Orzeł lepszy od Górnika
ZŁOTORYJA. Mecze sparingowe Górnika II Złotoryja z Orłem Zagrodno są dla obu ekip stałym elementem przygotowań do sezonu, więc dziś doszło do kolejnej towarzyskiej potyczki ligowych rywali. Kadry Górnika i Orła były tego dnia mocno okrojone, jednak pojedyncze osoby oglądające spotkanie zza stadionowego płotu musiały być zadowolone, bo gol padał średnio, co dziesięć minut, a dodatkowo spora część z nich była naprawdę nieprzeciętnej urody. Koniec końców triumfował zespół z Zagrodna, który po efektownej wymianie ciosów ograł złotoryjan 5:4.
Powiedzieć, że kadry obu zespołów były uszczuplone, to jak nic nie powiedzieć, bo w ekipie Górnika z różnych powodów zabrakło Sebastiana Czai, Marcela Jankowskiego, Dawida Kostrzewy, Kacpra Nogi czy Gracjana Wójcika, a Orzeł musiał radzić sobie bez trenera i kilku podstawowych zawodników, na czele z Damianem Kroczakiem, Szymonem Kaliciakiem, Krystianem Gutem, Krzysztofem Zielonką, Bartłomiejem Bieleckim, Damianem Grzeszczykiem czy Piotrem Baranowskim.
W pierwszej połowie dużo lepiej wyglądał Orzeł, który w dwóch pierwszych kwadransach dominował i potwierdził to golami. Wynik meczu otworzył Grzegorz Sokołowski, który uderzył z dystansu, a piłka po rękach zasłoniętego Huberta Bentkowskiego wylądowała w siatce. Niedługo później środkowy obrońca dopisał do swojego konta drugie trafienie, tym razem popisując się celną główką po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
Drużyna z Zagrodna miała okazje do podwyższenia rezultatu, jednak za każdym razem czegoś jej brakowało. Najbliżej trafienia był Michał Kaliciak, który z bliskiej odległości uderzył w Bentkowskiego, po przytomnym wycofaniu piłki przez Mariusza Miklasa.
Z upływem czasu złotoryjanie łapali wiatr w żagle, lecz ich nieśmiałe próby były stopowane przez defensorów bądź Dawida Muchę. Podopieczni Jarosława Łuniewskiego zdołali dopiąć swego na około kwadrans przed przerwą, w czym ogromny udział miał Patryk Grześków.
17- letni zawodnik Konfeksu Legnica od kilku tygodni trenuje z Górnikiem i prawdopodobnie zasili jego drugą drużynę, jednak jeśli będzie skuteczny tak jak dzisiaj, Eugeniusz Oleśkiewicz może błyskawicznie dać mu szansę w IV lidze.
Grześków ładnie ograł na skrzydle jednego z defensorów Orła i silnym strzałem w kierunku dalszego słupka zdobył dla swojego zespołu bramkę kontaktową. Ostatnie słowo w tej części gry należało jednak do Orła, a konkretnie do Michała Kaliciaka, który po dalekim wykopie Muchy i zgraniu Kacpra Wolskiego znalazł się przed bramką, by moment później soczystym strzałem z powietrza pod poprzeczkę, nie dać szans golkiperowi.
Po zmianie stron inicjatywę przejęli złotoryjanie , którzy skrzętnie wykorzystywali błędy w defensywie Orła. Po pierwszym z nich Radosław Brewko wpadł w „szesnastkę” i dograł przed bramkę, gdzie nabiegał Grześków, wślizgiem umieszczając piłkę w siatce. Niedługo później był już remis. Tym razem Górnik zaatakował drugą stroną boiska i gdy wydawało się, że rywale zażegnają niebezpieczeństwo, jeden z defensorów zbyt krótko wybił dośrodkowanie, drugi nie zdążył z asekuracją, a Damian Kobza z bliskiej odległości doprowadził do wyrównania.
Dwa ciosy podziałały na graczy z Zagrodna niczym kubeł zimnej wody, bo zdołali odpowiedzieć w najlepszy możliwy sposób – golem. Akcja bramkowa mogła się podobać, ponieważ zawodnicy Orła wymienili serię podań na połowie rywala, aż wreszcie Mariusz Stemplowski dośrodkował w pole karne, gdzie idealną główką popisał się Kacper Jaz i było 4:3.
Trafienia Jazowi pozazdrościł Grześków, kilka minut później kompletując hat- tricka równie efektownym trafieniem. Siedemnastolatek uderzył głową w kierunku dalszego słupka, nie dając golkiperowi Orła większych szans na zatrzymanie piłki.
Podobnie jak w pierwszej połowie, tak i teraz ostatni cios zadał zespół z Zagrodna. Szarżującego w polu karnym Henryka Tkaczyszyna stratował jeden z defensorów, a sędziujący Robert Żółty bez wahania wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki.
W tym momencie w szeregach Orła nie było już żadnego z etatowych wykonawców „jedenastek”, więc do piłki podszedł Marcin Hyski i choć Bentkowski wyczuł jego intencję, nie zdołał odbić piłki.
- Na pewno zauważalne było, że oba zespoły nie dysponowały tego dnia optymalnymi składami, ale mimo to traktuję ten sparing jako pozytywną jednostkę treningową. Naszą bolączką jest brak stabilizacji w tych meczach kontrolnych, jednak przez problemy kadrowe więcej szans dostaje młodzież, a to też w przyszłości zaprocentuje. Czekam aż do dyspozycji wrócą rekonwalescenci, bo liga startuje za dwa tygodnie i chcielibyśmy dobrze rozpocząć rundę wiosenną. Graliśmy dziś trzeci sparing, a na każdym z nich mamy zupełnie inny skład, w dodatku dość mocno odbiegający od jedenastki, którą docelowo chcielibyśmy grać. Mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko wróci na właściwe tory i w najbliższej grze kontrolnej z Gromem Gromadzyń- Wielowieś zagramy w zestawieniu zbliżonym do optymalnego -ocenił Jarosław Łuniewski.
Orzeł Zagrodno – Górnik II Złotoryja 5:4 (3:1)
Sokołowski 2, Kaliciak, Jaz, Hyski (k) – Grześków 3, Kobza
Orzeł: Mucha – Jaz, Sokołowski, Radkowski, Graczyk, Bielecki, Miklas, Markiewicz, Kroczak, Wolski, Kaliciak
Ponadto grali: Hyski, Stemplowski, Tkaczyszyn
Górnik: Bentkowski – Czaja, Ostręga, Gontarek, Franczak, Kobza, Tycel, Głodowski, Grześków, Wiszniowski, Brewko
Ponadto grali: Drzewiecki, Piętoń