóch rywali.
Orzeł udokumentował przewagę golem autorstwa Grzegorza Sokołowskiego. Bramkostrzelny defensor wykorzystał dośrodkowanie z narożnika boiska Mariusza Miklasa i silnym strzałem głową przerwał serię siedmiu spotkań bez zdobytego gola.
Arka mimo porażki zachowała status quo, utrzymując szóstą pozycję, natomiast odhaczający ósmy z rzędu mecz na „zero z tyłu” Orzeł awansował o jedno miejsce i po wyprzedzeniu Sokoła Krzywa jest czwarty. W najbliższą niedzielę nastąpi weryfikacja formy podopiecznych Krzysztofa Kaliciaka, ponieważ do Zagrodna przyjedzie mający nieskazitelny bilans lider, czyli Czarni Rokitki.
Co ciekawe, Orzeł obok Czarnych jest jedynym zespołem bez choćby jednego remisu na koncie, jednak oprócz dziewięciu wygranych ma również cztery porażki.
Drużynę z Trzebnic czeka zadanie nieporównywalnie łatwiejsze, gdyż na swoim terenie podejmie zajmującego obecnie czternaste miejsce Hurasa Krotoszyce i jeśli poprawi skuteczność, to zapewne wróci na zwycięską ścieżkę.
Orzeł Zagrodno – Arka Trzebnice 4:0 (2:0)
Sz. Kaliciak 18’, 52’, K. Kroczak 41’, Sokołowski 77’
Orzeł: Mucha – Hardy (46. Baranowski), Zielonka, B. Bielecki, Jaz (46. M. Kaliciak), Sz. Kaliciak, K. Kroczak, Ł. Bielecki, D. Kroczak, Sokołowski, Gut
Arka: Kocur – Bekieszczuk, Brendowski, Wyrwas, Pilichowski, Boczkowski, Burda, J. Rogalski, Bień, P. Rogalski, Podziewski
{gallery}galeria/sport/11-11-20-Orzel-Zagrodno-Arka-Trzebnice-fot-dawid-graczyk{/gallery}