Prochowiczanka zdobyła złoty gród (FOTO)
ZŁOTORYJA. Prochowiczanka Prochowice powetowała sobie inauguracyjny falstart w najlepszy możliwy sposób, pokonując w Złotoryi tamtejszego Górnika. Pierwsza połowa nie zapowiadała takiego obrotu spraw, ponieważ gospodarze wyglądali nieco lepiej, a tuż przed przerwą objęli prowadzenie po samobójczym trafieniu Damiana Kuśnierza. Po zmianie stron Górnik całkowicie stracił pomysł na grę, co było wodą na młyn dla kapitalnie dysponowanych Tomasza Wojciechowskiego i Jakuba Dziaszyka. To właśnie ten duet odwrócił losy rywalizacji, a wyrównujący gol byłego napastnika Górnika Polkowice mógłby być ozdobą niejednego pojedynku.
Od pierwszych minut Górnik próbował konstruować ataki, jednak niewiele z tego wynikało, bo wszystkie strzały zza pola karnego mijały światło bramki. Przyjezdni w początkowej fazie meczu wyróżniali się głównie faulami, a jedyną akcję w szesnastce Michała Piotrowskiego zastopował Marcin Franczak, blokując szarżującego Wojciechowskiego.
Dopiero po blisko półgodzinie gry doczekaliśmy się konkretów, jednak trafienie Marcina Franczaka po zamieszaniu w polu karnym zostało anulowane z powodu wcześniejszego faulu na bramkarzu Prochowiczanki. Kilka chwil później premierowego trafienia w nowych barwach szukał Kacper Kaśczyszyn, lecz przycelował nieznacznie obok słupka.
Wyczekujący okazji do kontrataku goście mogli niespodziewanie wyjść na prowadzenie, ale nikt nie zamknął dobrego dośrodkowania Grzegorza Czyrniańskiego z lewego skrzydła i na tablicy wyników nadal widniał rezultat bezbramkowy.
Końcówka pierwszej połowy należała już do złotoryjan, którzy zdołali udokumentować przewagę golem. Pierwsza próba nie przyniosła jeszcze oczekiwanych efektów, bo Krzysztof Kaliciak po przytomnym zgraniu klatką piersiową Jakuba Tycela nieczysto trafił w piłkę, jednak druga, w 44. minucie, zakończyła swój bieg w siatce. Pawła Rusa pokonał Damian Kuśnierz, którzy tak niefortunnie wybijał centrę z rzutu wolnego, że wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Jak się później okazało, gol do szatni był dopiero wstępem do prawdziwych emocji, bo po zmianie stron na murawie było zdecydowanie ciekawiej niż w pierwszej części spotkania.
Prochowiczanka zaczęła od serii ofensywnych ataków, jednak przy próbie Czyrniańskiego na posterunku był Piotrowski, a kolejny strzał przyjezdnych okazał się minimalnie niecelny. Napór gości przyniósł efekty po dziesięciu minutach gry, kiedy to kapitalną indywidualną akcję przeprowadził Tomasz Wojciechowski. 26- letni napastnik efektownie ograł dwóch rywali przy linii końcowej, wpadł z piłką w pole karne i silnym uderzeniem czubkiem buta trafił w samo „okienko”!
Goście poczuli krew, raz po raz zatrudniając golkipera złotoryjan, jednak Piotrowski spisywał się bez zarzutu. Po godzinie bramkarz Górnika wreszcie skapitulował, a autorem gola został bardzo aktywny w drugiej połowie Jakub Dziaszyk. Pomocnik Prochowiczanki wykorzystał bierną postawę defensywy i po dośrodkowaniu Kostyszaka minął interweniującego Piotrowskiego, po czym posłał piłkę do siatki.
Chwilę później rozochocony Dziaszyk miał szansę na drugiego gola, ale po ładnej dwójkowej akcji z Grzegorzem Grochowskim, przegrał pojedynek z golkiperem Górnika i przyjezdni ostatecznie musieli zadowolić się tylko rzutem rożnym.
Po zmianie stron złotoryjanie kompletnie oddali pole rywalom, a o ich poczynaniach ofensywnych trudno cokolwiek napisać, ponieważ przez pół godziny drugiej połowy, jedyne zagrożenie w „szesnastce” Rusa stwarzali przy okazji dośrodkowań ze stałych fragmentów gry.
Dopiero w ostatnim fragmencie meczu zawodnicy Górnika zaczęli odważniej atakować i byli centymetry od wyrównania. Wprowadzony z ławki rezerwowych Mateusz Poparda miękko dośrodkował w pole karne, jeden z obrońców wybił piłkę wprost pod nogi Karola Nowosielskiego, a ten bez zastanowienia kropnął w kierunku bramki, jednak obił poprzeczkę.
Szanse gospodarzy malały z każdą minutą, stając się iluzorycznymi w samej końcówce, kiedy to w odstępie kilkudziesięciu sekund boisko z powodu kontuzji musieli opuścić Tomasz Serweciński i Jakub Tycel. Trener Oleśkiewicz miał w odwodzie już tylko jednego rezerwowego, więc mimo sześciu doliczonych minut, złotoryjanie mieli mocno utrudnione zadanie.
Ostatecznie Prochowiczanka zdołała przetrwać napór rywala i po blisko sześciu latach przerwy wywiozła ze Złotoryi komplet punktów, który przynajmniej do jutra pozwoli jej cieszyć się siódmym miejscem.
Górnik Złotoryja – Prochowiczanka Prochowice 1:2 (1:0)
Kusnierz 44’ (sam) – Wojciechowski 55’, Dziaszyk 61’
Górnik: Piotrowski – Serweciński (90. Grześków), Tupaj, Kaśczyszyn (62. Poparda), Kaliciak, Dudzic, Kobza (72. Baszczak), Nowosielski (82. J. Franczak), Tycel, M. Franczak, Kufel
Prochowiczanka: Rus – Kochan, Kuśnierz, Czyrniański, Wojciechowski, Azikiewicz (46. Kostyszak), Grochowski (79. Miska), Niewdana, Małek, Ziembicki, Dziaszyk (90. Matusiak).
Fot. Dawid Graczyk
{gallery}galeria/sport/13-03-21-gornik-zlotoryja-prochowiczanka-fot-dawid-graczyk{/gallery}