Firlej wie jak zdobywać gole
REGION. Kiedy dwa miesiące temu Maciej Firlej zmieniał Koronę Kielce na Znicz Pruszków, pisaliśmy, że trafia do ligi, w której czuł się w ostatnich latach zdecydowanie najlepiej. Pochodzący z Wojcieszowa napastnik kolejny raz świetnie radzi sobie na trzecim poziomie rozgrywkowym, w pięciu ostatnich spotkaniach zdobywając pięć goli i notując dwie asysty! Między innymi dzięki jego dobrej grze, klub z Pruszkowa złapał oddech, odskakując od strefy spadkowej.
Kiedy Firlej zasilał szeregi Znicza, wiadomo było, że czeka go walka o utrzymanie, ponieważ jego nowy zespół zajmował ostatnie bezpieczne miejsce, ze średnią niespełna jednego punktu na mecz. Początek rundy wiosennej pruszkowianie mieli wybitnie ciężki, bo w pierwszych pięciu kolejkach przyszło im rywalizować między innymi z Wigrami Suwałki, Chojniczanką Chojnice oraz Stalą Rzeszów, a więc tercetem walczącym o awans na zaplecze Ekstraklasy.
Pierwsze tygodnie w Pruszkowie nie były usłane różami, bo Firlej głównie wchodził z ławki rezerwowych, nie notował liczb i Znicz we wspomnianych pięciu spotkaniach ugrał zaledwie jedno „oczko”. Kiepskie rezultaty przyniosły spadek na ostatnie miejsce w tabeli, jednak od 24. kolejki pruszkowianie zaczęli punktować aż miło, w czym spory udział miał wychowanek Orła Wojcieszów.
W zwycięskim starciu z Sokołem Ostróda Firlej jeszcze nie zdołał wpisać się do protokołu meczowego, chociaż na murawie spędził 90 minut. Kolejne starcie było już popisem w wykonaniu 24- letniego napastnika, ponieważ przeciwko Hutnikowi Kraków strzelił gola i zanotował dwie asysty, a Znicz pokonał faworyzowanego rywala 3:1.
Tydzień później snajper poszedł za ciosem, przyczyniając się do sprawienia niespodzianki zdecydowanie większego kalibru. Maciej Firlej zdobył bowiem jedynego gola w starciu z ówczesnym liderem, GKS-em Katowice.
Kiedy Znicz w kolejnej serii gier ograł rezerwy Lecha Poznań, a zawodnik z naszego regionu dorzucił kolejne trafienie, jego drużyna stanęła przed szansą piątego ligowego triumfu z rzędu. Ostatni raz ta sztuka pruszkowianom udała się w sezonie… 2007/2008, kiedy w pierwszej linii szalał Robert Lewandowski! Ówczesny pierwszoligowiec zanotował wtedy siedem kolejnych wygranych.
W 28. serii gier Znicz miał grać z Górnikiem Polkowice, jednak ekipę Janusza Niedźwiedzia zdziesiątkował koronawirus i ostatecznie mecz przełożono. Dłuższa przerwa nie wpłynęła pozytywnie na graczy z Pruszkowa, bo ich świetną passę przerwał remis 2:2 z Pogonią Siedlce. Mimo straty punktów, Firlej mógł być umiarkowanie zadowolony, bo zdobył swojego czwartego gola w rundzie wiosennej.
Wczoraj pruszkowianie postawili kolejny krok w walce o utrzymanie, na własnym terenie 2:0 ogrywając Olimpię Grudziądz. W tym cennym zwycięstwie udział miał napastnik z Wojcieszowa, który dziesięć minut przed końcem ustalił wynik meczu.
Były zawodnik Korony Kielce na razie nie powinien narzekać z powodu zmiany otoczenia, bo w jedenastu spotkaniach zdobył pięć goli i zanotował dwie asysty, a jego zespół wygląda zdecydowanie lepiej niż jesienią.
Droga do zachowania ligowego bytu daleka, ponieważ Znicz ma do rozegrania jeszcze osiem spotkań, jednak dobra forma Firleja może być kluczem w walce o utrzymanie. Już za niespełna miesiąc, 26 maja, wychowanek Orła Wojcieszów stanie przed szansą przypomnienia się dolnośląskim kibicom, ponieważ jego zespół na swoim terenie rozegra zaległe spotkanie z Górnikiem Polkowice.